bardzo piekny obraz, bo to bardziej obraz niz film, bez zadnego owijania w bawelne o bezwarunkowej milosci rodzicielskiej, pokazujacy stosunek ojca do syna bez ubarwiania patosem i holywoodzkim kiczem.
piekna rola Jima Broadbenta i swietny (w koncu w innej roli) Colin Firth!
Zgadzam się, piękna plastycznie, liryczna opowieść o człowieku, który próbując zrozumieć umierającego ojca, uczy się sam siebie. Pytanie postawione w tytule brzmi w istocie: kiedy ostatnio NAPRAWDĘ widziałeś swego ojca, nie jako figurację autorytetu, ale jako złożony, niepowtarzalny ludzki byt w całym bogactwie jego człowieczeństwa. Film pokazujący, jak obecna w społeczeństwach zachodnich presja, by kochać rodziców bezwarunkowo ("czcij ojca swego i matkę swoją"), pozostawia częstokroć dzieci w konflikcie wewnętrznym, rozdarciu pomiędzy poczuciem obowiązku a faktycznymi emocjami. Wreszcie film o niemożności porozumienia się, o tym, jak komunikacja międzyludzka sprowadza się do czczej gadaniny o byle czym w miejsce prawdziwej obustronnej rozmowy ("Dad, it would be good to talk at some point, wouldn, t it?", "What aqbout?"). I pomimo tego wszystkiego film afirmujący życie. Żadnej ckliwości, żadnej przesady, żadnego kiczu. Do tego dwie wybitne kreacje aktorskie (Jima Broadbenta i Colina Firtha), znakomite role drugoplanowe, piękne, długie ujęcia, zachwycająca żonglerka światłem i cieniem, nieliniowo opowiedziana fabuła. Super film.
Nie rozumiem, dlaczego Colin Firth "WRESZCIE" w innej roli"? A Tumbledown, Apartament Zero, Miesiąc na wsi, Dziewczyna z perłą, Trauma, Gdzie leży prawda, Donovan Quick, Born Equal (tak dla przykładu)? Colin Firth zagrał wiele ról dramatycznych, tyle że siłą rzeczy nie są to filmy tak popularne jak repertuar komediowo-romantyczny z jego udziałem.