PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=117962}

Gra o jabłko

Hra o jablko
6,0 62
oceny
6,0 10 1 62
Gra o jabłko
powrót do forum filmu Gra o jabłko

Věra Chytilová miała mocny start. Dobrze przyjęte "O czymś innym" (1963) i udział w antologii nowelowej "Perełki na dnie" (1965), gdzie współtworzyła film m. in. wraz z Janem Němecem czy Jiřím Menzelem otworzyły jej drogę do kariery. Później stworzyła swój najważniejszy film: "Stokrotki" (1966), który do dziś często znajduje się na listach najlepszych dzieł wszech czasów (np. na sławnej liście magazynu Sight and Sound). Niestety polityka zadała spory cios tej obiecującej karierze. Praska Wiosna wprowadziła standardy radzieckie, a filmografia Chytilovej zaczęła być traktowana jak niepotrzebne dziwactwo, w dodatku moralnie niestosowne. Film "Owoce rajskich drzew spożywamy" (1969) okazał się dziełem cenionym na świecie, ale nieakceptowanym przez cenzurę. W różnych źródłach mówi się, że Chytilová dostała wręcz zakaz kręcenia filmów, niektóre podają, że po prostu już nikt nie chciał się narażać i finansować jej przedsięwzięć. Reżyserka została zmuszona, by na 7 lat zająć się kręceniem reklam i wideoclipów nie podpisując ich własnym nazwiskiem, a nazwiskiem męża. Dopiero rok 1976 był przełomem i rząd osobiście postanowił naprawić błąd. Nie z powodu talentu reżyserki, raczej z przyczyn finansowych. Frekwencja w kinach spadała, zainteresowanie filmami malało. Potrzebowali utalentowanej reżyserki, która by pomogła w programach promocji kina oraz wsparciu inicjatywy Short Film Studios (inicjatywa producencka). W ten sposób Chytilová dostała szansę powrotu na duży ekran i stworzenia "Gry o jabłko".

W teorii to już nie jest to, z czego znana była autorka "Stokrotek". Niegdyś surrealistka, twórczyni filmów z awangardowym montażem, bez jasnej fabuły, zwolenniczka logiki snu, w "Grze o jabłko" sięga do tradycji czeskiej komedii sytuacyjnej. Bohaterami jest trójkąt kochanków: znany chirurg położnik, znudzona domowym ogniskiem mężatka, która spotyka się z bohaterem potajemnie na uboczu miasta oraz jego nowa asystentka, wychowana na wsi. Wszystkie 3 postaci będą, a to zabiegać o siebie, a to znów nudzić się sobą. Wszystko to w scenerii oddziału położniczego, bo miejsce to będzie bliskie tematom macierzyństwa, małżeństwa, dojrzałości i rodziny.

Moim skromnym zdaniem Chytilová złapała tym filmem 2 sroki za ogon. Owszem jest to zwariowana farsa, rządzi prosty humor, mnóstwo tu slapsticku i słownych przekomarzanek. Fani tradycyjnej czeskiej komedii uśmieją się po pachy. Jednak przemycono tu też autorski sznyt. Już sam początek filmu to dziwacznie zmontowane najazdy kamery na jabłoń, zaś wprowadzenie filmu na oddział położniczy dodaje naturalizmu: zobaczymy porody, ciasne sale, operacje, badania. Dosłownie 5 minut awangardowego dokumentu. I tych motywów film nie porzuca. Między kolejnymi gagami reżyserka jako przerywnik wstawia cesarskie cięcie czy scenę porodu cielaka. Wszystko w imię sztuki wizualnej, symboliki... po prostu ogólnie pojętego kina artystycznego.

Miałem obawy, że Chytilová po długiej przerwie straciła pazur, ale jest to obraz świetny, nawet lepszy od "Owoce rajskich drzew spożywamy". Każde zagranie formalne czy fabularne czemuś służy. Chociażby slapstick. Postaci zawsze, gdy są w stanie wysokiego wzburzenia emocjonalnego, zaczynają robić się niezdarne. Kolejne wywrotki śmieszą, jednocześnie ilustrując stan ducha: niepewność w nowej pracy, upojenie alkoholowe, miłosne zauroczenie, strach przed jutrem. Gdy bohaterowie nie są wzburzeni, zachowują się normalnie, nie są urodzonymi niezdarami na potrzebę gagu.

Do tego dużo tutaj dyskusji na temat komunikacji między kobietą, a mężczyzną. Chytilová świetnie inscenizuje takie rozważania. W jednej ze scen podczas badania statystycznego kolega głównego bohatera zwierza się z problemów małżeńskich. Jednocześnie wypunktowując błędy badawcze, wyliczają też braki zaspokojonych potrzeb w związku. Oczywiście zobaczymy też symetryczne sceny, w których to kobieta mówi o swoich żalach względem męża. Każdą taką scenę ubrano w komediowe ciuszki, ale nie pozbawiono jej goryczy, jaką nasiąknięty jest zresztą cały film.

Jak dla mnie świetna rzecz, inscenizacyjnie dopieszczona, zabawna, tragikomiczna i w 100% potwierdzająca talent niestety nadal niedocenionej reżyserki.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones