PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=9645}

Żołnierz Orański

Soldaat van Oranje
6,9 451
ocen
6,9 10 1 451
Żołnierz Orański
powrót do forum filmu Żołnierz Orański

Ofiary wojny

ocenił(a) film na 8

Gdyby ktokolwiek dziwił się, że Hollywood wyciągnęło swoje łapska po Paula Verhoevena i porwało go (razem z Rutgerem Hauerem zresztą) winien obejrzeć ten film. To idealny przykład jak zrobić kino zaangażowane społecznie, nie rezygnując z rozrywki i swojego własnego stylu. Po trosze znajdziemy tu wszystko, z czego ten twórca jest znany.

Na pierwszym planie jest nostalgiczna opowieść o grupce przyjaciół, która w obliczu wojny staje nad wyborami determinującymi ich dalsze życie. Niedaleko "Żołnierzowi Orańskiemu" do nakręconego 3 lata później "Spetters", bo reżyser też opowiada o dojrzewaniu, lecz przez pryzmat okresu okupacji Holandii. Pozwala to uczynić niniejszy film także dramatem z historyczną perspektywą, lecz autor "Robocopa" nie chciał by ten wątek zdominował produkcję. Wolał raczej wypełniać sekwencje swoim specyficznym humorem oraz szczyptą perwersji, znanych z "Tureckich owoców". To ostatnie jest obecne w tak małych ilościach, iż nie ma co się obawiać skandalizującego obrazu.

Verhoeven postarał się najlepiej jak potrafił i dostaliśmy dzieło świeże, a przy tym dla każdego. Złożyła się na to również brawurowa kreacja Rutgera Hauera, grającego tu skomplikowany charakter, w który uwierzymy nie dzięki konsekwentnemu doborowi jego cech, a sprzecznościom jakie reprezentuje. Kiedy trzeba jest szarmancki, lecz czując się swobodniej ma manierę typowego chama. Oto jak tworzy się wielowymiarową postać.

Lucky_luke

Verhoeven to jeden z moich ulubieńców, tylko on potrafi tak niby typową historie zakręcić, że człowiek pyta się sam "że co?". Nie wiem czy widziałeś jego "Czarną księgę", ale robi on tam masakrę z tematu "ukrywający się Żyd za okupacji niemieckiej". To jedyne w sobie potraktowanie takiego tematu. A niedługo będzie nowa rzecz od niego!

ocenił(a) film na 8
brava

Mówiąc szczerze po "Człowieku widmo" go "skreśliłem" i przestałem śledzić. Ale skoro polecasz, to "odkreślam" to nazwisko by nadrobić nowości ;)

Lucky_luke

Z Verhoevenem jest ten kłopot, że nie można brać go całkiem na serio, moim zdaniem wszystkie jego filmy są wartościowe, a on sam uznaje, że jedynym jego nieudanym filmem jest "Steekspel", na którego premierę nawet nie przyszedł. Najbardziej szkoda kilku jego projektów, które nie doszły do realizacji, np. słynny film "Crusade" ze Schwartzeneggerem, zapowiadał się epicko.

ocenił(a) film na 8
brava

Szczerze mówiąc historia "Crusade" była mi do dziś obca. Nie zagłębiałem się aż tak w twórczość Verhoevena. Miło było poczytać o projekcie, który miał prawo być czymś wyjątkowym :)

Doceniam styl tego twórcy, choć trudno mi było strawić niektóre jego filmy nawet nawet patrząc na nie z przymrużonym okiem. Zwłaszcza mam tu na myśli to co się działo w latach 1995-2000.

Lucky_luke

Ja cenie też te film, bez dwóch zdań "Żołnierze kosmosu" to film wręcz genialny, zwłaszcza jeśli wie się jaki był przewrotny zamysł Verhoevena. Jestem jednym z tych szaleńców, którzy uważają "Showgirls" za bardzo dobry film, ale nie będę do niego przekonywać, choć mam cały arsenał argumentów na jego obronę. Powiem krótko, ten film jest odbierany zbyt serio. Trochę inaczej ma się sprawa z "Człowiekiem widmo", bo jako całość się nie broni, ale wiele scen jest wyśmienita. Zwróć uwagę jakich aktorów dobierał do filmów Verhoeven, są oni bardzo ładni, wręcz idealni, a z drugiej strony są za bardzo doskonali, ma się wrażenie, że jest w tym zamierzona przesada, mająca wydobyć z tego jakiś nie wymowny dyskomfort.

ocenił(a) film na 8
brava

Nawet z przymrużeniem oka "Showgirls" jest ciężkostrawne. Bo to banalna, stara jak świat przypowieść, że nie warto sprzedawać swego ciała i duszy dla pieniędzy. A przy tym koszmarnie zrobiony erotyk, gdzie sceny seksu to dziwne wygibasy pozbawione temperatury tych z "Nagiego instynktu".

"Żołnierzy kosmosu" nie skomentuję, bo wspominam ich źle, ale nic nie wskazuje by to był zły film.

Zaś co do "Człowieka widmo" to ostatnio kolega na filmwebie przytoczył mi gdzieś cytat Verhoevena twierdzący jakoby reżyser, tego dzieła jednak się wstydził. Ponoć zrealizował "Czarną księgę" na rodzimym gruncie by uciec od porażki jaką był poprzedni film.

Lucky_luke

Rozumiem twój odbiór film, nie jest on odosobniony. Bo wielu widzów nie wyczuło, że reżyser sobie żartuje. Ten film jest tak przesiąknięty ironią, a jednocześnie reżyser robi to na zimno, nie daje jednoznacznie znać widzowi, że żartuje. On musi sam to wyczuć. "Showgirls" nie jest filmem erotycznym, jest filmem o seksie, o seksie jak towarze, on jest tematem a zarazem wypełniania każdy kadr filmu. Znalazłem opnie entuzjastów tego filmu, którzy określili ten film najmniej erotycznym filmem w historii. Po za tym, prawdziwy erotyzm zabiłby humor wielu scen. Np. słynna scena seksu w basenie, jest tak przegięta, że szukanie erotyzmu mija się z celem. W tym filmie seks jest co najwyżej rubaszny, a najczęściej groteskowy. "Żołnierzy kosmosu" i "Showgirls" tworzą w pewnym sensie dylogie, w jednym reżyser demonstruje przemoc, a w drugim seks. W obydwu filmach te podniety stają się dla widza nieprzyjemne. A przeglądając to co inni piszą określają te filmy toksycznymi.

Aby postawić kropkę nad i, przywołam książkę "It Doesn't Suck: Showgirls (Pop Classics)", poświęconą tylko i wyłącznie "Showgirls", w której na 200 stronach autor udowadnia, że ten film jest arcydziełem, lub używając jego słów "nie jest tak zły, że aż dobry, ale tak dobry, że odbieranym jako zły" ("is not so bad it’s good, it’s so good it’s mistaken for bad"). Książka do kupienia o na amzonie.

Co do ostatniego, to aż przeszukałem internet, i przeczytałem całe mnóstwo wywiadów z Verhoevenem i nie znalazłem tego mówienia o wstydzie z powodu "Człowieka widmo". Mówił raczej o tym film następująco: "odczułem, że zatracam swoją osobowość i że ten film jest graniczny, nie chcę robić już filmów s-f". Najciekawsze jest rozumienie przez niego gatunku s-f, dla niego filmem s-f jest "Nagi instynkt". O żadnym filmie nie wypowiadał się tak, że jest to jakaś porażka, narzekał, że po tych trzech filmach stracił zaufanie w Hollywood, i postanowił zrealizować "Czarną księgę", aby je odbudować. Ma też wrażenie, że ten francuski film też powstaje na takiej zasadzie, bo Verhoeven ostatnio zgłaszał akces do reżyserii nowego Conana, może mu powiedzieli: "rozważymy to, ale pokaż, że wciąż potrafisz reżyserować". Z ciekawszych wypowiedzi, to był oburzony na stwierdzenie, że "Showgirls" jest porażką, i narzekał, że nikt nie zauważył tego jak nawiązuje w nim do "8½" Felliniego, choć może się zgrywał z dziennikarki.

ocenił(a) film na 7
brava

Żołnierze z kosmosu to nieustanna kpina z wojny i przemocy, którą można zauważyć bez problemu. Ciężko mi było wyczuć w Showgirls żart Verhoevena, powiem więcej - to dla mnie najbardziej poważny film holendra. Głównie to wina aktorów z Berkley na czele, naiwnej fabuły i miałkich dialogów. Być może taki był zamiar Verhoevena, to bardzo świadomy reżyser jednak w Showgirls tej świadomości nie uświadczyłem. Problemem też był to, że seks w tym filmie mnie nawet "kręcił", a nie był nieprzyjemny jak przemoc w przypadku Żołnierzy. Cronenberg w Crash dał idealny przykład jak "film erotyczny" może nie być w ogóle erotyczny. Bertolucci czy Ôshima pokazali mi w jaki okrutny sposób można ukazać seks by cholernie skutecznie zniechęcić widza.
Można i pisać 200 stronicową książkę o zaletach filmu, ktoś inny napisałby 500 stron o jego wadach. Koledzy po fachu autora tej książki czyli krytycy filmowi w 81 % uznali Showgirls za nieudany. Skoro ludzie którzy powinni być jak najbardziej obiektywni w 81 % nie zgadzają się z Adamem Naymanem to nie muszę czytać książki by przypuszczać, że jest on zagorzałym fanem Verhoevena i wszystko co zrobi uważa za genialne, głęboko przemyślane i oryginalne. I to nie jest tak, że nie cenię holendra bo cenię i to bardzo, ale po prostu nie uważam aby dosłownie każdy jego film był rozumny, rzeczowy i treściwy.

Kamileki

Bo jest to film z nagością, ale nie będącą erotyką, tu właśnie erotyka jest podana wykpieniu, jest groteskowa. Np. słynna scena seksu w basenie (teraz ją sobie odtworzyłem i przez cały czas jej trwania uśmiech nie schodził mi z ust): https://www.youtube.com/watch?v=l_6tZVZRL08

Tu kpina, żarty, groteska jest zestawiona z powagą, oni tu grają na 100% poważnie i to ma wywoływać uśmiech, bo akcja rozgrywa się w 100% sztucznym świecie, w Las Vegas. To mu budzić dysonans, mamy niby nagie ciała, ale wyglądają dziwnie, nierealnie, nagle odkrawamy, że ktoś im pomalował na osobliwy kolor sutki. W powyżej scenie basenowej, gdy postacie zaczynają się w końcu kochać, wykonują dziwne, mam realistyczne ruchy, co koniec końców sprawia, że nie widzimy seksu ale groteskowość sytuacji.

Wiesz, że wiele filmów zostało okrzykniętych knotami, aby po latach, z innej perspektywy być uznane za bardzo intrygujące. I wątpię, czy byłbyś w stanie ty lub ktokolwiek napisać książkę 500 stronicową o wadach filmu, bo jest to bardzo trudne, po pół strony skończyły ci się argument, i zamiast wad zacząłbyś dostrzegać zalety, bo film musiałbyś oglądać ileś razy z kolei, a jest on zrealizowany znakomicie, reżyserska sprawność Verhoevena jest widoczna cały czas. W innej książce o stosowaniu kolorów w filmie to właśnie to właśnie "Showgirls" jest przywołane jako pozytywny przykład, był cały ustęp jak jest tam wykorzystany dramaturgicznie kolor fioletowy. Czyli nie tylko Nayman, ale też inni widzą w tym filmie coś dobrego. Dodam, że książka jest bardzo inteligentna i bardzo zabawna, jest ciekawy wywiad z nim, w którym tłumaczy swoją fascynacje tym filmem. On jest świadomy, jaki jest powszechny odrób tego filmu.

Polecam jeszcze raz zobaczyć "Showgirls", bo z każdym kolejnym seansem ten film robi się lepszy i lepszy.

ocenił(a) film na 7
brava

Rzadko kiedy odpowiada mi przyjęcie konwencji w której groteska, absurd są zestawiane z zupełną powagą. Może dlatego ledwo przebrnąłem przez ogólnie poważany film Greenawayaa czyli Kucharz, złodziej, jego żona i jej kochanek. Na Showgirls ledwie kilka scen rozbawiło, ta w basenie i wszelkie z nagością kojarzą mi się z tandetą i kinem klasy B. Groteska perfekcyjna w moim odczuciu to np. chory seks Franka i Dorothy z Blue Velvet. Verhoeven, RoboCop i scena gdy robot ED-209 którego nie można wyłączyć masakruje gościa. Tak, to idealna groteska.
Mimo moich zarzutów to w ogólnym kontekście Showgirls uznałbym jednak za średni film, nic nadzwyczajnego ale też daleko do gniota bo mimo wszystko reżyseria Verhoevena jest naprawdę dobra. Dlatego książki bym na pewno nie starał się pisać, poza tym nie znam się tak dobrze na filmach jak profesjonalni krytycy ale myślę że skoro jeden krytyk dał radę 200 stron chwalić, to kilku którzy zajechali w recenzjach Showgirls wspólnymi siłami 500 stron by opisali co ich raziło. Książkę Naymana zainteresowałaby mnie gdyby film mi się strasznie spodobał. Na pewno postaram się obejrzeć w swoim życiu kilka razy ten film holendra i może zauważę coś ciekawego. Jak wspomniałem, już "w tym momencie" nie uważam Showgirls za zupełny niewypał, zdziwiło mnie tylko że ktoś uważa go za arcydzieło.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones