Relacja

WENECJA 2014: Francuski kontyngent

Filmweb / autor: , /
https://www.filmweb.pl/article/WENECJA+2014%3A+Francuski+kontyngent-107011
Jakub Popielecki i Darek Arest nabrali w Wenecji ochoty na francuskie filmy. Pierwszy z nich obejrzał "Trois coeurs" z Charlotte Gainsbourg i Chiarą Mastroianni, a drugi - "Loin des hommes" z Viggo Mortensenem.

Trzy grzechy

"Trois coeurs" (po polsku "Trzy serca", przetłumaczone nie wiedzieć czemu na "3 Kobiety") można czytać jak przewrotną kontynuację "Przed wschodem słońca" Richarda Linklatera. Film z Ethanem Hawke’em i Julie Delpy doczekał się oczywiście dwóch sequeli, ale reżyser Benoît Jacquot oferuje nam ich alternatywną wersję, czyli: "co by było gdyby?". To historia opowiadana ku przestrodze: nie zawsze można trafić tak szczęśliwie, jak Celine i Jesse. Cóż, nie zawsze można też trafić tak szczęśliwie, jak Richard Linklater.


Jessem i Celine są tu Marc (Benoît Poelvoorde) i Sylvie (Charlotte Gainsbourg). Do ich spotkania dochodzi przypadkiem, kiedy mężczyzna spóźnia się na pociąg i zostaje zmuszony do spędzenia nocy w pewnym francuskim miasteczku. Zaczepiona przez niego na ulicy kobieta niespodziewanie okazuje się chętna do dotrzymania mu towarzystwa. Po wspólnie przegadanej i przespacerowanej nocy para umawia się na spotkanie w Paryżu. W wyniku szeregu zbiegów okoliczności randka nie dochodzi jednak do skutku. Sylvie leczy zawód wyjazdem do Stanów, Marc rzuca się w ramiona innej przypadkowo poznanej kobiety, Sophie (Chiara Mastroianni). Miłość kwitnie i po jakimś czasie zakochani postanawiają wziąć ślub. Może nawet żyliby długo i szczęśliwie, gdyby nie jeden szkopuł, który kiedyś musi wyjść na jaw. Sylvie i Sophie są rodzonymi siostrami.


Jeśli czytając tę ostatnią rewelację, słyszycie w głowie wiercącą dziurę w głowach orkiestrową frazę - coś w rodzaju "duuuuuum" - to wiedzcie, że reżyser też ją usłyszał. W efekcie już pierwszym sekundom filmu towarzyszy właśnie taka - ewidentnie zapowiadająca katastrofę - ilustracja muzyczna. Melodramat opowiedziany jak horror? Byłoby to nawet intrygujące połączenie. Ale autor chyba nie to miał na myśli. Jacquot wykorzystuje dźwięk jako inscenizacyjną łopatę i raz za razem nachalnie dopowiada wszystko posępnym buczeniem smyków. Jakby i tego nie było mało, wprowadza jeszcze narratora, który to tu to tam, ni stąd ni zowąd zaczyna nagle z potoczystym zacięciem relacjonować zmiany w życiu bohaterów. To oczywiście nic, czego nie dałoby się pokazać dużo bardziej subtelnie.

Całą recenzję Jakuba Popieleckiego przeczytacie TUTAJ.


W Algierii, w samo południe


Obraz szkoły zbudowanej w pustynnej scenerii ma w sobie coś z wizji sennej, skonstruowanej wbrew logice, w każdej chwili mogącej rozpłynąć się w powietrzu. Algierscy uczniowie przypominają duchy przywiane z pustyni, które znikają po skończonych lekcjach. Na dziwacznym posterunku tkwi tylko samotny białoskóry nauczyciel, który bez reszty poświęca się utrzymaniu tej fatamorgany przy życiu. O nauczyciela i jego małą utopię zaczyna jednak dopominać się twarda rzeczywistość - posłańcy przyniosą mu wiadomość o pochłaniającej kraj rewolucji i powierzą jego opiece algierskiego więźnia. Jest rok 1954, skolonizowany naród gniewnie upomina się o niepodległość, do bezwzględnego kontrataku rusza dobrze uzbrojona francuska armia, a na linii ognia stają tacy ludzie, jak Daru - urodzony w Algierii syn białych osadników, który służył we francuskiej armii, ale nie ma ojczyzny innej niż Algieria. Z podejrzliwością traktowany zarówno przez miejscowych, jak i przez kolonizatorów.



 "Loin des hommes" to western rozegrany w północnoafrykańskiej scenerii, oparty na prozie Alberta Camusa, który obdarzył bohatera podobnym do własnego, kłopotliwym pochodzeniem i krystalicznym systemem wartości. Reżyser dodatkowo wyposażył go w niechętnie używany instynkt zabójcy i charyzmę Viggo Mortensena, tworząc postać o niebezpiecznym stężeniu doskonałości. Historia strażnika, który musi przetransportować swojego więźnia do miejsca, w którym czeka go śmierć, szybko zamienia się w opowieść o ludzkim braterstwie ponad pozornymi podziałami i o trwaniu przy wartościach w czasie wojennego obłędu. W obliczu kataklizmu, hierarchia między mężczyznami zostaje skasowana - Daru i Mahamed stają się swoją podporą, broniąc się przed otaczającym ich szaleństwem. Próbują dojść do celu, nie zbaczając z trasy, którą wyznacza każdemu z nich indywidualny kompas moralny.

Całą recenzję Darka Aresta przeczytacie TUTAJ.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones