Wywiad

Nie szliśmy na kompromisy - wywiad z Wiesławem Paluchem

autor: /
https://www.filmweb.pl/article/Nie+szli%C5%9Bmy+na+kompromisy+-+wywiad+z+Wies%C5%82awem+Paluchem-21177
Filmweb: Dlaczego tak długo przyszło nam czekać na kinową premierę "Motóra". Film został już przecież pokazany podczas festiwalu filmowego w Gdyni w roku 2003.
Wiesław Paluch: To prawda, pamiętaj jednak, że jest to produkcja niezależna i zrealizowana za własne, prywatne pieniądze. A z filmami niezależnym w Polsce jest tak, że nikt nie chce ich dystrybuować. Ponadto, ze względu na koszty zrealizowaliśmy "Motóra" na taśmie Beta, a transfer obrazu z kasety na taśmę 35 mm, z której puszczane są filmy w kinach, jest niezwykle kosztowny. Dystrybutorzy nie chcą wykładać na to pieniędzy, gdyż boją się, że ta inwestycja może im się nie zwrócić. Dopiero niedawno udało nam się uzyskać od Ministra Kultury środki pozwalające na transfer obrazu z Bety na taśmę 35 mm.

Filmweb: No tak, ale pamiętam, że już w zeszłym roku zapowiadałeś kinową premierę "Motóra" w ramach programu KinOffala. Nigdy jednak do niej nie doszło. Dlaczego?
Wiesław Paluch: Wtedy nie wiedzieliśmy jeszcze, czy uda nam się zdobyć pieniądze na transfer. Sprawa się przeciągała i w pewnym momencie zdecydowaliśmy się na dystrybucję filmu w technologii cyfrowej. Wtedy jednak dostaliśmy sygnał z Ministerstwa, że są spore szanse na uzyskanie funduszy. To jednak wiązało się ze złożeniem kilku wniosków i ich rozpatrzeniem, co z kolei nie pozostało bez wpływu na datę premiery. Postanowiliśmy zaryzykować i, jak widać, udało się. "Motór" jest pierwszym filmem dystrybuowanym w ramach KinOffali, który będzie pokazywany z taśmy 35 mm.

Filmweb: W ilu kopiach wejdzie film?
Wiesław Paluch: Na dzień dzisiejszy (21.03) film jest gotowy w kilku kopiach. Sprawa jest cały czas otwarta. Wszystko zależy od zainteresowania kin.
1 kwietnia "Motór" zagości na ekranach kin w Warszawie, Krakowie i Gdańsku.

Filmweb: Czy planujecie wprowadzenie filmu również do multipleksów?
Wiesław Paluch: Próbowaliśmy rozmawiać z multipleksami. Dwie sieci nie były zainteresowane, a z trzecią już nawet nie próbowaliśmy negocjować. Multipleksy nie są zainteresowane tego rodzaju filmami.
Ponadto my sami uważamy, że "Motór" jest tytułem adresowanym do bardziej wyrobionej publiczności, która nie zawsze chętnie bywa w kinach wielosalowych. Z drugiej jednak strony, kin prezentujących filmy ambitniejsze jest w naszym kraju coraz mniej.

Filmweb: Sieć Cinema City zainwestowała w Polsce już ponad 100 milionów dolarów, a planuje zainwestować kolejnych 100. Jeszcze w tym roku otworzy ona kina wielosalowe w Elblągu, Włocławku, Toruniu, Katowicach, Poznaniu i Łodzi. Czyli jesteśmy skazani na multipleksy?
Wiesław Paluch: Nie oceniałbym tego tak radykalnie, ale uważam, że taka ekspansja multipleksów stanowi poważny problem. Mniejsze kina przegrywają w rywalizacji z multipleksami, a kina wielosalowe nie są zainteresowane pokazywaniem polskich filmów, o filmach niezależnych nie wspominając.
Wydaje mi się, że największym problemem polskiej kinematografii jest dystrybucja. Najlepiej widać to na przykładzie "Motóra". Film powstał za prywatne pieniądze i nie został w żaden sposób dofinansowany przez Państwo. Udało mu się zdobyć wiele liczących się nagród, a jednak nikt nie chciał go pokazać. Rozmawialiśmy z kilkoma dystrybutorami, z telewizją, aż w końcu musieliśmy sami podjąć się tego zadania.
Dla filmowca niezależnego jedynym sposobem na zwrot kosztów produkcji jest wprowadzenie filmu do kin, pieniądze można odzyskać tylko eksploatując film. Jeżeli producent filmu korzysta z państwowych funduszy wszyscy realizatorzy otrzymują wynagrodzenie za swoją pracę, a zysk producenta nie zależy od tego, czy i jak film sprzeda się w kinach. Dla nas dystrybucja to jedyny sposób na zwrot inwestycji i zarobek. Niestety, jak mówiłem, wprowadzenie do kin niezależnej produkcji to prawdziwe wyzwanie.

Filmweb: I właśnie dlatego powstała Grupa Inicjatyw Filmowych - przedsięwzięcie mające zająć się dystrybucją i promocją kina niezależnego.
Wiesław Paluch: Tak, dokładnie tak. Po prostu nie mogliśmy już dłużej stać bezczynnie i przyglądać się sytuacji panującej na rynku.

Filmweb: Program KinOffala powołany do życia przez GIF działa już prawie rok. Jak oceniasz jego wyniki.
Wiesław Paluch: W moim przekonaniu jest to inicjatywa mająca głęboki sens. Dzięki KinOffali wielu ludzi mogło zobaczyć filmy niezależnych twórców, które nie były dostępne w obiegu oficjalnym. Cały czas jednak walczymy z brakiem pieniędzy. Nie dysponujemy niestety takimi funduszami jak przedstawiciele zachodnich wytwórni i ciężko nam "walczyć" z dystrybuowanymi przez nie tytułami. Na rynku jest ogromna konkurencja tytułów. Żeby się przebić potrzebne są środki, których my niestety nie mamy. W rezultacie o wielu ciekawych filmach ludzie zwyczajnie nie wiedzą.
Jednym z zadań GIFu jest właśnie poszukiwanie pieniędzy, pozyskiwanie sponsorów gotowych zainwestować pieniądze w promocję i dystrybucję polskiego kina niezależnego. Staramy się, żeby każdy z filmów dystrybuowanych w ramach KinOffali miał budżet przeznaczony właśnie na promocję tego tytułu. W związku z tym wprowadzamy teraz mniej tytułów do kin, ale z informacjami o nich docieramy do coraz większego grona widzów.
Nie będę krył, że bardzo duże nadzieje wiążemy z "Motórem". W promocję tego filmu zaangażowaliśmy jak na razie największe pieniądze i sami jesteśmy ciekawi jak to się przełoży na oglądalność.

Filmweb: Akcja "Motóra" rozgrywa się w Biłgoraju, mieście, z którego ty również pochodzisz. Czy to wskazówka, że film należy odczytywać jako historię autobiograficzną?
Wiesław Paluch: Nie, absolutnie nie. Oczywiście w "Motórze" wykorzystałem niektóre doświadczenia ze swojego życia, między innymi owa sekta oddająca cześć motorom istniała naprawdę, ale cała fabuła jest fikcyjna. Niektórzy bohaterowie są również wzorowani na moich znajomych i przyjaciołach, ale poza Recholem żaden z nich nie ma swojego dokładnego pierwowzoru w rzeczywistości.

Filmweb: Oglądając "Motóra" nie można nie zwrócić uwagi na doskonałą scenografię. W filmie niskobudżetowym, niezależnym udało ci się wiernie pokazać realia początku lat 80. z najdrobniejszymi szczegółami. Ile czasu trwały przygotowania do realizacji zdjęć, czy łatwo było zdobyć takie rzeczy jak butelki po winie z charakterystycznymi etykietami, paczki po papierosach, czy wreszcie stare gazety?
Wiesław Paluch: To była potworna praca. Przez zdjęciami kilkakrotnie przyjeżdżaliśmy do Biłgoraja, żeby wybrać plenery. Jeździłem do miasta między innymi ze scenografem, który na miejscu już oceniał, jaka praca będzie go czekała, jak również operatorem.
Co do rekwizytów "z epoki" to większość z nich pochodziła z naszych własnych zbiorów. Przekopując swoje szpargały sam znalazłem wiele rzeczy, o których nawet nie wiedziałem, że je posiadam. Wydaje mi się, że opatrzność musiała czuwać nade mną, że ich nie wyrzuciłem przez te wszystkie lata i mogłem wykorzystać na planie.
Część rzeczy musieliśmy jednak zrobić sami. Nie mieliśmy pieniędzy, żeby wypożyczyć archiwalne numery gazet i nasz scenograf kopiował w bibliotece całe strony, które później drukował we własnym zakresie. Podobnie było właśnie z paczkami papierosów. Skanowaliśmy zdobyte gdzieś opakowania i później własnoręcznie tworzyliśmy ich kopie.

Filmweb: W jednym z wywiadów udzielonych jeszcze podczas realizacji "Motóra" powiedziałeś, że chcesz nakręcić "komedię, jakiej po latach 70. nikt w tym kraju nie zrobił". Czy mógłbyś rozwinąć tę myśl? Co twoim zdaniem wyróżnia "Motóra" od innych polskich komedii?
Wiesław Paluch: Na początku lat 90., kiedy zastanawiałem się, którym filmem zadebiutować na dużym ekranie, a miałem wtedy kilka różnych pomysłów, pomyślałem, że zrobię coś na przekór panującym wtedy trendom polegającym na naśladowaniu produkcji hollywoodzkich. Chciałem w ten sposób również wypełnić pewną lukę, która powstała w polskim kinie po roku 1989. Wydaje mi się bowiem, że żaden z twórców z mojego pokolenia nie nakręcił jeszcze w naszym kraju filmu traktującego o rzeczywistości pierwszej połowy lat 80. Chciałem opowiedzieć o tych burzliwych czasach z punktu widzenia młodego człowieka, dla którego, mimo trudnej sytuacji politycznej, w owym czasie najważniejsze były zupełnie inne rzeczy.
Nie widziałem w polskim kinie takiego filmu o którym mogłem powiedzieć, że opisuje moje pokolenie, moją młodość i moje problemy. Postanowiłem więc taki zrobić.

Filmweb: W jaki sposób dobierałeś aktorów do poszczególnych ról. Większość z nich to artyści kojarzeni raczej z teatrem, a nie z dużym ekranem. Czy już na etapie scenariusza zastanawiałeś się komu powierzysz jaką rolę?
Wiesław Paluch: Dokładnie tak było. Scenariusz pisałem już pod konkretnych aktorów. Od początku wiedziałem, że główną rolę Bazyla zagra Andrzej Szeremeta, z którym współpracuję już od dawna. Podobnie było ze Sławkiem Grzymkowskim, czy Januszem Wituchem. Bardzo chciałem, żeby w "Motórze" wystąpił również Jacek Braciak, ale z różnych względów nie udało się tego zrealizować.
Do części ról natomiast zorganizowaliśmy casting. Tak do obsady dołączyła między innymi Ofelia Cybula.
Odtwórców niektórych ról szukaliśmy również w teatrach amatorskich. Tam znaleźliśmy Stefana Kiełbasę, który wcielił się w rolę Gawlaka oraz Wandę Majtykę, która zagrała jego żonę.

Filmweb: Czy jesteś mi w stanie powiedzieć ile kosztował "Motór"?
Wiesław Paluch: To ciężko oszacować. Musisz pamiętać, że za swoją pracę nie otrzymaliśmy jeszcze wynagrodzeń. To, czy one w ogóle będą oraz ich wysokość zależy od tego, jak film sprzeda się w kinach i czy przyniesie zyski.

Filmweb: "Motór" jest w moim przekonaniu filmem, który można określić jako profesjonalną produkcję zrealizowaną za nieprofesjonalne pieniądze. Czy zgadzasz się z tym stwierdzeniem?
Wiesław Paluch: Oczywiście. "Motór" ani przez chwilę nie był projektem, który realizowany byłby w sposób nonszalancki, a którykolwiek z twórców ze względu na niski budżet stosowałby wobec niego taryfę ulgową. Jak już mówiłem, do produkcji przygotowywaliśmy się bardzo długo. Ja ze swojej strony rozrysowałem cały film na storyboardy, gdzie określiłem jakie chcę mieć ujęcia i jak ma pracować kamera. Już na planie zdjęciowym nie odstępowaliśmy od tych założeń. Jeśli mieliśmy robić ujęcie pokazujące bohaterów z góry a nie mieliśmy akurat odpowiedniego sprzętu to nie zmienialiśmy scenariusza, ale stawialiśmy na samochodzie drabinę i stamtąd filmowaliśmy. Ujęcie musiało wyglądać tak, jak zostało zaplanowane.
Nie szliśmy na żadne kompromisy. Wiedziałem, że firmuję ten film własnym nazwiskiem, biorę za niego odpowiedzialność i chciałem zrobić go najlepiej, jak było można.

Filmweb: Co jeszcze wyróżnia "Motóra" na tle innych rodzimych produkcji to wspaniała ścieżka dźwiękowa, na którą złożyły się kompozycje Pink Floyd, Saxon, czy wreszcie Steppenwolf. Czy ciężko było uzyskać prawa do tych utworów?
Wiesław Paluch: Nie było to proste. Początkowo mieliśmy poważne obawy, ponieważ nie wiedzieliśmy, jak muzycy w ogóle zareagują na naszą propozycję. Do każdego z nich wysłaliśmy list, w którym opisaliśmy nasz film, przedstawiliśmy go jako produkcję niezależną zrealizowaną za naprawdę nieduże pieniądze, a ponadto wyjaśniliśmy dlaczego zależy nam aby na ścieżce dźwiękowej znalazł się właśnie ten utwór. I podziałało. Zgodę wyrazili nawet Pink Floyd, którzy ponoć w ogóle nie angażują się w tego rodzaju przedsięwzięcia. Kiedy otrzymaliśmy od nich oficjalne pismo musieliśmy jego kopię wysłać do Londynu, gdyż ich wytwórnia nie chciała wierzyć, iż zespół podjął decyzję na naszą korzyść.

Filmweb: "Motór" wreszcie szczęśliwie trafia do kin. Ty masz już pokaźną kolekcję nagród na koncie. Co dalej? Czy producenci walą drzwiami i oknami proponując ci góry złota na realizację kolejnego filmu?
Wiesław Paluch: Bardzo chciałbym, żeby tak było, jednak mimo licznych nagród nie zauważyłem, żeby jakoś specjalnie wzrosło zainteresowanie moją osobą. Mam w planach następny film, gotowy jest już nawet scenariusz, ale jeszcze nie chciałbym o nim mówić.

Filmweb: Życzę zatem powodzenia i dziękuję za wywiad.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones