Żartuję :0 na pewno oglądaliście, ale jeżeli chodzi o mnie, to, przepraszam, ale wyłączyłam po godzinie albo 1h 30, bo nic się nie działo ... Podobało mi się np. Kasyno, ale ten film jest dla mnie za długi i nie wiem, jak ktoś przy tego typu filmie, gdzie nic się nie dzieje przynajmniej przez pierwsze 90 min, jest w stanie wytrzymać w kinie, chyba bym zasnęła, sorka, na pewno kogoś urażę tą wypowiedzią
Nie ma za co przepraszać. Filmy Sergio Leone są strasznie przedłużane i szczególnie początek ciężko w nich przetrzymać, gdy jeszcze nic nie skleja się do kupy.
Nie dziwię ci się. Jak ty nicku nie potrafisz zapamiętać (bo po co dwa razy jeszcze pisać "paula"?), to ciężko zrozumieć "Dawno temu w Ameryce".
Bo samych paul jest na tej stronce milion, a nie chciało mi się wymyślać czegoś kreatywnego (w przeciwienstwie do ciebie, bo twój nick jest ciekawy) i dlatego dodałam jeszcze dwie :p A ze zrozumieniem nie mam problemu, tylko z wydłużeniem tegoż filmu
No to czar prysł. Jednak nie jesteś fajny.
Jesteś kolejnym, któremu się wydaje, że jak da wysokie noty kilku klasykom, to jest lepszy od innych.
Dorosłym nie wypada. To nie jest objaw wyższości. Wręcz przeciwnie.
Dobrej nocy.
Ja też uwielbiam Glinę! Piona! A co do Dawno temu... to mi się też dłużyło kapkę, ale dotrwałam i nie żałuje. Czasem trzeba się odchamić. Chociaż od II połowy filmu już wiedziałam że tamten Max nie zginął. Ale fajny film. Postarzany De Niro wyglądał dziwnie w porównaniu do prawdziwie starego De Niro.
A właśnie, że Max faktycznie mógł zginąć. Ja odbieram lata starości Kluchy jako wizję. :)
Co do Gliny oczywiście przybijam, ale słyszałem, że jest szansa na trzeci sezon.
Mnie ten film się podoba, ale niemal 4 godziny to przesada, wersję do TV powinno się podzielić na 2 odcinki jak "Potop"
Może nie cały film ale pierwsze 30min to faktycznie mulizna, potem się rozkręca.
Daruj sobie. Facet idzie, idzie, strzelają do laski, a potem 10 minutowe ujęcie jak dzwoni przez telefon do baru. Tak nudny wstęp widziałem chyba tylko w "Królestwie Niebieskim", chociaż ten cały film to nieporozumienie.
No i genialna muzyka. Co tu nie jest genialne? Cóż, po prostu nie każdemu musi się podobać, jak go do historii wrzucają w połowie. Początek ma być zagmatwany, i to też jest genialne ;))
Nota bene, sprawiłem sobie tę dwupłytową edycję - rządzi!
A film ma u mnie miejsce obowiązkowe w 1 dziesiątce, jeśli nie 5 najlepszych w historii.
Kogo można urazić? Film oficjalnie uchodzi za arcydzieło, jeśli duch Sergia nie biega akurat po niebiańskiej włoskiej prerii, to i tak pewnie negatywne opinie jakoś przeżyje.
To po prostu jest film, który trudno zestawiać np. z Kasynem. Tak jak westerny Leone z np. Siódemką wspaniałych. "Dawno temu..." jest tylko pozornie filmem gangsterskim, tak naprawdę głęboko poetyckim obrazem o wspomnieniach, pamięci, przyjaźni. Sam pomysł zlecenia zabójstwa na samego siebie w filmie typu Kasyno (czyli rzeczywiście próbującym ukazać świat mafiozów) raziłby śmiesznością. A u Sergia nie razi, w jego świecie honoru, wiecznych chłopców, nieśmiesznej parodii.
To jest raczej coś na miarę "Obywatela Kane", w moim odczuciu. Dzieło dla mnie wyjątkowe, ale nie każden musi lubić calvados.