a ja nie rozumiem tego filmu. Głównie zakończenia i Tereski. Tereska pusciła sie z gosciem (on ją wykorzystał troche), swoim rówiesnikiem, to chyba bardziej normalne niz z jakims starym kulawym alkoholikiem kaleką. To chyba w miare normalne, nie ten to inny, wczesniej czy pózniej. Oczywiscie szkoda faceta (zamachowskiego), ale co zrobic, mogl sobie szukać inna babe, a nie jakąs małolate. Podobala mi sie rola Renaty, jest bardziej naturalna, i zachowuje sie jak normalna dziewczyna, gdy sa z tereska u "zamachowskiego" ona mówi idziemy stąd, nie ma co tam szukać i ma racje, zreszta to ładna dziewczyna. A Tereski nie rozumie czego ona chce, owszem w domu jest lekkie pato, bo ojciec pije, ale matka w miare normalna, siostre ma, glodne nie chodzą, nikt ich nie bije nie wykorzystuje, w miarę normalna, biedna rodzina ot, co. A na koniec scena, ze nie jest naiwnym dzieckiem co idzie do komunii, no nie jest bo dorosła (troche za wcześnie), takie życie. Moje zdanie. Może mnie ktoś oświeci (czekam na konstruktywne odpowiedzi). Żeby nie było tak na nie, to film w miare mi się podobał, bo faktycznie, dosyś realnie pokazuje rzeczywistość, bez przesłodzenia, oddaje klimat.