W moim przekonaniu postąpił tak dlatego, że jego ukochana – przez pogłębiającą się chorobę, po tych wszystkich lekach i elektrowstrząsach, unieruchomiona na szpitalnym łóżku - stała się „warzywem”. To nie była już prawdziwa, radosna, energiczna i szczęśliwa Betty, której wszędzie było pełno. Nawet jeśliby z tego jakoś wyszła, byłaby cieniem samej siebie z umysłem niezdolnym do prawidłowego funkcjonowania. Można domniemać, że – jeśli miała jakąkolwiek świadomość – musiała być bardzo nieszczęśliwa. Tak sobie pomyślałem, że chyba wolałaby umrzeć, niż wegetować w takim stanie, z cieniem nadziei na wyzdrowienie(chociaż ta jej przypadłość była zapewne jednym z powodów, dla których była tak wyjątkowa i na swój sposób wspaniała) i chyba w geście ogromnej miłości i szacunku do niej, jej ukochany zdecydował się na ten desperacki krok.

ale jaka przypadłość, to, że nie panowała nad emocjami, etc.? Była taka, nie musiała zdrowieć, a napewno nie w taki sposób, że była nafaszerowana lekami, bo to tylko odwrotny skutek przyniosło i dla kogoś rzeczywiście lepiej byłoby umrzeć niż żyć w takim stanie. Nadzieja była w tym, że ją stamtąd porwie i doprowadzi swoją miłością do "normalnego funkcjonowania".

Nie wyszłaby z tego, postanowił ją uwolnić.

jak dla mnie, stało się to wszystko trochę za szybko, ale faktycznie nie dawała znaku życia. Nie wiadomo było jednak czy to przez leki, przecież gdyby przestała je brać to mogła by wrócić do normalnego funkcjonowania, choć napewno nie w tym szpitalu.. Trochę ten wątek niedopracowany i zakończenie mimo wszystko nieco rozczarowuje.

To akurat nawiązanie do "Lotu nad kukułczym gniazdem" zwyczajnie, nie musimy sobie tego jakoś wybitnie tłumaczyć. Co nie zmienia faktu, że mi się chciało wyć do księżyca przy końcu filmu

nie wiedziałem, "Lot" oglądałem zbyt dawno, żeby to skojarzyć. Tak czy inaczej, film jest dość rozwlekły, a końcówka mija tak szybko, taki dramatyczny moment. Tak czy inaczej, z filmu najbardziej kojarzę - po kilku miesiącach od obejrzenia - te kolorowe, jasne momenty, to jest to co najbardziej zapada w pamięć.