Długość - bardziej pasuje do tego filmu i w żadnym wypadku nie może być rozpatrywana jako wada, ale możemy robić taką fajną wyliczankę.
Ale przez długie nudne momenty myślę, że można. Przedwczoraj oglądałem ten film 1 raz, byłem lekko senny przez nie przespaną noc, puściłem go po północy- ciągnął się do ok 4. Nie zasnąłem :D. Czytając komentarze zauważyłem, że wiele osób nisko oceniało ten film po pierwszym seansie. Mam nadzieję, że ze mną też tak będzie. Póki co 5/10, ze względu na Roberta
Mnie też za pierwszym razem nie do końca przekonał dałbym jakieś 8\10. Ale drugi seans był dla mnie najlepszym w życiu (nie wiem czy kiedykolwiek dane będzie mi obejrzeć taki film).
w Cannes na festiwalu mają pokazać wersję 40 minut dłuższą, gdzieś ją odkopali dotąd nie była emitowana.
Owszem, film jest bardzo długi. Ale: są i takie co trwają dwie, a dłużą się bardziej...
Nie odczuwałem długości tego filmu ani przez sekundę. A kiedy w tamtym roku gruchnęła informacja, że znaleziono usunięte sceny, nigdy nie pokazywane, była to najlepsza wiadomość jaką mogłem usłyszeć. Nie miał bym nic przeciwko, gdyby "Dawno temu w Ameryce" trwało i 10 godzin.