Film był słaby, musimy to przyznać...Jedyne co było w filmie dobre to Reynolds jako Jordan i Strong
jako Sinestro...
Trudno mi wierzyć że Geoff Johns pracował jako konsultant przy tym filmie. Ktoś z jego geniuszem w
tematyce GL pomógłby stworzyć film na miarę The Dark Knight, a nie gniot podchodzący pod
Batman i Robin tylko że z lepszmi efektami... Johns powinien stworzyć cały scenariusz a nie tylko
doradzać...
Co do efektów komputerowych...podobno na film wydano 200 mln dolarów...nie widać tego, Oa
pojawia się przez 7 minut filmu, choć moim zdaniem to właśnie na Oa powinna mieć miejsce połowa
akcji filmu,
Tim Robbins jest chyba tylko po to by nie mówiono że w filmie grają sami amatorzy...zresztą jego
postać jest zupełnie niepotrzebna...
A dziury fabularne pogrążają ten film totalnie...
- Jak to możliwe że skoro Abin Sur juz raz pokonał Parallaxa, zresztą niewiadomo jak, to jego
pierścień nie ostrzegł go przed nim w Układzie Słonecznym...
- Dlaczego mimo iż największym sukcesem Abin Sura było pokonanie Parallaxa, to żadna inna
Latarnia nie wie kim jest Parallax...
- Skoro Hal mówi że rezygnuje z bycia Green Lanternem, to dlaczego na Ziemii ma pierścień ?
- Jak to możliwe że Hal załatwił Parallaxa giga-piąchą skoro drużyna największych Green
Lanternowych Bad-Assów pod wodzą Sinestro nie dały mu rady...
To tylko kilka z wielu...
Osobiście uważam, że Green Lantern zawiódł oczekiwania fanów, ale za to dostarczył widzom
rozrywki familijnej i pieniędzy dla wytwórni,a przecież o to chodzi...niestety...my fani się nie liczymy,
a szkoda bo gdyby tak było to może bardziej by się postarali...

A Ryan Reynolds nie był zły jako Hal Jordan i chętnie zobaczyłbym go w tej roli w nadchodzącym
Justice League...