Nie oglądałem lecz się przymierzam. Pamiętam,że Gazeta Wyborcza film atakowała a taka rekomendacja może świadczyć,że film jest jednak wart obejrzenia.
powiem tak. Jeszcze nie powstał żaden film, który by pokazywał aż tak wiele o tamtych czasach, i o tej Victori. Jak dla mnie Bardzo dobrze, że powstał. Bardzo kuła mnie "grafika" w tym filmie. Niektóre sceny nie oddawały realizmu, jak oblężenie. Jeśli chodzi o kostiumy to spoko, mogą być. :)
Plus za:
-charakteryzację,
-make-up
-aktorów: F. Murray Abraham, Enrico Lo Verso, Yorgo Voyagis, Marcin Walewski
7/10
W kilku momentach po prostu krew mnie zalewała....
Już na początku filmu jesteśmy ,,obdarowani`` utartym frazesem, który w żaden sposób nie zachęca do kontynuacji seansu, ale idźmy dalej. Dowiadujemy się, że zwycięstwo pod Wiedniem to PO PIERWSZE zasługa włoskiego mnicha Marco D’Aviano, potem króla Sobieskiego i tyle. Kto by pamiętał kto husarii przecież biło się tylko tych dwóch...
Są błędy małe, które wzbudzają uśmiech o protekcjonalnym wyrazie (we śnie kobiety mnich trzyma krzyż w lewym ręku, a Karà Mustafà podczas wizyty u wróżbity mówi, że w prawym) niestety są też takie, które wołają o pomstę do nieba- doprawdy nie wiedziałam, że pod koniec XVII w. mieliśmy takie samo godło jak mamy teraz i takiego właśnie orła husarzy dumnie prezentowali na sztandarach. Choć sama nie wiem czy powinnam pisać tu o husarach, bo sam Sobieski w filmie mówi, że wyruszy na czele huzarii...
O efektach specjalnych nawet szkoda pisać... Brakowało rozmachu w scenach batalistycznych, dramaturgii w walce, dużo kiepskich i nieprzemyślanych ujęć. Kto choć trochę wie o tej bitwie jest sobie w pewnym stopniu wyobrazić jak mógł wyglądać atak naszych niepokonanych husarów na wroga. Co mamy w filmie? Kilku naszych żołnierzy nabija muzułmanów na włócznie i tyle. Pytam więc- po co podejmować próby nakręcenia filmu o tak heroicznej bitwie skoro nie ma się pojęcia jak to zrobić?
Nie mogę jednak napisać, że wcale nie było momentów, które by mnie zaciekawiły- wspinaczka polskich wojsk na wzgórze, kilka dialogów, które mnie zainteresowały, a nawet dały do myślenia- szczególnie, że jestem katoliczką. Od tej strony zauważyłam kilka jasnych punktów. No i aktorzy- F. Murray Abraham i Piotr Adamczyk to niewątpliwie ,,przodownicy``. Skolimowski i Bachleda- Curuś różnie, ale częściej dobrze niż źle. Charakteryzacja i kostiumy zrobiły na mnie duże wrażenie.
Reasumując- jeśli do tej pory nie widziałeś to mimo tych kilku plusów nie polecam. Szkoda zdrowia. Pozdrawiam serdecznie.