Artykuł

Seryjni detektywi

Filmweb / autor: /
https://www.filmweb.pl/article/Seryjni+detektywi-71268
Bez względu na to, jak ekscentryczni, nieporadni i niedopasowani do społeczeństwa są bohaterowie telewizyjnych kryminałów, stanowią realistyczną odpowiedź na postać superbohatera.

Wszyscy detektywi posługują się dedukcją.
Sherlock Holmes jest detektywem.
Sherlock Holmes posługuje się dedukcją.

Choć to prawdziwe twierdzenie, nie ma w nim grama prawdy. Dla humanistycznego umysłu ograbionego przez rodzimy system edukacji z solidnych lekcji matematyki, zabrnięcie w meandry dedukcji, indukcji i abdukcji może poprowadzić na manowce. Gdyby zapytać przechodnia, kto jest największym detektywem wszech czasów, wielu odpowiedziałoby: Sherlock Holmes!. Ale dopiero gdy w popkulturze pojawił się Gregory House, widz zweryfikował swoje zdanie na temat metod detektywistycznych Sherlocka. W skrócie, założenia w metodzie dedukcyjnej przy właściwym rozumowaniu i prawdziwych przesłankach muszą doprowadzić do prawdziwej konkluzji. A detektyw spod Baker Street 221b, tak jak i jego liczni następcy, głównie zgadywał. Tyle że dzięki wyjątkowo bystremu umysłowi, zgadywał właściwie. Od tamtej pory szkoły detektywistyczne prowadziły swoich adeptów różnymi drogami. Zawsze jednak główne role w śledztwie odgrywały intuicja, inteligencja, obserwacja i nauka.

Zwyczajni ludzie

Seria od początku była najwygodniejszą formą dla kryminału; w pierwszych dekadach XX wieku powstało wiele awanturniczych powieści detektywistycznych. Arthur Conan Doyle pisał o Sherlocku Holmesie, Agatha Christie o Herculesie Poirocie i Pannie Marple, a Raymond Chandler o Philipie Marlowe. Przenoszona na wielki ekran twórczość pisarzy w końcu również zaczęła układać się w serie. Te z kolei zmutowały w gatunki telewizyjne.  Do wymienionych wcześniej postaci literackich dołączyły kolejne ikony sztuki detektywistycznej, takie jak Colombo, Kojak, Remington Steele czy David Addison z "Na wariackich papierach". Na początku XXI wieku oddały pałeczkę nowym bohaterom.

Detektywi tacy jak Philip Marlowe, Hercules Poirot, Sam Spade czy Jane Marple wykonywali swoją pracę w oparciu o własny umysł i cechy charakteru. Stosowali metodę określoną przez Charlesa Peirce’a jako rozumowanie abdukcyjne – dla pewnego zbioru faktów tworzyli ich najbardziej prawdopodobne wyjaśnienia. Znając stan końcowy – najczęściej było nim morderstwo – szukali jego najbardziej prawdopodobnych przyczyn.


David Suchet w roli Herculesa Poirot

Bohater popularnego, emitowanego z przerwami przez prawie 40 lat serialu, porucznik Colombo, to zwykły człowiek. Jego zadanie wydaje się szczególnie trudne, ponieważ przewagę  nad nim ma nie tylko przestępca, ale również zaznajomiony ze szczegółami morderstwa widz. Kryminalna intryga z udziałem tego niepozornego mężczyzny w wygniecionym płaszczu, często z leniwym psem u boku,  przypomina grę w ciepło-zimno. Widz, dzięki uzyskanej na początku wiedzy, przejmuje perspektywę przestępcy, jednak kibicuje detektywowi. Colombo sukcesywnie zdobywa kolejne dowody, wydaje się, że nie zakłada z góry żadnej tezy, po prostu bada tropy. Zawsze jednak następuje moment, w którym przeciwnik nadmiernie go lekceważy, pozwala się mu podpuścić i odsłania gardę. To niewybaczalny błąd.

Dumny posiadacz trzystu dwunastu fobii (m.in. lęk przed gradem, kurczakami i mikserami), przez siedem lat uwodził widzów swoimi nerwicami, lekceważącym stosunkiem do ludzi i genialnym umysłem. W optyce Adriana Monka wszystko jest potencjalnym zagrożeniem. Fobie nie pozwalają mu normalnie funkcjonować, wszechobecny brud i bakterie zwalcza chusteczkami do rąk. Na każdym kroku próbuje poprawiać rzeczywistość, dlatego rzeczą, która najbardziej irytuje Monka, są ludzie zaburzający jej symetrię morderstwem. Na miejscu zbrodni wszyscy usuwają się w cień – to decydujący moment śledztwa. Monk, jak określają to inni bohaterowie serialu, robi "coś" rękoma – jakby tworzył ramy dla kadrów, które zapamiętuje. Dostrzega najdrobniejsze szczegóły. Konstruuje z nich rozwiązanie, dopasowuje fakty do końcowego rezultatu. Potwierdza przypuszczenia. Każda rozwiązana sprawa przynosi mu ulgę.

Forensic science

Nauka była obecna w gatunku kryminalnym od jego oficjalnych początków, za które można uznać powieści i opowiadania Artura Conan Doyle'a. Sherlock Holmes przeprowadzał eksperymenty chemiczne, pisał książki z zakresu kryminalistyki, jak na przykład wspomniana w "Znaku czterech" publikacja na temat rozróżniania gatunków tytoniu na podstawie popiołu. Następcy Sherlocka nie korzystali już z nowinek naukowych tak chętnie. Zarówno Poirot, jak i Marlowe bazowali na doświadczeniu. Colombo i Kojak także woleli wykonać raczej solidną pracę policyjną. Popularne w drugiej połowie XX wieku metody –  rozpoznawanie odcisków palców, wariografy, autopsje czy oznaczanie grup krwi – stanowiły jedynie wsparcie w pracy detektywa. Wraz z bardzo szybkim rozwojem nauki, szczególnie jej dziedzin przydatnych w kryminalistyce, rosło zainteresowanie nimi wśród laików. Okazało się, że widz nie potrzebuje już wartkiej akcji, zagadki kryminalnej czy charakterystycznego bohatera. Wystarczyło kilka składników, by wyprodukować telewizyjny hit: atrakcyjni aktorzy, dobra muzyka,  pocztówkowe zdjęcia i pozory "naukowości".



W przypadku zdobywającego popularność w tempie geometrycznym (i geograficznym) cyklu "CSI" ("Miami", "Las Vegas", "Nowy Jork"…) wszystkie elementy są złożone idealnie. Skrawki opowieści o prywatnym życiu nie wystarczają, aby się przywiązać do bohaterów. W centrum serialu nie znajdują się bowiem ludzie, lecz laboratorium. Sterylne, wyposażone w najnowsze osiągnięcia techniki. Pracują tam ludzie tak wszechstronnie wykształceni, że w jednej minucie są w stanie przeprowadzić sekcję zwłok, a w następnej rozłożyć samochód na części. Twórcy serialu każą widzom skupiać się na obrazach pod mikroskopem, śladach, których ludzkie oko nie jest w stanie zauważyć, a na wypadek gdyby sam obraz nie wystarczył, tautologicznie dublują informacje w dialogach.

Szlakiem wytyczonym przez "CSI" poszli twórcy innych seriali. W "Dowodach zbrodni", główna bohaterka i towarzysząca jej ekipa zajmują się nierozwiązanymi sprawami z przeszłości. Dzięki postępowi mają lepsze narzędzia, jednak równie często posługują się własnym rozumem i to ich dociekliwość oraz upór prowadzą do rozszyfrowania zagadek sprzed lat.

Z "dr" przed nazwiskiem

We wrześniu 2004 roku na ekranach telewizyjnych po raz pierwszy pojawił się Gregory House, a dokładnie rok później dołączyła do niego dr Temperance Brennan. Seriale "Dr House" i "Kości" ("Bones") łączą podobieństwa charakterologiczne bohaterów, jednocześnie w obu produkcjach niezwykłą rolę odgrywa nauka. Nie jest ona jedynie narzędziem, które przeobraża śledztwo w pracę w laboratorium. W świecie nauki rozgrywają się opowiadane historie, w jego ramach rozwiązywane są zagadki. Pojęcie "diagnozy", kojarzące się z medycyną, po kilkudziesięciu latach orbitowania w sferze kryminalistyki wróciło do swojej macierzystej dziedziny. House dostaje przypadki, które od początku traktuje jak przestępstwa.  Jako lekarz-diagnosta jest ucieleśnieniem idealnego detektywa. Wiele chorób, które leczy House, po prostu nie istnieje. "Naukowość" jest jednak świetnym pretekstem, by rozpoznać w głównym bohaterze geniusza. To również dzięki niej widz ma szanse dostrzec w Housie człowieka nieszczęśliwego, któremu nieustannie towarzyszy ból.



Z innej strony do tematu podeszła Kathy Reichs, jedna z najwybitniejszych antropolożek. Obok publikacji naukowych ma na koncie całą serię powieści o swoim alter ego: doktorze antropologii Temprensie Brennanie. Pisarka zapewnia w wywiadach, że wszystkie przygody i przypadki jej bohaterki mają silne umocowanie w rzeczywistości, w co nie jest tak trudno uwierzyć, skoro Kathy Reichs uczestniczyła w wielu słynnych badaniach szczątków ludzkich, m.in. po ataku na World Trade Center, w Gwatemali i Rwandzie. Odkąd powieści zostały przeniesione na ekran telewizyjny, ich autorka bardzo często jest konsultantem, współscenarzystą, a czasem współproducentem serialu. Sama chętnie powtarza, że dba, by nauka w "Kościach" nie była nadmiernie podkolorowana. Akcja jest skupiona na zagadnieniach z pogranicza antropologii, medycyny i kryminalistyki. Bohaterowie korzystają ze skomplikowanych urządzeń, ale najważniejsze pozostają ich talent i wiedza. Główna bohaterka polega na własnym zmyśle obserwacji. Jej ekipa to naukowcy zafascynowani swoimi dziedzinami, którzy mimo że prowadzą śledztwa w sprawach morderstw, traktują je jak wyabstrahowane z kryminalnego kontekstu zagadki naukowe.

Choć "House" i "Kości" w punkcie wyjścia miały być serialami kryminalno-naukowymi, w ciągu sześciu sezonów nastąpiło pewne przesunięcie. Nacisk był stopniowo przenoszony na bohaterów. Zarówno "House", jak i "Kości" mają bardzo silne postacie drugo- i trzecioplanowe. Pacjenci House'a są pełnowartościowymi bohaterami, nawet jeśli pojawiają się tylko w jednym odcinku. W "Kościach" dr Brennan jest postacią centralną, ale o życiu i charakterach jej współpracowników wiemy równie dużo. O wartości obu seriali stanowią tytułowe postacie ("Bones" to również przydomek głównej bohaterki). Obydwoje kierują się w życiu rozumem, nie interesują ich miękkie dziedziny wiedzy, takie jak psychologia, mają co najmniej lekceważący stosunek do religii. House w kilku przypadkach traktuje Boga jako przeciwnika (wymyślonego przez pacjenta), dr Brennan porównuje Jezusa do świętego Mikołaja. Zagadkę zaświatów House próbuje rozwiązać, przeprowadzając kontrolowane samobójstwo. Dopływem endorfin do obumierającego mózgu uzasadnia błogie uczucie pacjentów w stanie śmierci klinicznej. Bohaterka "Kości" na pytanie: "Ale chyba wierzysz w zło?", odpowiada: "Wierzę w  anomalie genetyczne i abberacje zachowań. (…) Nierównowagę chemiczną, brak wzorców i niewiedzę". Dla obydwojga nauka stanowi punkt wyjścia, ale i dojścia, zapewnia im poczucie stałości. Wiara w ich przypadku to konkluzja wypływająca ze zbioru znanych faktów. Dr Brennan mówi: "Gdy widzę skutki, a nie mogę odgadnąć przyczyny, chwieje się moja wiara w rozum. Ale 2+2 równa się 4 (…), wszędzie, gdzie patrzę, widzę, że każdy skutek ma przyczynę, nawet jeśli jej nie dostrzegam. To bardzo pocieszające". House i Bones są przekonani o własnej wyższości, posiadaniu wybitnego umysłu. Dr Brennan chętnie mówi o sobie, że jest bardzo piękna i ponadprzeciętnie inteligentna. Podczas gdy House zna i rozumie, ale ignoruje zasady rządzące relacjami między ludźmi, Bonnes zachowuje się, jakby nigdy ich nie przyswoiła. Brak fałszywej skromności idzie u niej w parze ze znikomym poczuciem humoru, brakiem umiejętności rozpoznawania sarkazmu i ironii oraz kompletną nieznajomością popkultury.



Nauka w "Kościach" jest przedstawiona bez zbytniego idealizowania jej możliwości. Owszem, zespół specjalistów jest w stanie odnaleźć najmniejsze ślady mogące naprowadzić na trop. Potrafią odzyskać DNA człowieka z koktajlu z mrówek, które go pogryzły, ale nie potrafią odnaleźć mordercy, o ile fakty jasno na niego nie wskazują. Żaden z naukowców w serialu nie chce bądź nie potrafi snuć przypuszczeń. Elementem niezbędnym w śledztwie jest więc zwyczajny człowiek o przeciętnym ilorazie inteligencji, za to posiadający bogate doświadczenie i umiejętności, które czynią z niego doskonałego detektywa. To ukłon w stronę klasycznych postaci z literatury, kina i telewizji, które w swojej pracy musiały umiejętnie łączyć fakty, przeprowadzać żmudne dochodzenia i aresztować winnych. Bez agenta FBI Seeleya Bootha żadna sprawa nie zostałaby rozwiązana.

Rewersem historii o detektywach-naukowcach, wybitnie inteligentnych, choć często, jak w przypadku Dextera Morgana, o cechach socjopatów lub psychopatów, jest serial "Eureka". Opowieść o miasteczku zbudowanym przez Einsteina dla najwybitniejszych umysłów świata, skupia się na nauce sensu stricte. Bohaterowie to naukowcy, którzy na co dzień przekraczają granice wiedzy o wszechświecie. Wynalazki są tam budowane nawet przez przedszkolaków, a przeciętny iloraz inteligencji nie schodzi poniżej poziomu wyznaczonego przez Mensę. W tym skupisku geniuszy pojawia się człowiek o zwyczajnych zdolnościach i możliwościach – szeryf, którego zadaniem jest utrzymanie porządku w Eurece. Nie obowiązują tam reguły znane w świecie zewnętrznym i dotyczy to zarówno zmian w polu grawitacyjnym, jak i stosunku do czasu i przestrzeni. Inne są tam także priorytety: w starciu z pojęciem "wyższego dobra" (w tym przypadku dobrem jest rozwój nauki) jednostka nie ma szans. W tym świecie  zagadki rozwiązuje szeryf Carter. Zawierają one odniesienia do tak szerokiej gamy dziedzin naukowych, że aby je rozwiązać, szeryf musi pominąć całą akademicką nadbudowę i skupić się, jak każdy detektyw, na faktach i motywach.



Bez względu na to, jak ekscentryczni, nieporadni i niedopasowani do społeczeństwa są bohaterowie telewizyjnych kryminałów, stanowią realistyczną odpowiedź na superbohatera. Twórcy seriali pozwalają, by ich dzieci górowały nad resztą ludzkości swoimi umiejętnościami i inteligencją. Pozostawiają widzowi pozory realizmu, tak by ten mógł bohaterów jednocześnie podziwiać i się z nimi identyfikować. Bohaterowie tacy jak Poirot, House, Holmes, Monk czy Bones faktycznie czują się lepsi. Imponują swoją szczerością, bezczelnością i brakiem politycznej poprawności. Pozostają jednak ludźmi. Pozwalają zapomnieć o naszej znikomej roli  w wielkim, wypełnionym nierozwiązanymi zagadkami kryminalnymi, świecie.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones