Niestety, przy pierwszym podejściu nie dotrwałam do scen obozowych, o których mowa w opisie filmu. Zdecydowanie za długie wprowadzenie sprawiło, że po 30 minutach zrezygnowałam z seansu - możliwe, że włoskie kino mi nie leży, a może po prostu specyficzny klimat początku filmu mnie zniechęcił. Może to komiczne przerysowanie perypetii głównego bohatera miało jakiś cel, ale spodziewałam się czegoś zupełnie innego i chyba minie kilka lat, zanim znowu spróbuję obejrzeć ten film. I na pewno daruję sobie początkowe pół godziny, bo każda scena tylko utwierdzała mnie w tym, że moja niechęć do włoskiego kina jest uzasadniona.