Relacja

GDYNIA 2013: Chorzy ludzie

autor: /
https://www.filmweb.pl/article/GDYNIA+2013%3A+Chorzy+ludzie-98880
Już jutro poznamy laureatów tegorocznego festiwalu filmowego w Gdyni. Wśród mocnych kandydatów do  Złotych Lwów wymieniane są "Papusza" i "Chce się żyć". Jednym z najgorszych filmów tegorocznego konkursu głównego był bez wątpienia thriller "Ostatnie piętro".

Poetka wyklęta

Na nowy film małżeństwa Krauze musieliśmy czekać siedem lat, ale było warto. "Papusza" – biografia poetki Bronisławy Wajs – to nie tylko poruszający portret kobiety i artystki, ale również imponująca wizualnie wyprawa do zaginionego świata polskich Romów.

Narracja filmu jest nielinearna. Akcja zaczyna się w latach 70., gdy oskarżona o kradzież kury  bohaterka zostaje wyciągnięta z aresztu przez pracownicę resortu kultury. Papusza ma uświetnić galowy koncert swoich pieśni, w którym udział weźmie cała ówczesna elita z ministrem na czele.  Dlaczego fetowana przez dygnitarzy poetka wygląda jak żebraczka? Dlaczego niczym mantrę powtarza słowa, że "żadnych wierszy nigdy nie pisała"? I dlaczego pewien starzec o wyglądzie biblijnego proroka grozi jej naruszeniem nietykalności cielesnej, jeśli nie raczy zająć miejsca na sali? Rozgrywające się na przestrzeni kilkudziesięciu lat kolejne retrospekcje dostarczą odpowiedzi na frapujące nas pytania.
 
Życie Wajs (Budnik) składało się z paradoksów. Według romskich standardów była kobietą wyzwoloną (samodzielnie nauczyła się czytać i pisać), ale nie uchylała się od obowiązków nałożonych jej przez rodzinny tabor. Chociaż nie kochała swojego znacznie starszego męża i nie raz wdawała się z nim w słowne zapasy, nigdy nie kwestionowała jego patriarchalnej władzy. Wreszcie twórczość Papuszy, choć jest peanem na cześć Cyganów i ich stylu życia, ostatecznie stała się przyczyną wykluczenia poetki ze społeczności. Romowie doświadczają w filmie prześladowań ze strony polskich chłopów, nazistów, a potem komuny. Żadne z nich nie wydaje się jednak równie bolesne jak odrzucenie przez pobratymców. Talent Papuszy jest tu nie nie tyle darem od losu (Boga?) co fatum, niezawinionym przekleństwem. Być może, gdyby poetka była mężczyzną, ostracyzm ze strony otoczenia nie okazałby się aż tak dotkliwy. Jako kobieta – i to w dodatku znacznie zdolniejsza od chlubiących się artystyczną smykałką samców z taboru – bohaterka stoi na straconej pozycji. (...)

"Papusza" z pewnością nie robiłaby aż takiego wrażenia, gdyby nie fenomenalna praca autorów zdjęć i scenografów. Film zbudowany jest z pozbawionych ruchu kamery, niemal niemontowanych scen. Gdy dodamy do tego rozmach i plastyczne bogactwo godne mistrzów pędzla, podczas seansu poczujemy się, jakbyśmy odwiedzali galerię ruchomych (dosłownie!) obrazów. Znajdziecie tu i sceny rodzajowe jak z Gierymskiego, i powiew epiki, i zapierającą dech w piersiach przyrodę, która oddaje stany emocjonalne bohaterów, i subtelne portrety. Uff! Orgia dla oczu gwarantowana. CZYTAJ DALEJ

Chce się oglądać

Nawet bez worka nagród dzieło Macieja Pieprzycy jest skazane na sukces. To ten rodzaj kina, który widzowie lubią najbardziej. Krzepi jak cukier, choć opowiedziana w nim historia wcale słodka nie jest. Bawi, choć teoretycznie nie ma w nim nic śmiesznego. Wzrusza, ale bez melodramatycznej taniochy. Film z Polski, a zrozumieją go na całym świecie. Chce się oglądać!

Główny bohater Mateusz cierpi na rozległe porażenie mózgowe. Nie mówi, nie chodzi, nie można się z nim porozumieć. Lekarze wyrokują: Mateusz do końca życia będzie rośliną. Przerażająca diagnoza okazuje się jednak błędna. Chłopiec doskonale rozumie, co się wokół niego dzieje. Z płynącej z offu narracji dowiadujemy się, że ma poczucie humoru (chwilami wyjątkowo sarkastyczne), fascynuje się astronomią i damskimi biustami, ale też wydaje się pogodzony z losem, jaki go spotkał. Tak wyszło i już. Chciałby tylko udowodnić bliskim, że ciało może i ma niesprawne, ale głowa pracuje u niego na pełnych obrotach. Zgodnie z lekcją wpojoną przez ojca Mateusz nigdy się nie poddaje. Dlatego gdy już wszyscy stracą nadzieję na cud, bohater spotka wreszcie kogoś, kto pozwoli mu nawiązać łączność ze światem.

Zagranicą nakręcono już parę dobrych tytułów na podobny temat, żeby wspomnieć chociażby "Moją lewą stopę", "Motyl i skafander" albo "Nietykalnych". Pieprzyca z pewnością powtórzył sobie je wszystkie przed rozpoczęciem zdjęć, dodając jeszcze do tego zestawu "Goodbye, Lenin" (motyw przewodni z "Chce się żyć" do złudzenia przypomina soundtrack Yanna Tiersena). Wartość  komediodramatu śląskiego reżysera nie bierze się jednak tylko ze sprawnego żonglowania sprawdzonymi fabularnymi recepturami. Pieprzyca przygląda się światu niepełnosprawnych bez fałszywej litości i roztkliwiania się. Mówi o rzeczach ważnych (zachowanie godności, miłość) przez pryzmat przyziemnych zdarzeń i wyzwań (jak wdrapać się na kanapę bez sprawnych mięśni, jak jeść mleczną zupę, żeby nie poranić sobie dziąseł?). Nie boi się też stawiać niewygodnych pytań (np. o życie erotyczne osób upośledzonych). W "Chce się żyć" nie znajdziecie na szczęście łatwego pocieszenia i naiwnej nadziei, że każdą ścianę da się zburzyć. Jest tu za to wiara w hart ducha, który pozwala przetrwać niejedną życiową zawieruchę. CZYTAJ DALEJ

Wołodyjowski z projektów


Źle się dzieje w państwie polskim. Krajem rządzą "Żydzi i pedały". Żony zdradzają mężów. Żołnierze, zamiast bronić ojczyzny, robią przekręty, chleją na umór i przy akompaniamencie pieśni legionów ganiają z przyrodzeniem na wierzchu. W kinach grają dokumenty o Holokauście, a nie o Katyniu i Smoleńsku. A jakby tego było mało, osiedlowy handlarz nie zachwala swojskich jonagoldów i szampionów, lecz trujące importowane jabłka. Jak żyć? – pyta bohater "Ostatniego piętra" kapitan Derczyński. Poddać się złu czy stawić mu opór? Wzorując się na ukochanym bohaterze literackim Wołodyjowskim, mężczyzna zamienia swoje zgrzebne mieszkanko w warowną twierdzę. W drzwiach instaluje zestaw dodatkowych zamków i kłódek, w ścianach szuka podsłuchów, rodzinie zabrania wychodzić na zewnątrz, a każdą niesubordynację surowo karze. Kyrie eleison!

Reżyser Tadeusz Król chciał umeblować "Ostatnie piętro"  elementami satyry społecznej oraz rasowego thrillera. Z jednej strony  spełniony koszmar redaktorów "Gazety Wyborczej" o szalonych prawicowcach  wprowadzających w życie hasło "Bóg, honor, ojczyzna". Z drugiej mrożąca  krew w żyłach opowieść o głowie rodziny popadającej w obłęd. W obu  przypadkach twórca trafił jednak kulą w płot.

Satyra jest cienka jak zupa z torebki. Natchnione wywody Derczyńskiego na temat powinności silnych mężczyzn i prawych kobiet, a także jego kolejne śmieszno-groźne zachowania wyglądają, jakby zaczerpnięto je z jakiegoś bawarskiego tabloidu z rubryki "dowcipy o Polakach". Król próbuje podrabiać a to Smarzowskiego (scena wielkiej popijawy w jednostce), a to Koterskiego (toksyczne rozmówki nad talerzem kanapek), ale za każdym razem z ekranu bije sztuczność. Nie chodzi tu nawet o postaci narysowane grubą krechą, lecz o brak zdolności w pisaniu dialogów (od tych usychają uszy) i prowadzeniu aktorów. Szkoda zwłaszcza  świetnego Janusza Chabiora, dla którego polskie kino miało do tej pory do zaoferowania jedynie drugi i trzeci plan. Tutaj reżyser każe mu jednak stroić "straszne" miny i od czasu do czasu uśmiechać się jak wampir-pedofil. Efekt? Zamiast dramatu chorego bohatera – dramatycznie słaba rola. CZYTAJ DALEJ

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones