Kino Sama Peckinpaha ma to do siebie, że nawet po kilkudziesięciu latach, wyglądając już nieco archaicznie i niezbyt ciekawie pod względem technicznym, broni się samą wymową i niezapomnianymi scenami (generał witający się z pozbawionym rąk żołnierzem) czy dialogami ("Pokażę ci, gdzie rosną żelazne krzyże"). Jest to...
Przesłanie tego filmu najlepiej odzwierciedla scena przed szpitalem: próba przywitania się z pozbawionym rąk żołnierzem. Świetny film, daje do myślenia. No war, not anymore...
Jeden z najsłabszych filmów świetnego reżysera. Widać, ze Amerykanin nie ma pojęcia o
froncie wschodnim, choć przyświecała mu idea. Po prostu Amerykanie powinni robić
westerny; "Dzika banda" Packinpaha to był majstersztyk -10/10, Żelazny krzyż - 1/10.
Shit po prostu shit. Większej chały na temat drugiej wojny światowej w postaci filmu nie widziałem. Wszystko sztuczne, brak dobrych scen batalistycznych, sam konflikt między Stranskym a Steinerem zdaje się być dziecięcą kłótnią a nie różnicą charakteru i ambicji. Faktem jest że reżyser starał się podjąć wyzwania...
Dla mnie film był tylko ciekawy przez ostatnie 15 min. Gra aktorska na poziomie teatru w młodzieżowym domu kultury. Plus za zdjęcia na początku i na końcu filmu i plus za wszystkie efekty specjalne, oprócz krwi. Wybuchy były naprawdę świetne jak na 77 rok.
okraszonych eksplozjami. Chyba tylko po to, by znudzony widz pamiętał, ze to film wojenny.
pozdrawiam
Zbn
Beznadziejny plan, fatalne odwzorowanie umundurowania, fabuła denna, a końcówka to porażająca tragedia-piszę jako historyk i militarysta.