Zastanawiał się ktoś, w którym miejscu byłaby teraz ludzkość, gdyby nie religie, zabobon i
blokowanie rozwoju nauki przez chrześcijańską dzicz. Tylko proszę mi tu nie wyskakiwać w
obronie KK, bo oskarżenie dotyczy w sumie każdej zorganizowanej religii.
Jestem katoliczką, i broniłabym KK... gdybym nie sądziła, że dla ludu faktycznie wprowadzał wówczas tylko ciemnotę. W dodatku, ciemnota ta była pielęgnowana tylko dla podporządkowywania ludzi papiestwu, oraz osobistych materialnych korzyści i wpływów. Kojarzę Hypatię, gdyż interesuję się astronomią, i ubolewam bardzo nad tym, jakim sposobem kościół starał się uciszyć ludzi światłych...
Dzięki za zainteresowanie tematem. Ja odpowiem cytatami z filozofa Bertranda Russela, dotyczącymi chrześcijaństwa, z którymi się osobiście zgadzam.
"Religia jest oparta przede wszystkim i głównie na strachu."
"To prawda, że nowoczesny chrześcijanin jest łagodniejszy, ale to nie dzięki chrześcijaństwu; to dzięki generacjom wolnomyślicieli, którzy od renesansu do obecnego dnia sprawiali, że chrześcijanie wstydzili się wielu swoich tradycyjnych przekonań."
"Im intensywniejsza była religijność danego okresu historii, im głębsza wiara w dogmat, tym większe było okrucieństwo i tym gorszy ogólny stan rzeczy."
"Fakt, iż jakiś pogląd jest szeroko rozpowszechniony, nie stanowi żadnego dowodu na to, że nie jest on całkowicie absurdalny. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że większość ludzkości jest zwyczajnie głupia, należy oczekiwać z dużym prawdopodobieństwem, iż powszechnie panujące przekonania będą raczej idiotyczne niż rozsądne."
"Mój pogląd odnośnie religii jest taki jak Lukrecjusza. Uważam ją za chorobę zrodzoną ze strachu i za źródło niewypowiedzianego nieszczęścia rodzaju ludzkiego. Nie mogę jednak zaprzeczyć, że ona wniosła pewien wkład do cywilizacji. Ona pomogła we wczesnych czasach ustalić kalendarz i spowodowała, że kapłani egipscy tak starannie rejestrowali zaćmienia, że byli w stanie je przewidywać. Te dwie zasługi jestem gotów uznać, ale nie wiem nic o żadnych innych."
Sam bym tego z pewnością lepiej nie ujął. KK się nie zmienił, on tylko złagodniał i ucywilizował się. Przesłanie jest to samo - oparte na kłamstwie.
Cytaty w większości trafne. Odniosę się jednak do Twojego komentarza - tak naprawdę ciężko nie zgodzić się z tym, że nie sposób jest udowodnić jednoznacznie, iż religia jest kłamstwem. Podobnie jak my nie udowodnimy ateistom, że nie jest. Wiem jednak, że przez postępowanie kościoła na przestrzeni dziejów można wyrobić sobie dość... niepochlebną opinię. Ciekawi mnie jeszcze jedna rzecz - dlaczego akurat KK jest oparty na kłamstwie? A może masz na myśli ogółem chrześcijaństwo?
Oczywiście, ze byłem nieprecyzyjny. Zarówno KK jak i inne twory i sekty religijne są oparte nie na jednym kłamstwie, ale na wielu kłamstwach na przestrzeni wieków, których często nie możemy w obecnych czasach zweryfikować. NP. KK uznał za cuda odrośnięcie nogi pewnego wierzącego czy inne"zdarzenia" sprzeczne z fizyka, chemią, biologią - dla człowieka racjonalistycznie i sceptycznie podchodzącego do życia są to zwykłe bzdury. Wydaje mi się jednak, że udowadniać, że coś jest powinien ten, kto twierdzi, ze jest, a nie ten kto zaprzecza, a przecież KK twierdzi że Bóg istnieje i nawet jest pewny jaki On jest. Nie posiada zaś żadnych dowodów na potwierdzenie swoich dogmatów. To po stronie wierzących istnieje ciężar dowodu.