Mistrzostwo świata, nie ma o czym mówić. Soundtrack ,gra aktorska, scenografia, czy charakteryzacja po prostu urywają głowę. No i jeszcze te dialogi...
Jak na przykład pierwsza scena w domu Francuza. Hans Landa dowiedział się całej prawdy siadając do kubka mleka. U innego reżysera by to nie przeszło. Dlaczego? Bo inny reżyser zanudziłby nas tekstem spokojnej, prawie przyjacielskiej rozmowy. Inny reżyser musiałby nam dać tortury psychiczne i fizyczne, żebyśmy nie umarli z nudów już na początku seansu. Natomiast Quentin Tarantino ułożył scenę, w której coś się dzieje. Pułkownik przejmuje rozmowę, a gospodarz traci panowanie nad sobą i nie jest to pokazane tylko przez siedzenie i gadanie, ale też przez wszystko, co bohaterzy wokół siebie robią.
Produkcja skupia się bardzo na dialogach, i dobrze. Scena w tawernie ma u mnie specjalne miejsce w serduszku, a próba wprowadzenia bękartów do kina zawsze mnie rozśmiesza (bawnjorno). :)
Nie rozumiem ludzi, którzy nie lubią brutalności lub niezgodności z historią w tym dziele. Przecież to normalne, że na filmie wojennym będą do siebie strzelać (a jak wiecie, pociski powodują duży rozlew krwi), a Quentin musiał nagiąć historię, żeby zrobić miejsce dla takiej grupy jak Bękarty Wojny.
Polecam gorąco, jeśli lubisz spędzać dwie godziny oglądając film. c: