Trudno mi napisać coś obiektywnego, bo jest to chyba najlepszy film jaki w życiu widziałem. Bardzo lubię typ chumoru Milosza Formana. Mimo to nie można porównywać tego filmu do "Skandlaisty Larry'ego Flynt'a", ten jest dużo głębszy, nie pozwala nam się szczerze śmiać z głównego bohatera. Forman stworzył postać która śmieszy, a jednocześnie zmusza do wielkiego współczucia, przeżywa ogromny dramat i jest całkowicie sam, ludzie potrafią się z niego tylko śmiać. Pewnego dnia mówi stop...
Wielki sukces na który złożyła się również znakomita kreacja Jima Carreya, no i te dowcipy. Jest to pierwszy film któremu z czystym sumieniem wystawiam 10