Wywiad

Tydzień w kinie! Warszawski Festiwal Filmowy

Filmweb / autor: /
https://www.filmweb.pl/article/Tydzie%C5%84+w+kinie+Warszawski+Festiwal+Filmowy-31445
Siódmy dzień festiwalu okazał się dla nas nadzwyczaj udany. Wybraliśmy się na 4 filmy, z których każdy okazał się na swój sposób interesujący i wart obejrzenia.

Tytuł może niektórych zniechęcać, ale ci którzy wybiorą się na film Pernille Fischer Christensen przekonają się, jak bardzo jest przewrotny i jak świetny pomysł ukrywa się w tym dziełku. "Telenowela" to prawdziwa perełka.

Dwie bohaterki, jedna bardziej nieszczęśliwa od drugiej, ale dalekie od rozczulania się nad sobą. Charlotte postanawia opuścić męża i zamieszkać sama. Przenosi się do blokowiska, gdzie rozpoczyna nowe życie, również seksualne. Piętro wyżej mieszka Veronika, a tak naprawdę Ulrik transseksualista. Veronika czeka na zgodę na operację zmiany płci. Na razie w ciemnej peruce, odziana w kolorowe szatki maluje twarz podkładem z salonu kosmetycznego Veroniki. Sąsiadki zbliżają się do siebie coraz bardziej. Od przyjaźni tylko krok do namiętności i miłości, niby niewielki.



Kadr z filmu 'Telenowela'


Nietypowa miłość transseksualisty i samotnej kobiety nosi tytuł "Telenowela" i takiej właśnie konwencji trzyma się reżyser. Nie chodzi tylko o to, że jedna z bohaterek z wielką namiętnością oddaje się oglądaniu opery mydlanej. Całość podzielona jest na sekwencje, głos z offu streszcza co się wydarzyło do tej pory i zapowiada co nastąpi, w intrygujący sposób zadając pytania typu co będzie dalej? Co stanie się z listem? Czy ona kiedykolwiek spłaci ten dług? Tym samym wzmaga apetyt na dalszy ciąg.
Nie ma wątpliwości, że widz oglądając romansową historię świetnie wyczuwa reżyserski dystans do sposobu opowiadania i bezbłędnie odczytuje cały koncept.

Stopień zagubienia Veroniki i Charlotte jest porównywalny. Obie poszukują miłości i szczęścia. Szczerze mówiąc do złudzenia przypominają postacie z filmów Almodovara, charakterystyczne i wyjątkowe w swej odmienności.

Akcja "Telenoweli" dzieje się w zamkniętej przestrzeni. Oglądamy bohaterki w ich mieszkaniach pogrążone w swej bezradności. Świetne role aktorskie i pomysłowy scenariusz to największy atut filmu.

Reżyserce podążającemu tropem telenowelowych motywów udało się uniknąć banalności. To naprawdę mistrzostwo. Tragedia znieczulana humorem sprawia, ze dialogi brzmią wiarygodnie, a to co uderzałoby w zbyt melodramatyczne tony zostaje przemilczane lub wyrażone gestem czy spojrzeniem. Ale i tak łatwo odczytać to co ważne. Pod peruką chowa się człowiek, nieważne jakiej płci, a ukrywanie się w szaro białych surowych wnętrzach jest wołaniem o bliskość. Uciekanie przed miłością często jej pragnieniem. [DW]


Bohaterowi "Czystych serc" również daleko do normalności, od jakiegoś czasu bowiem Kriss jest pacjentem szpitala psychiatrycznego. Jego harmonogram dnia ogranicza się do posiłków i oglądania po kilka razy dziennie na wideo filmu z lat 40. pod tytułem "Czyste serca". Z uwielbieniem wpatruje się w Lindę, filmową bohaterkę. W tych seansach nieodmiennie towarzyszy mu Willy. Kiedy pewnego dnia lekarze zabierają kasetę, Kriss i Willy postanawiają odszukać Lindę, czyli aktorkę o imieniu Ursula.



Kadr z filmu 'Czyste serca'


Od nas zależy nasze życie, mawiała gwiazda "Czystych serc", a zakochany Kriss uczył się każdego wypowiadanego przez nią zdania jak życiowej maksymy. Dla niego rzeczywistość ma stopień skomplikowania podobny do czarno białego filmu, który z takim zapamiętaniem oglądał. Dobry-zły, bezpieczny-niebezpieczny. Wszystko jest jak w "Czystych sercach", mówi.

Udany debiut Kennetha Kainza ze świetnie pomyślaną historią i naprawdę dobrą rolą Andersa Matthesena jest również przedsięwzięciem udanym od strony formalnej. Świetne zdjęcia Sebastiana Blenkova doskonale oddają klimat filmu i zawirowania wyobraźni Krissa. [DW]


Norweski dramat kryminalny "URO" skłania niemalże automatycznie do porównań ze słynnym duńskim "Pusherem". Oba stawiają przede wszystkim na realizm, nie uświadczymy tu efektownych pościgów. Strzały padają rzadko, ale niemal zawsze są śmiertelne. Wizje półświatka, rojącego się od drobnych cwaniaczków uzależnionych od nielicznych grubych ryb, są w obu filmach niemalże identyczne. "URO" ma jednak nad "Pusherem" jedną istotną przewagę - ciekawszego bohatera.



Kadr z filmu 'Uro'


Bohaterem filmu jest HP, były narkoman pracujący obecnie jako tajniak na ulicy. Nie miał łatwego życia - matka jest alkoholiczką, ojca nigdy nie poznał. Sam nie jest pewien, czy jego miejsce jest wśród stróżów prawa, czy też wśród ćpunów i drobnych handlarzy. Kiedy podczas prób rozpracowania dilera rozprowadzającego towar w jednym z klubów spotyka koleżankę ze szkoły, nie wie jeszcze, że niedługo będzie musiał dokonać dramatycznego wyboru między przeciwstawnymi światami.

Frank z "Pushera" był zwykłym gnojkiem, którego problemy specjalnie mnie nie wzruszały. HP jest o wiele bardziej interesujący. To ktoś, komu rzeczywiście widownia może kibicować, przejąć się jego dylematami. Gdyby jeszcze twórcy zrezygnowali z niego patetycznego zakończenia, a zamiast tego obejrzeli jeszcze raz "Donniego Brasco", byłby to zapewne całkiem udany film. [PM]


Jednym z najbardziej osobistych filmów pokazywanych na Warszawskim Festiwalu są z pewnością węgierskie "Białe dłonie". Reżyser Szabolcs Hajdu obsadził w filmie własnego brata, zawodowego sportowca uprawiającego gimnastykę. Opowiedział o ponurym dzieciństwie. O sadystycznym trenerze znęcającym się nad swoimi podopiecznymi, o rodzicach traktujących uzdolnionego sportowo syna niczym nakręcaną zabawkę, którą można do woli zabawiać gości. Wreszcie o problemach, z jakimi bohater boryka się jako dorosły człowiek.



Kadr z filmu 'Białe dłonie'


Ta autobiograficzna opowieść (reżyser, podobnie jak brat, uprawiał gimnastykę) zwraca uwagę umiejętnością autora do posługiwania się skrótem. Wiele pozostawiono tu domyślności widzów. Rodzenie się opartej na wzajemnym szacunku relacji między głównym bohaterem a trenowanym przez niego kanadyjskim nastolatkiem w wysokobudżetowej produkcji wymagałoby zapewne całej rzeki słów i trwałoby co najmniej półtorej godziny. Tutaj wystarczy kilka sugestywnych scen i znaczących gestów.

Szabolcs Hajdu zdecydowanie czuje język kina, swoje prywatne problemy umie przekuć na spójną ekranową wizję. "Białe dłonie" to film gorzki, szczery, ale nie histeryczny. Po prostu mądry. [PM]



Filmy o ludziach, filmy dla ludzi - program 22. WMFF [2006-09-19]
Howdy Partners! Borat gwiazdą pierwszego dnia WMFF! [2006-10-07]
Elektryczny orgazm: Warszawskiego Festiwalu dzień drugi [2006-10-08]
Czeskie kino w formie: Trzeci dzień Warszawskiego Festiwalu [2006-10-09]
Dryfowanie przez życie: czwarty dzień 22. WMFF [2006-10-10]
Warszawski Festiwal Filmowy na półmetku! [2006-10-11]
"Paprika" zaostrza Warszawski Festiwal Filmowy [2006-10-12]

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones