PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=712371}

Tort

Cake
6,5 13 289
ocen
6,5 10 1 13289
4,3 6
ocen krytyków
Tort
powrót do forum filmu Tort

Blisko krawędzi

ocenił(a) film na 6

Z jakim kinem kojarzy się widzom Jennifer Aniston? Wszyscy ''huralnie'' wykrzyczą – z lekkim, naiwnym, głupkowatym, a przede wszystkim o komediowym wydźwięku i nie wypada się z tym nie zgodzić. Sęk w tym, że latka lecą, a Jeni nie zagrał jak dotąd żadnej poważniejszej roli w jakimś poważniejszym filmie. Czy ''Cake'' jest dowodem na to, iż wypadałoby to w końcu zmienić? No cóż, aby to stwierdzić, trzeba przekonać się na własnej skórze o ile przetrwa się dosyć przeciętną fabułę.
Temat jaki głosi swym scenariuszem Patrick Tobin, nie tyle sam w sobie jest nam już znany, co pasuje do otaczającej nas rzeczywistości. Frustracja i rozgoryczenie zalewające zewsząd świat, dosięgnąć mogą dosłownie każdego. Gdy dołoży się do tego dramat uderzający nagle kogoś ''w twarz'', wiercąc przy tym w jego sercu głęboką dziurę, możliwość upadku psychicznego takiej osoby, gwałtownie wzrasta. Claire, bohaterka ''Cake'', jest przykładem kobiety koszmarnie nieszczęśliwej, rozdartej emocjonalnie oraz tracącej resztki ochoty do życia i ma ku temu powody, by radość była jej obca, a smutek i żal przepełniał jej wnętrze. Wpadek z którego wyszła w złym stanie i który zabrał jej najważniejszą istotę, przekreślił wszystko co miało dla niej dotychczas znaczenie, przy okazji, zamknął jej umysł na jakiekolwiek działania i przyszłość. Akcja i reakcja.
Trudno się dociera do osób będących po traumatycznych przejściach. Nie naszym zadaniem jest je oceniać, ale też nie wolno pozostawić takich ludzi samym sobie. Z pewnością należy im pomóc na ile możemy, wlać odrobinę optymizmu, choć nie będzie to łatwe. Claire przechodzi wyjątkowo ciężkie katusze. Straciła dziecko, rozstała się z mężem, dręczą ją chroniczne bóle, nie potrafi znaleźć sposobu na dalsze życie, stała się zgorzkniała i ciężka do współżycia. Kolejni terapeuci i rehabilitanci uciekają od niej jak od ognia.
Każdy następny twórca scenariusza w którym główne skrzypce grałby ktoś o takich przeżyciach jak pani Simmons, zrobiłby banalną, znaną nam już huśtawkę nastrojów, prostą, aczkolwiek prawdziwie dramatyczną, gdzie ostatecznie komuś takiemu udaje się wyjść z mroku na słońce. Jednak nie Tobin. On poszedł w tonację słodko – gorzkiego dramatu i artyzmu, przez co, jego historia ostatecznie podąża donikąd i staje się zupełnie czymś przeciętnym. Bo jak można wytłumaczyć chęć zrozumienia samobójczyni z którą uczęszczało się na zajęcia w chwili, gdy samemu staje się blisko krawędzi? Poza tym, ''Cake'' spłyca to do granic możliwości.
Nie można jednak powiedzieć, że dramat ten nie jest godzien uwagi. Ma swoje ciekawe momenty, zwłaszcza gdzieś pomiędzy 20, a 50 minutą, gdzie bez wahania za samą treść powinienem dać mocne sześć. O ile samą fabułę można jeszcze za pewne elementy ganić, o tyle odtwórczynię głównej roli Jennifer Aniston za swoją kreację jak najbardziej należy wyróżnić. Udowadnia ona, że potrafi coś więcej, niż tylko tworzyć słodziutkie, głupiutkie, lekkie role kobiece. Daje również widoczny znak na to, że takie kino jest jej potrzebne. Teraz trzeba po prostu szukać swoich następnych szans o ile, ktoś będzie takie Jennifer proponował. Szkoda, że aktorka decydowała się prawie do pięćdziesiątki na tak odważny krok. Ostatecznie to Aniston u Barnza zawyża ocenę w górę.
Do oceny 6/10 dochodzą jeszcze zdjęcia i montaż scen, świetna scena na wiadukcie, wzrok małego Caseya (czy ktoś w ogóle zauważył jaki on jest ponury?), wpadniecie na chatę Claire Leonarda (William H. Macy) oraz względna rola Sama Worthingtona.
Jak to mawiają: '' jaka by nas tragedia nie spotkała, trzeba się z nią na tyle szybko uporać, bo przecież życie toczy się dalej''. Tylko się tak mówi…. Powrót do świata żywych z pewnością nie należy do najłatwiejszych.

djrav77

rowniez uwazam, ze moze tym filmem Aniston sie przelamie/przelamala(?), tak jak to calkiem w koncu calkiem niedawno zrobil McConaughey, ktory tez gral zazwyczaj w durnych filmach durnowate role, i bedzie mozna ja ogladac w ambitniejszym kinie. bo 'Cake' to jednak ambitne i calkiem ciekawe kino. owszem, slyszalam zarzuty, ze tworcy filmu poruszaja sie po mieliznach zamiast zanurzyc sie glebiej, ale gdyby wglebili sie w temat, film bylby trudny do ogladania - niestety znam ten temat z autopsji.
z Twojego komentarza nie rozumiem jednego i chcialabym zebys to wyjasnil, bo napisales, cytuje: "On (scenarzysta)poszedł w tonację słodko – gorzkiego dramatu i artyzmu, przez co, jego historia ostatecznie podąża donikąd i staje się zupełnie czymś przeciętnym. Bo jak można wytłumaczyć chęć zrozumienia samobójczyni z którą uczęszczało się na zajęcia w chwili, gdy samemu staje się blisko krawędzi? Poza tym, ''Cake'' spłyca to do granic możliwości." - jesli chodzi o druga czesc cytatu - niby dlaczego nie mozna? bardzo latwo mozna sie zloscic na kogos, kto popelnil samobojstwo, zostawiajac z tym balastem bliskich tej osoby, co w tym dziwnego i dlaczego mialoby to cokolwiek splycac? natomiast do pierwszej czesci cytatu w ogole nie potrafie sie odniesc bo zupelnie nie wiem co miales na mysli, nic z niczym mi sie tu jakos nie wiaze :)

ocenił(a) film na 6
anxiety2101

McConaughey zawsze był dla mnie takim blondaskiem wymoczkiem i cieszę się, że poszedł w końcu po rozum do głowy, bo jak widać, bardzo się opłaciło. Jakby nie patrzył, pomiędzy Aniston, a nim, jest raptem rok różnicy w wieku, lecz droga, którą wytyczył sobie na dzień dzisiejszy Matthew, jest z pewnością bardziej świetlista niż droga Jeniffer. Ona wskoczyła w inny wymiar aktorstwa dopiero teraz w ''Cake''. On szlifuje się już od kilku lat.
Jeżeli chodzi o mielizny, to niestety trochę się po nich w ''Cake'' poruszamy. Piszesz, że gdyby twórcy zagłębili się z tematem, byłby on ciężkostrawny. Tego się nie dowiemy, to już się stało, ale wolałbym raz na jakiś czas zobaczyć coś bardziej przekonującego w temacie, który dziś niestety jest codziennością.
Czemu słodko - gorzki wydźwięk? Bo tak prawdę mówiąc, Tobin zatrzymał się gdzieś pomiędzy, robiąc kino, które ani nie jest zabawne, ani poważne. Lubię komediodramaty, nawet bardzo, ale ten tutaj, nie przekonuje mnie na tyle, by szczerze go nawet komuś polecić. Pewnych rzeczy nie da się wytłumaczyć, lub po prostu nie potrafimy ich wytłumaczyć, zwłaszcza siedząc i klikając w klawiaturę.
Próba zrozumienia, te wszystkie ''poszukiwania'', analizowanie - tym razem do mnie nie przemawiają. Czegoś mi tu zabrakło i tyle. Wprawdzie to nieco wyższy poziom niż ''Nauka spadania'' (ta dopiero jest spłycona do granic możliwości), ale tak jak mówiłem, ten scenariusz i to prowadzenie fabuły jest dla mnie na przeciętnym poziomie. Nie wszystko muszę lubić, nie wszystko muszę rozumieć...
Spłycenie nie dotyczyło Roya i jego syna. Dla mnie nie ma w tym nic dziwnego, że koleś był wku..ny na żonę za to, że zostawiła go z całym tym balastem samego, a balast, to nie tylko kredyty, wychowanie dzieciaka itd. Pytanie jakie wówczas pada brzmi: ''co źle zrobiłem, że do tego w ogóle doszło?''. Spłycenie odnosi się do zachowań Claire i bynajmniej mówię tu o jakimś szablonie. Ona po prostu irytuje swoją bezpłciowością. Ją trzeba przecież zrozumieć, poklepać po ramieniu, przytulić itd. To wszystko ma swoje granice... Ja rozumiem, że wszystko wymaga czasu, ale czy ona naprawdę szukała i potrzebowała pomocy?
Ostatnio oglądałem film ''Dwa dni, jedna noc'' i również nie do końca mogłem strawić główną bohaterkę oraz jej schorzenia.
No cóż, wszystko jest naszymi indywidualnymi odczuciami, nie oczekujmy, że każdemu będzie podobać się to samo, co innym.

djrav77

omg, McConaughey byl dla mnie zawsze kompletnie niestrawny (to granie 'ladna buzia' cialem etc), pustka w jego oczach byla do bolu widoczna ;) az kiedys podczas ogladania 'Paperboy', gdzie zagral role drugoplanowa zauwazylam, ze cos sie dzieje, ze chyba wlaczyl myslenie :D okazalo sie, ze zrobil to juz wczesniej - w 'Zabojczym Joe' :) a potem bylo juz tylko lepiej.
Aniston natomiast, nawet gdy probowala zagrac w czyms bardziej ambitnym, jak chocby w 'Zyciowych rozterkach' czy w 'Przyjaciolach z kasa' to pasowala tam jak piesc do nosa, praktycznie to ona polozyla te filmy. A 'Cake' nie polozyla, byla wiarygodna, potrafila zagrac inteligentna kobiete, blyskotliwa, dowcipna, zlosliwa, wredna, byla prawdziwa - jak wiesz, znam temat z autopsji.
(uwaga, moga byc spoilery)
pisales, ze uwazasz film za splycony ze wzgledu na reakcje Claire z powodu samobojstwa znajomej z grupy wsparcia, ani Ty ani ja nie wspominalismy przeciez w komentarzach nic o mezu tamtej, skad przypuszczenie, ze ja mowilam o jego zlosci? naprawde nie zauwazyles, ze Claire wyleciala z grupy wsparcia wlasnie dlatego, ze byla wsciekla na kolezanke, ktora popelnila samobojstwo majac wszystko: dziecko, meza, mlodosc etc etc a Claire nie potrafila tego zrobic choc nie miala juz niczego z tego co miala tamta? jesli to jest spycanie tematu to tak, zycie potrafi byc plytkie gdy sie juz niczego nie ma ;)
a Ty piszesz: "Bo jak można wytłumaczyć chęć zrozumienia samobójczyni z którą uczęszczało się na zajęcia w chwili, gdy samemu staje się blisko krawędzi? Poza tym, ''Cake'' spłyca to do granic możliwości." Claire byla na nia po prostu zla, nie potrafila zrozumiec co ja sama trzyma przy zyciu juz kompletnie pozbawionym sensu, wypelnionym tylko bolem, prochami, alkoholem i seksem z byle kim. mozna zrozumiec :) to, ze ona w koncu potrafi sie pogodzic z tym, ze trudno, zycie jednak mimo wszystko bedzie trwalo dalej i ona musi sobie z tym poradzic - tez mozna zrozumiec, nie jest przeciez smiertelnie chora, podniesie sie, jest zawzieta :) czytalam, ze Aniston uczyla sie roli korzystajac z pomocy kobiety, ktora byla w podobnej sytuacji i ktora w koncu wrocila nawet do pracy (byla tez konsultanka w trakcie krecenia filmu).
i nie wiem gdzie widzisz jakies wskazowki, ze 'Ją trzeba przecież zrozumieć, poklepać po ramieniu, przytulić'? tak silne samice alfa naprawde tego nie potrzebuja, wystarczy im odrobina zrozumienia - zrozumienia dla tej gorszej strony jej osobowosci, powstalej po wypadku, nie zrozumienia dla tych resztek Claire z poprzedniego, prawdziwego zycia.
dlatego wlasnie 'Still Alice' i 'Cake' maja u mnie rowne oceny a imo zbyt schematyczny 'Nie jestes soba' z rewelacyjna Swank juz ma u mnie oczko nizej, wlasnie dlatego, ze nasze oceny sa subiektywne, tyle ze zazwyczaj wiemy z czego wynikaja :)

ocenił(a) film na 6
anxiety2101

Ja, jak nie cierpię od lat seriali (kiedyś miałem w młodzieńczych latach kilka ulubionych), tak dałem się namówić kilku znajomym właśnie z fw, do oglądnięcia ''Detektywa'', głównie ze względu na McConaugheya i ... warto było.
Co do ''Cake'' to źle się zrozumieliśmy. Byłem wręcz przekonany, że chodzi o Roya tak jak pisałem powyżej.
Ja wiem, że Claire chciała pojąć, dlaczego wszystko mająca kobieta, targa się na życie i zostawia bliskich z tym niewytłumaczalnym problemem. Wyleciała z grupy, bo cała reszta ta zadecydowała, stała się dla nich ...nie wiem, zagrożeniem? Dziwadłem? Kimś komu nie da się pomóc, bo tak prawdę mówiąc ten ktoś nie potrzebuje pomocy?
Nie uważam jednak, by Claire miało o co wkurzyć się na Ninę, której tak prawdę mówiąc nawet nie znała. Mogło jej przejść przez głowę ''why?'', jak najbardziej powinna się w niej uruchomić empatia, ale nie na tyle, by zaczęła podążać ''ścieżkami'' samobójczyni, drążyć temat itd. Znaczy się, nikt jej tego nie bronił, ale dla mnie ta historia nie jest taką, bym mógł się nią zachwycać.

djrav77

chyba jednak nadal nie rozumiesz :) moze moj tekst jest nieczytelny ze wzgledu na brak pliterek, ale film byl bardzo czytelny moim zdaniem i juz napisalam dlaczego 'why' , never mind :)

ocenił(a) film na 6
anxiety2101

Dżizusie, rozumiem, nie muszę się jednak z tym zgadzać...

djrav77

oczywiscie, ze nie musisz, nikt i nic Cie do tego nie zmusza :) napisales, ze 'Próba zrozumienia, te wszystkie ''poszukiwania'', analizowanie - tym razem do mnie nie przemawiają'. nie przemawiaja i ja to szanuje, tyle, ze w filmie nie bylo zadnej proby zrozumienia czy poszukiwan, o ktorych piszesz, byla tylko proba zrozumienia Claire - dlaczego tamta to zrobila a ona nie potrafi - czyli po prostu nie zgadzasz sie z trescia filmu :D Dzizusie :D

anxiety2101

Nie zgodzę się, że Mathew miał jakiś szczególny moment przełomu. Już w "Czasie zabijania" pokazał że potrafi grać, a z kolei jego ostatni wyczyn w Interstellarze to słabizna. Prędzej Ben Affleck, miał wyraźny przełom w Argo. Co do Jennifer to nie mam zdania , nie widziałem filmu.

ocenił(a) film na 2
djrav77

Nie wiem czy tu jest co przełamywać. Aniston jest wciąż aktorką jednej roli ( "Przyjaciele" zeszli z ekranu 11 lat temu i wydaje mi się,że o ich sukcesie zadecydowała reszta obsady ). Jej role w komediach owszem są do przyjęcia, ale nie wybijają się tutaj żadne warte wspomnienia osiągnięcia. Popularność Jennifer przyniosło przede wszystkim małżeństwo z Bradem Pittem, potem rozwód i rozdmuchany przez tabloidowe media konflikt z Angeliną Jolie ( słynne "Jolie Team"-"Aniston Team ). Dzisiaj częściej pojawia się w dyskusjach jak zachować urodę, świeżość i atrakcyjne nogi po czterdziestce niż w kontekście osiągnięć aktorskich.

Sama rola w "Cake" to jakiś absurdalny zamach na nominację do Oscara. Film zrobiony typowo pod publiczkę co najmocniej widać przy porównaniu do "Still Alice" z Moore, która wczoraj odebrała statuetkę. Przeciętna fabuła, wydumane dylematy moralne i rozterki po prostu wiszą i powiewają bo nikt nie potrafi tego sprzedać. Pokazanie Aniston w procesie starzenia ma jakoś pogłębić jej wizerunek. Czy się udało nie wiem, ale zatrudniono ekspertkę od zdobywania Oscarów - Lise Talback ,która była odpowiedzialna za promowanie Aniston. Można więc rzecz ,że "Cake" to tylko sprytna kampania wizerunkowa a taką ciężko oceniać technicznie czy fabularnie. Product placement.

ocenił(a) film na 6
Gommora

Podobno jedna jaskółka wiosny nie czyni. Zobaczymy już wkrótce, czy rzeczywiście jest tak jak piszesz.
Mi tylko udowodniła, że jest w stanie zagrać kogoś więcej niż tylko kolejną blond paniusię mającą dylemat w jakim kolorze zrobić sobie paznokcie idąc w miasto na zakupy. Nie podniecam się rolą w ''Cake'', ale też nie mogę jej definitywnie przekreślić. Do Julianne Moore Aniston daleko, jak z Ziemi na Księżyc i wątpię, by kiedykolwiek coś się mogło zmienić w tym temacie.
Jeżeli rzeczywiście był to skok po Oscara (można domniemać), pomysł ten wygląda kuriozalnie i bynajmniej z powodu wieku Jennifer. Absurd polega na tym, iż wypadałoby zaprezentować jak do tej pory coś więcej niż tylko kilkadziesiąt takich samych ról + raptem jedną podupadłą panią Simmons.
Chciałbym powiedzieć, że liczę w przyszłości na jakieś ciekawsze role Aniston (nie jest to moja ulubiona aktorka, ot, taka sama jak tuzin jej podobnych), ale już dostrzegam dwie kolejne komedie na horyzoncie, tak, że chyba na ''Cake'' się temat zakończy.

Gommora

juz wspomnialam tutaj, ze Aniston probowala grac w bardziej ambitnym kinie ('Zyciowe rozterki' z 2002 i 'Przyjaciele z kasa z 2006 roku), tyle ze jej nie wychodzilo, a tu jej jednak wyszlo. tez czytalam o zapedach tworcow filmu stworzenia oscarowego dziela i o tym jak biedna Jen ludzie wspierali po tym, kiedy film nominacji nie dostal, ale bez przesady, Aniston po raz pierwszy w zyciu naprawde zagrala dobrze i wiarygodnie, ja bym sie tak nie czepiala. w koncu Julianne Moore to tez nie byla nigdy aktorka wybitna a juz w paru filmach pokazala na co ja stac (w 'Mapach gwiazd' jest az niewiarygodnie doskonala). ja tez nie lubie Aniston, nigdy nie grzeszyla ani talentem, ani uroda, ale w tej roli ja lubie, ale tak jak i djrav77 tez mysle, ze na 'Cake' sie skonczy i dalej bedzie grala (jesli w ogole mozna nazwac to graniem) w tym, w czym sie czuje dobrze, czyli w jakims nieogladalnym badziewiu ;)

ocenił(a) film na 7
anxiety2101

Nie wydaje mi się, żeby była to jej pierwsza rola zagrana dobrze i wiarygodnie. Tak właśnie oceniam ją w "Wykolejonym" z 20005 r.

ocenił(a) film na 6
300magia

Ja nie mogę się odnieść, bo nie widziałem (pokora), ale już powielam, by się wkrótce przekonać. Jednak Twój wpis na końcu którego podana jest data ...20005 roku trochę mnie rozbawił he. Wiem, takie rzeczy się zdarzają.

ocenił(a) film na 7
djrav77

Istotnie, przepraszam za ten błąd:)

300magia

ale przeciez w 'Wykolejonym' zagrala w typowej dla siebie konwencji - jak zwykle atrakcyjna dziunie, chociaz tym razem femme fatale :) Owen i Cassel chyba ze wzgledu na nia obnizyli loty i cala trojka byla zupelnie bez wyrazu. ale w tym wypadku moge byc tendencyjna bo zazwyczaj jestem zawiedziona ekranizacjami ksiazek

ocenił(a) film na 6
Gommora

Cieszę się ze znalezienia tego tekstu oddającego moje odczucia po obejrzeniu tego filmu. Uważam jednak dając oczko wyżej, że to słaby film a nie bardzo zły, zgodnie z przywilejem mojej subiektywności - 3/10 !!! Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 7
djrav77

Bardzo trafna recenzja. Aczkolwiek ja daje temu filmowi siedem! Może to pod wpływem emocjonalnego wątku, a może bardziej "z miłości do" Jennifer, którą bardzo lubię (tak, tak... za Rachel!) i nad której karierą mocno boleję :(( Ale też na serio uważam, że to było całkiem dobre kino. Temat niby typowy, oklepany, miejscami spłycony i nawet udziwniony (relacje bohaterka i duch koleżanki), jednak koniec końców da się to obejrzeć. Nawet całkiem znośnie. I jeszcze jedna refleksja... jeśli biorąc pod uwagę tegoroczne Oskary, to swą rola Jennifer byłaby moim zdaniem lepsza od każdej z nominowanych w tym roku aktorek. I nie za rolę skrzywdzonej przez los cierpiętnicy (bo dość podobny obraz stworzyła Moore), lecz za postawę wrednej jędzy, skutecznie uprzykrzającej życie otoczeniu. Poza tym taka Jennifer nie różni się aż tak bardzo od "późnej Rachel". Wydaje mi się, że jej gra jest dość podobna. I może to jest jej główny problem. Aniston nie wyewoluowała aktorsko. Nie tylko dała się zaszufladkować do kategorii aktoreczka głupich komedyjek, lecz również co do sposobu swej filmowej ekspresji. Still the Same :/

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones