PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=5982}

Gwiezdne wojny: Część III - Zemsta Sithów

Star Wars: Episode III - Revenge of the Sith
7,6 257 052
oceny
7,6 10 1 257052
6,2 29
ocen krytyków
Gwiezdne wojny: Część III Zemsta Sithów
powrót do forum filmu Gwiezdne wojny: Część III - Zemsta Sithów

Czy tylko ja się podkochiwałam w Anakinie? ;-;

ocenił(a) film na 10
Carrie2468

Nie tylko Ty, zgłaszam się do służby :). Anakin to wspaniała postać. Wybawca i Destruktor w jednym.
Łezka się w oku kręci:
https://www.youtube.com/watch?v=RarqzMn-FkU

WhiteDemon

Od zawsze byłem, i w sumie nadal jestem przeciwnikiem Christensena (moja koleżanka także się w nim podkochiwała i zafundowała mi serial z nim - "Szkoła przetrwania"). I osoba która ów serial widziała, naprawdę jest w stanie stwierdzić, że "Atak klonów" położył Christensen. Może Lucas miał w tym swój udział (wszak dwa filmy uznawane za najlepsze miały innych reżyserów), ale winić należy głównie Haydena. Niestety jego Anakin jest w zdecydowanie zbyt wielu aspektach podobny do tego chłopaka z serialu. Mimika jakby był wiecznie obrażony na cały świat i praktycznie nie różniąca się w żadnej ze scen (może poza wyznaniem jak pozabijał Tusken'ów).
Zgodzę się też, że w 3 części zdecydowanie się poprawił.
To wyżej napisałem głównie po to, aby koś nie zarzucił mi przypadkiem, że go lubię. Bo chcę się odnieść do tego stwierdzenia, jakoby Anakin był "wspaniałą postacią". On miał raczej potencjał aby być wspaniałą postacią. Lucas w częściach IV-VI postawił na trio głównych bohaterów + jednego fantastycznego antagonistę i na tym zbudował trylogię. I właśnie tego brakuje nowej trylogii. Bo w moim odczuciu nowa trylogia słabo właśnie wypada jako trylogia.
Mamy "Mroczne Widmo" i pozostałe części. "Mroczne Widmo" za sprawą błędów w obsadzie odcina się w jakiś sposób od reszty sagi (a w szczególności od części II i III).
Podobnie jak w częściach VI, V i VI Leię, Hana i Luke'a grali: Fisher, Ford i Hamil, tak i w częściach I, II, i III powinniśmy zobaczyć tych samych aktorów (a więc mimowolnie: Portman, McGregor i Christensen). NIE dla Lloyda, i to nie ze względu na to, że podobnie jak Hayden jest marnym aktorem. To jest NIE dla jednej postaci granej przez dwóch aktorów. Starszy Anakin byłby bardziej przekonujący.
Drugi błąd w obsadzie jest taki, że zamiast Anakina, głównym bohaterem jest Qui-Gon, który nie jest postacią ani odrobinę istotną dla całej sagi. A więc cale "Mroczne Widmo" jest w kontekście sagi stratą czasu. Niestety. A kreacja Neesona swoją drogą bardzo fajna. Niepotrzebna, ale fajna.
Poza tym już w 1 części powinna wybuchnąć Wojna Klonów (i trwać przez 3 epizody, analogicznie do wojny domowej przedstawionej w starej trylogii). Ale to już za duży off-top.

ocenił(a) film na 10
Fourteen

Nie da się ukryć że w filmach siłą konieczności Lucas wiele wykroił. W książkach przemiana Anakina jest znacznie lepiej opisana i łatwiej go zrozumieć.

ocenił(a) film na 10
Fourteen

Ja właśnie zupełnie nie rozumiem hejtu na Haydena w kontekście Zemsty Sithów. Od momentu gdy postać zostaje Darthem Vaderem na twarzy Haydena pojawia się taka mimika która sprawia wrażenie jakby coś obrzydliwego zżerało go od środka. I dokładnie tak jak powinno być, świetnie zagrane.

WhiteDemon

Wiesz, co do książki to nie uważam aby jakoś szczególnie rozszerzała wątek Anakina i jego lęków. Idzie wręcz w stronę, która nie bardzo mi odpowiada. Bo pomimo całej naiwności Anakina, jakoś nie wierzę aby był w stanie podejrzewać Padme i Obi-Wana o cokolwiek. Wiem że to Lucas na ów motyw wpadł, ale według mnie dobrze wyszło, że z niego zrezygnował. W filmie sprawa wyglądała prosto, ale była właśnie całkiem przekonująca: wybór jaki miał Anakin, był - z jego perspektywy - naprawdę prosty. Potem można by się tylko zastanawiać, czy skala w jakiej ciemna strona nad nim zapanowała nie była zbyt duża (bo jednak ktoś, kto oczekuje na własne dzieci powinien mieć ekstremalne opory przed zabijaniem innych dzieci).
Tak czy inaczej - cała trylogia byłaby zdecydowanie bardziej wiarygodna gdyby Anakina grał ten sam aktor. 15-sto czy 16-sto letni Anakin byłby bardziej przekonujący zarówno jako zwycięzca wyścigu, bohater bitwy o Naboo jak i jako przyszły kochanek Padme.

ocenił(a) film na 10
Fourteen

"Bo pomimo całej naiwności Anakina"

Naiwności? Był ufny, to fakt. Ale zadaj sobie KOMU dał się zwieść! Dał się zwieść arcymistrzowi gierek i manipulacji. Palpatine, a faktycznie Lord Sidious to geniusz. (Czego niestety w filmach też specjalnie nie widać, na ekranie wszystko się rozwadnia...) Osoba która zwiodła wszystkich. Zwiodła Senat, zwiodła Zakon Jedi. Nawet Yoda, ten jakże mądry i wiekowy dał się zwieść potędze Ciemnej Strony, nie dostrzegł wroga który rozsiadł się wygodnie w samym sercu Republiki! Jak taki prostolinijny, spragniony ludzkiego ciepła chłopak, z tyloma deficytami uczuciowymi, miał przejrzeć prawdziwe zamiary kogoś tak przebiegłego jak Czarny Lord? Nie zdołał uczynić tego 900 letni Yoda, miał to zrobić 19-22 letni Anakin? Wybacz, ale to absurd, mieć o to do niego pretensje. Anakin ufał starcowi bo ten NIGDY go nie odepchnął. Nie traktował jak powietrze. Przeciwnie. Zawsze miał dla niego czas i uwagę. I Skywalker bardzo to doceniał, że choć Kanclerz jest tak ważną personą to jednak potrafi udzielić mu wsparcia. Oczywiście, było to wszystko oszustwem Palpatine. Zależało mu tylko na tym by przeciągnąć Wybrańca na swoją Ciemną Stronę. Każdy jego ruch był obliczony na osiągnięcie tego celu. Cała reszta, nawet wywołanie Wojny Klonów było tylko zasłoną dymną. Nie da się ukryć, facet naharował się jak wół i tego dokonał. Czego nie można powiedzieć o Radzie Jedi, która zachowywała się tak jakby mimo iż nie zaakceptowali Anakina, mają prawo czerpać z niego wszystko. I jak to mówią, jak sobie pościelisz tak się wyśpisz. Yoda popełnił karygodny błąd, osądził i odrzucił niewinne zupełnie 9 letnie dziecko. I proszę nie mów że się mylę, Yoda przyjął Anakina tylko dlatego że było to ostatnie życzenie Qui- Gona a tak naprawdę nigdy go nie zaakceptował. I Anakin to wyczuwał w Mocy, wyczuwał stosunek Mistrza. Yoda żałował że Skywalker w ogóle się narodził. A ponieważ Yoda jest Głową, Sercem i Głosem Zakonu cała reszta podążyła za nim. Przykleili dziecku łatkę:'Uwaga, niebezpieczny!". Za swą ignorancję i krótkowzroczność Yoda zapłacił też najwyższą cenę. Musiał patrzeć jak wszystko co kochał, jak 25 tysięczno-letnia historia Zakonu upada w jeden przeklęty dzień Apokalipsy. I jak wtedy musiał się Yoda poczuć, gdy na własnej skórze poczuł stratę wszystkiego co było dla niego ważne, te wszystkie bzdurne banały z podręczniczka :Jak zostać perfect Jedi.
Zabolało staruszka i to cholernie.


"Potem można by się tylko zastanawiać, czy skala w jakiej ciemna strona nad nim zapanowała nie była zbyt duża (bo jednak ktoś, kto oczekuje na własne dzieci powinien mieć ekstremalne opory przed zabijaniem innych dzieci)."

Też się nad tym zastanawiałam czy aby Lucas nie przesadził. Doszłam do wniosku że zabicie padawanów było manifestacją, pokazem tego jak bardzo Ciemna Strona zniszczy nawet szlachetną duszę, że jest potworną trucizną która bezwzględnie zabija człowieczeństwo w sercu. Skywalker nie wiedział na co tak naprawdę się porywa, zwiódł go Palpatine, jednak nie da się ukryć, jest to wszystko bardzo smutne, przykre i tragiczne.

ocenił(a) film na 10
Fourteen

Już nie mówiąc o tym że Skywalkerowi zrzucono na barki ciężar wprost niemożliwy do udźwignięcia. Niemal, ponieważ istniał cień szansy że da sobie radę. Miał w sobie dużo wewnętrznej siły, pomimo chwiejności. Jednak nie w takich warunkach, nie przy braku autentycznej akceptacji jakie mu stworzono. Nie po tym co ten niewolnik w życiu przeszedł. I to bez wsparcia ze strony starszych, mądrzejszych od siebie, których psim obowiązkiem było mu tego wsparcia udzielić! A Anakin wiele nie wymagał, wystarczyło dobre słowo i wsparcie psychiczne. (Świetnie wykorzystał to Palpatine.) Zresztą Yoda sam zrozumiał że popełnił błąd. Na szczęście naprawił je w drugim pokoleniu. Zrobił dla Luke to co powinien zrobić dla Anakina.

ocenił(a) film na 7
WhiteDemon

dokładnie!
kolejny raz oglądam zemstę sithów i zwracam uwagę na inne szczegóły, zwłaszcza grę aktorską Haydena.
Świetnie widać jakie emocje w nim buzują i jak wiele się w nim zmienia. Dla mnie bardzo przekonujący, a wiadomo kobiety uwielbiają bad-boyów. A tutaj nie tylko zagrał na emocjach widowni, ale również pokazał niesamowicie dobrze wewnętrzny ból jaki go rozpiera. Dzięki niemu, mogliśmy uwierzyć i zobaczyć tą niesamowitą przemianę Anakina.

ocenił(a) film na 10
jumi3

Ja też z reguły "jestem za" bad-boyami, ( są to zwykle postacie znacznie ciekawsze) jednak nie wiem czy należy Skywalkera zaliczać do tej kategorii. On raczej zatacza koło. Z bohatera staje się antybohaterem, potem znów - bohaterem.
Mam bardzo wiele szacunku do Anakina z czasów gdy stał po Jasnej Stronie Mocy, a także gdy cudem wraca zza Ciemnej Strony, odkupia siebie i swoją poharataną duszę z miłości do dziecka.

WhiteDemon

Ja również nie wiem dlaczego tak wielu ludzi go krytykuje. Dla mnie gra bardzo dobrze - i w drugiej i w trzeciej części. Krótko po przejściu na Ciemną Stronę w jego oczach jest nie tylko zło i gniew, ale też rozpacz, żal i strach. Ogromna ilość emocji, które się w nim nagromadziły w końcu wybuchła. Liczyła się dla niego tylko Padme, nieważne jakimi środkami, ale chciał ją ochronić. Po tym, jak Palpatin go oszukał, że Padme i dzieci umarli a on otrzymał swój czarny kostium wszystko w nim umarło. Rycerze Jedi nie istnieli - pozostała mu tylko Ciemna Strona.

ocenił(a) film na 10
Vinga2312

No wiesz, ludzie mają wielki problem pewnie też z tego powodu że Anakin jest taki ładny. To im coś "nie pasuje" do kogoś kto będzie potem takim skurkobańcem jak Vader. Ale to chyba wynika z niezrozumienia fabuły. Przecież nawet wygląd Anakina ma charakter symboliczny. Jest ślicznym chłopcem, nastolatkiem a potem, do czasu, pięknym mężczyzną. Jest taki, ponieważ jest piękny również wewnętrznie. Prostą symbolikę tutaj stosuje Lucas: Co wewnątrz to na zewnątrz.
W momencie, gdy Anakin postępuje niewłaściwie, robi coś bardzo złego, zostaje bardzo szybko ukarany. Płaci nie tylko marzeniami, utratą ukochanych osób, ale także w najbardziej dosłowny sposób, własnym ciałem. Płaci za grzechy własnymi tkankami. Za zemstę na zabójcach matki płaci utratą ręki. Ponieważ zemsta była poniekąd "słuszna", Skywalker płaci stosunkowo "niewiele". Myślę że gdyby nie zabił kobiet i dzieci, mógłby nawet wcale nie stracić ręki. Ponieważ jednak mści się na niewinnych (owszem, Ludzie Piasku to z natury podłe kreatury, przyjemność sprawiało im zabijanie i torturowanie, i te dzieci gdyby dorosły również pewnie zajęły się podobnymi zbrodniami.) ponieważ małe Tuskeny "nie zdążyły" nagrzeszyć, Skywalker płaci za nie. Kiedy jednak przechodzi na CSM, i wykonuje rozkaz Sidiousa, i jako Vader zabija młodych padawanów - dobre i niewinne istoty które miały szerzyć pokój w Galaktyce, wtedy Anakin/Vader płaci za ten ogromny grzech już porządnie, płaci spaleniem i ogromnym zniszczeniem całego ciała, do końca życia musi korzystać z pomocy maszyn by przetrwać. Wszystko ma swój przekaz, nawet wygląd Anakina.

WhiteDemon

Wiesz co? Bardzo podoba mi się sposób w jaki opiniujesz i przedstawiasz swoje poglądy. To naprawdę bardzo ciekawa interpretacja, na którą nie wpadłam. Mi na przykład bardzo szkoda jest Anakina bo wiem, że pod tym strasznym czarnym kostiumem i za mrocznym głosem jest przystojny facet, w którym głęboko jest ukryte jeszcze dobro. Ale masz racje za swoje grzechy musi płacić. Dopiero po latach pokuty dostaje szansę na nawrócenie.

ocenił(a) film na 10
Vinga2312

Dzięki! :)

Co mi się jeszcze w oczy rzuca, to że Lucas po latach cyfrowo zmienił końcowy fragment oryginalnego "Powrotu Jedi" z 1983. Zamiast wcześniejszego starszego aktora wrzucił w to miejsce Christensena. Anakin, po śmierci Vadera łączy się z Mocą i wygląda tak jak wyglądał przed spaleniem się w laworzece na Mustafar. Znów jest młody i piękny. Co oznacza że tak naprawdę dusza Anakina "umarła" już na Coruscant, kiedy ten przysięga Kanclerzowi i Ciemnej Stronie...super pomyślane i logiczne, fajnie że Lucas dba o takie szczegóły ;)

WhiteDemon

Hej, właśnie oglądam ostatnio sagę GW na axn i też nie wiem czemu się tak uwzięli na Christensena, moim zdaniem zagrał w porządku bez większych zastrzeżeń, dobrego rycerza Jedi ze zmieszanymi uczuciami, który chcę dobrze, ale ze względu na zaistniałe okoliczności jakimi są jego prorocze sny musi ratować Padme bo nie chce jej stracić tak jak stracił matkę, w 2 części był jeszcze nieco nieopierzony ale to podkreśla jak Anakin dojrzał w zemście Sithów jako człowiek, no i potem przemiana w Vadera, omamionego przez Palpatine'a i ciemną stronę mocy, chociaż Anakina miał ponoć zagrać Ryan Phillippe i pewnie by pasował również do tej roli bo jest lepszym aktorem od Haydena ale ponoć był za stary, choć to nie powinien być problem bo wygląda młodo, ale też słyszałem że nie poszło mu na castingu, a propo końcówki Powrotu Jedi to mi też podobała się zmiana Anakina na Haydena bo to bardziej pasuje, łączy się w spójną logikę, bo przecież dobry Anakin to ten przed Vaderem :]

ocenił(a) film na 10
anonim7

Siemka, anonim :)) Nawet nie wiesz jak się cieszę że tak myślisz. Przywracasz mi wiarę w ludzi! :) Bo mam wrażenie że niektórzy patrzą na GW i Skywalkera/Vadera zupełnie bezrefleksyjnie. Zero zastanowienia czy prób zrozumienia. Anakin musiał być zachwiany, bo sama Moc była zachwiana, a Anakin jest jej synem, jej ludzkim odbiciem. Moc odzyskuje równowagę w momencie kiedy odzyskuje ją starszy Skywalker, kiedy pozbywa się Vadera ze swojej duszy, kiedy ratuje swoje dziecko Luke'a, kiedy zabija Imperatora - tę Dzwignię Ciemności, pokonuje zło które go opanowało i staje się na powrót dobry. Anakin wreszcie zwycięża, odzyskuje spokój ducha. Lucas dokonał świetnego wyboru, stosownego do swojej wizji. Podobno Christensen ma grać w 8 części GW, powrócić jako Vader, podobno już przygotowuje się fizycznie, liczę że tak będzie bo nie wyobrażam sobie żeby dali kogoś innego.

ocenił(a) film na 10
anonim7

Znaczy ja mu się nawet nie dziwię. Yoda niby taki mądry a jednak pokazywał jak ma Anakina w dupie. Stosował o niego regułki jak do Yedi, chociaż Anakin przez pół życia funkcjonował jak normalny człowiek. Yedi byli posłuszni, nie wkurzali się tak na krytykę bo niczego innego nie znali. Tak byli wychowywani od maleńkości. Inni Jedi zaczynali szkolenie jako 6 miesięczne niemowlęta, nie znali innego życia, nie znali przywiązania do rodziców, nie znali uczucia zakochania. Anakin był inny bo on przez 9 lat zdążył się przywiązać do matki, zdążył się zakochać w Padme gdy ją poznał. W dodatku Yoda sam złamał własną regułę, jeden z Jedi będąych w Radzie, Ki Adi Mundi miał 5 żon i 7 córek, i Anakin się w*urwiał że on może a jemu nie pozwalają, musi się ukrywać i czuć winny. I każdy chciał tylko wykorzystać jego Moc do włąsnych celów.

WhiteDemon

Zgadzam się, mi to wszystko pasuje i składa się w spójną całość, nie bardzo rozumiem te negatywne opinię, nie wiem może ludziom nie podobał się jego styl bycia, nie mam pojęcia, myślę, że to przesada, ale dla mnie jest zrozumiałe zachowanie Aniego i jakoś nie miałem problemów z odbiorem tej postaci, w ogóle uważam, że nowa trylogia jest bardzo dobra, a stara to arcydzieło, i cieszę się, że powstają kolejne części, czytałem właśnie, że Christensen ma grać w 8 części ale, że niby Vader ma wrócić? jak nie żyje? nie wiem jak to zrobią, ale jeśli miałby być to w sumie już mógłby go zagrać kto inny bo przecież nie byłoby widać jego fejsa i głos byłby zmieniony to raczej nie problem żeby zagrał go ktoś inny ale równie dobrze może go zagrać Hayden ze względu na poprzednie części dla spójności :]

ocenił(a) film na 10
anonim7

Tak to prawda że może i nie będzie widać twarzy - chociaż mogliby pokazać scenę jak Vader jest "czyszczony", wtedy miał maskę ściąganą przez androidy medyczne i podłączony do specjalnych urządzeń podtrzymujących życie. Już było widać w Zemście ucharakteryzowaną na spaloną twarz Haydena, więc...Poza tym, Christensen to osobisty wybór Lucasa. Wg mnie powinno zostać tak jak jest :)

WhiteDemon

No ja nie mam nic przeciwko, o ile będzie tam w ogóle ta postać, chociaż wszystko możliwe skoro w zwiastunie "Przebudzenia mocy" jest ukazany prawdopodobnie Luke to i może być Vader w 8 części :>

ocenił(a) film na 10
anonim7

:)) Byłoby za...ebiście i tylko żeby autobus do tego momentu mnie nie rozjechał czasami^^.

WhiteDemon

Nom, trzeba być czujnym, tyle teraz trąbią o głupich wypadkach :P ja jak wyjdę na ulicę to jestem czujny niczym chrabąszcz, trzeba dożyć chociaż żeby obejrzeć te nowe części, wtedy można umierać z czystym sumieniem, a przynajmniej czystszym :D

Niech moc będzie z Tobą :)

ocenił(a) film na 10
anonim7

Nawzajem, niech Moc będzie z Tobą :))

ocenił(a) film na 10
Fourteen

Aha. Czyli masz tak jak kiedyś moi koledzy z klasy. Też mieli alergię na Haydena. W sumie na każdego kolesia z ekranu czy ze sceny na którego zwróciła się nasza uwaga. Ale w tamtym czasie, gdy się ma kilka, kilkanaście lat takie rzeczy to normalka w przypadku obu stron. Jednak nadchodzi czas gdy się z tego wyrasta i patrzy na istotę rzeczy. No, przynajmniej powinno tak być ;).

A istotą rzeczy jest fakt, iż Lucas to facet który na swojej wizji zęby zjadł. Ktoś kto pracował nad światem Star Wars większość swego życia. I to Lucas sam osobiście wybrał Christensena do tej roli. I pobłogosławił.
A także nie wymienił między Atakiem Klonów a Zemstą Sithów. Mimo krytyki. Mimo Malin.
A przecież mógł. Nie zrobił tego. To znaczy że według Lucasa, który jest BOGIEM SWEGO ŚWIATA, jest Bogiem Gwiezdnych Wojen - Hayden jest idealny do roli Anakina .
Skoro Lucas tak twierdzi, to kimże jestem by kwestionować wybór Mistrza?
To że Lucas miał kaprys poprowadzić go tak a nie inaczej, zmienić sceny jak uznał za stosowne, to inna sprawa.

Carrie2468

W "Zemście Sithów" był niesamowicie pociągający. Nawet dzisiaj jak to oglądam to strasznie mi się podoba.

użytkownik usunięty
Carrie2468

Avatar <3 (wybacz, musiałem wtrącić).

ocenił(a) film na 9
Carrie2468

Mimo tego, że Mark Hamill mógłby być moim dziadkiem a starą trylogię poznałam stosunkowo niedawno, to mnie zdecydowanie bardziej oczarował Luke, szczególnie w 5. i 6. części. Po prostu ma w sobie to coś i nie rozumiem tych, którzy stawiają ponad nim Hana Solo.
Anakin 2. części jest strasznie drewnianym charakterem. Prostym, przewidywalnym, mógłby mieć urok wybitnego buntownika a został bezmyślnym zabijaką. Ale trzecia część dopiero przede mną ;)

ocenił(a) film na 10
Enterraz

Przecież Anakin jest bardzo podobny z charakteru do Luke'a...Czy raczej odwrotnie, bo niedaleko pada jabłko od jabłoni^^.

" a został bezmyślnym zabijaką"

W którym miejscu?

ocenił(a) film na 9
WhiteDemon

Wszędzie ;) "Posłuszeństwo? Nie słyszałem". Wyskoki z auta, wszelkie sprzeciwianie się i natychmiastowa skłonność do walki. Luke ma w sobie więcej spokoju, być może po matce. Paradoksalnie to Leia odziedziczyła więcej z ojca, biorąc pod uwagę jej "wyszczekanie". Kurcze, jak miło o nich myśleć w ten sposób ;p Jako o rodzinie, którą mogliby być.
W trzeciej części rzeczywiście mamy zupełnie innego Anakina, ale to nadal inny charakter niż Luke. Owszem, dostrzegam wiele podobieństw jednak nie postawiłabym między nimi znaku równości.
Swoją drogą, na pewno jedną z tych cech którą bardzo wyraźnie widać i u Anakina i jego syna to przywiązanie do bliskich, gotowość postawienia wszystkiego na jedną kartę. Ogromnie poruszyła mnie scena w której Vader wraca na jasną stronę mocy - kiedy patrzy, jak jego syn, dziecko jego i ukochanej ponad wszystko Padme umiera i coś w nim się zmienia. Jednak dopiero po seansie 3. części, gdzie widać, jak głęboko kochał Padme i ich nienarodzone dziecko. Bez tego dodatku nie wiedzieliśmy, jak doszło do "powstania" Luke'a i Lei, równie dobrze mogła to być brudna historia jednej nocy. Tymczasem otrzymujemy coś, co nadaje scenie powrotu Anakina o wiele większej głębii, powrót na jasną stronę mocy nagle staje się czymś solidnie uzasadnionym i bardzo pięknym.

ocenił(a) film na 8
Enterraz

Z ust mi to wyjęłaś, twierdzę tak samo jak ty :)

ocenił(a) film na 10
Enterraz

Wiesz, jeśli chodzi o te "nieposłuszeństwo"...Ono wynika po prostu z większej wiedzy od innych Jedi. Anakin to Wybrany Syn Mocy, w uniwersum Star Wars jest osobą która najlepiej (poza "Palpatinem"- Sidiousem" który jest po pierwsze geniuszem, niezrównanym manipulatorem i taktykiem) "słyszy" czy też "czyta" w Mocy. Z grubsza chodzi o to, że koleś np. potrafi przewidzieć wydarzenia. Nie tylko te dalsze, ale - gdy się skupi - jest w stanie przykładowo "zobaczyć" co się stanie w przeciągu najbliższych kilku sekund i odpowiednio do tego zareagować. Potrafi też "wyczuć" emocje, uczucia, intencje, a nawet przeczytać myśli właściwie każdej istoty żywej. Sytuacja o której mówisz, kiedy wyskakuje ze śmigacza - jest idealnym przykładem momentu kiedy to Obi-Wan się niestety grubo myli, a Anakin ma rację. Obi-Wan nie jest w stanie wyczuć Zam Wesell, łowczyni nagród która planuje zabić Amidalę, jego uczeń zaś to potrafi. On jej nigdy nie widział, nie słyszał, ale "poznaje" ją, czy raczej jej pole energii, po morderczych intencjach. Dlatego Anakin jest w stanie precyzyjnie określić jej położenie, i oblicza moment w którym powinien wyskoczyć ze śmigacza, by na nią trafić. I udaje mu się;)
Obi-Wan ma pretensje, że jego padawan zgubił zamachowca, a jest to nieprawda. Anakin doskonale wie co robi. Takich przykładów, kiedy to Skywalker ma rację, jest pierdylion^^. Ale wynika to po prostu z lepszej wiedzy, dostarczanej mu przez Ojca - czyli samą Moc. Kolo jest jak Obelix, który jak wiadomo po tym jak wpadł do kociołka jest nadludzko silny. I jest to zrozumiałe, nikt nie robi afery że ojej, a czemu on nie musi pić magicznego napoju...Na podobnej zasadzie działa Anakin^^. Moc z nim po prostu cały czas jest, i to bardzo potężna, przez co stać go na lepsze rozumienie otaczającego go wszechświata niż reszta postaci.

Jeśli chodzi o sprzeciwianie się, cóż. Po pierwsze, Anakin ma lepszą wiedzę co należy robić, po drugie, chyba nikt nie lubi gdy ktoś zamyka mu usta za każdym razem gdy ledwo je otworzy;) Albo w ogóle, gdy jego opinia jest wiecznie olewana...

Bo ja wiem, wydaje mi się że wszyscy Skywalkerowie są do siebie podobni. Aczkolwiek coś w tym jest, że Leia jest mocno podobna do ojca...W końcu Anakin marzył o tym żeby mieć córeczkę ;) Kiedy przykładał ręce do brzucha Padme gdy była w ciąży to ona upierała się, że będzie chłopiec, Anakin że nieee,tak kopać może tylko dziewczynka... Wykrakał, bo to musiała być Leia^^. Choć nawet on umiał trzymać gębę na kłódkę, i większość nieprzystojnych myśli zatrzymywał dla siebie, a Leia wiecznie wykłóca się jak jakiś burak...Ale i tak ją kocham.^^ Jest taką cudownie nieidealną księżniczką, podobnie jak Anakin był cudownie nieidealnym Jedi.

Jeśli chodzi o podobieństwo do Luke'a...Zauważ że Luke przede wszystkim urodził się jako wolny człowiek. Jego przyszywany ojciec, Owen Lars może nie był jakiś słodziutki, ale z pewnością łagodna i uczuciowa Beru z nawiązką wynagrodziła to dziecku. Anakin miał tylko matkę, kochał ją bardzo i ona jego, jednak byli niewolnikami, on sam był nim od urodzenia. Należał do kogoś, był własnością Gardulli, potem Watto, a on tylko sprawiał takie spoko wrażenie. Tak naprawdę nie szczędził Anakinowi przykrości czy nawet bicia. Potrafił go obrażać z byle powodu, i krytykować. A mały musiał tego wysłuchiwać. Pewnie dlatego Anakin do końca życia będzie miał problemy z przyjmowaniem krytyki na temat własnej osoby i przeżywał ją dość mocno.
No ale, kto ich nie ma w sumie?

"Ogromnie poruszyła mnie scena w której Vader wraca na jasną stronę mocy - kiedy patrzy, jak jego syn, dziecko jego i ukochanej ponad wszystko Padme umiera i coś w nim się zmienia."

Tutaj mam tak samo jak Ty :) Mnie też porusza i to ogromnie, zresztą w książce ta scena jest tak przepiękna że tylko szkoda że na ekranie nie słyszymy myśli Luke'a i nawróconego już Vadera.

I tutaj widać tę zależność, Anakin przeszedł na Ciemną Stronę Mocy by - jak mu się wydawało i jak przekonał go podstępem Sidious - ratować od śmierci ukochaną żonę. A Vader powraca na Jasną Stronę, znów - na kilka sekund przed śmiercią - stając się Anakinem, kiedy uratował od śmierci własnego syna, poświęcając własne życie.
Bardzo to jest piękne.

ocenił(a) film na 9
WhiteDemon

Ależ najdroższa, może wreszcie ty będziesz mi w stanie pomóc:
KSIĄŻKI.
Szukałam usilnie konkretów na temat książek z uniwersum, ale to na co trafiłam przypomina bardziej fanficki wydane przez x autorów w x wydawnictwach na przestrzeni x lat - w dodatku przeważnie niedostępne w sprzedaży (?). Kupiłam dwa z wydanych ostatnio tomów: "Księżniczka, łajdak, chłopak z Tatooine", "Zatem Jedi zostać chcesz", trzecia z tej trylogii i pozostałe trzy (Miecz Jedi, Ucieczka Szmuglerów, Ruchomy cel) już zamówione. Ale one ledwie co wyszły, w dodatku po iluś stronach Lei mam lekkie obawy co do zbyt, hmm, młodzieżowego stylu. Ponadto, pojawiają się niespójności, na przykład w "Księżniczka, łajdak..." matka Lei żyje w chwili pojmania Lei przez Dartha Vadera. W powrocie Jedi Leia mówi natomiast, że ledwie pamięta matkę, a w prequelu jej matka umiera przy porodzie, chociaż mogę zrozumieć, że mówiła o przyszywanej matce. Gdzie znajdę - przede wszystkim uznawane za pełnoprawne części historii filmowej - książki szczególnie o Skywalkerach? Gdzie przeczytam te wspaniałe historie o Marze Jade, Benie Skywalkerze, Anakinie Solo i jego rodzeństwie? Jakie tytuły?

Co do warunków rozwoju Luke'a i Anakina - nie wywyższam żadnego z nich, wydaje mi się - po seansie - że Moc również do Luke'a głośno przemawiała. Skoro ojcem Anakina jest moc, który ma sam w sobie dualistyczną naturę, to znaczy że od początku wszystko co mu mówił mogło go wieść do zła. Skoro to nie była kwestia jego wyboru, jego osobowości, tylko poddaństwa mocy? Czemu w drugiej części popychała go ku dobremu, w trzeciej już ku ciemnej stronie?

ocenił(a) film na 10
Enterraz

"Gdzie znajdę - przede wszystkim uznawane za pełnoprawne części historii filmowej - książki szczególnie o Skywalkerach?"

Wiesz, tak właściwie to nie ma czegoś takiego. Nie ma książek uznawanych za pełnoprawne części historii filmowej ;). Lucas dał wielu pisarzom do opracowania swoje materiały. A oni, choć najczęściej trzymają się jednej głównej "lucasowej" myśli - to jednak czasem "płyną". W sensie wymyślają, dodają swoje. I to zdrowo momentami. Dlatego w tych książkach jest wiele nieścisłości. Niestety. Jak się człowiek nie zastanowi nad tym co czyta to się zrobią istne kwiatki^^.
Ja tam uważam że najlepiej się trzymać przy interpretacji zwłaszcza książek opisujących epizody 1-6. Tam wizja pisarzy ma jeszcze najwięcej sensu i jest najbardziej spójna. Tzn, ja nie umniejszam wartości innych historii, to wszystko bywa bardzo fajne, ale no bałagan się robi. Szczerze mówiąc mam wielki dystans do historii po "Powrocie Jedi" bo tu Lucas kończy. Chodziło o to by przywrócić Równowagę Mocy która była zachwiana. Anakin, bo po uratowaniu syna od śmierci, Vader staje się na powrót Anakinem, tę Równowagę przywrócił. Więc dalsze rzeczy, w stylu - walki z resztkami Imperium i jakieś dalsze Sithy - to szczerze mówiąc, lekka kpina pod względem logiki. ;)
Ale jak tak bardzo chcesz to postaram się przypomnieć sobie, w których tytułach to było mniej więcej ( bo to tyle tego że człowiek już nawet nie pamięta dokładnie i idzie się pogubić w tym wszystkim^^) i Ci napiszę wkrótce ;)

"matka Lei żyje w chwili pojmania Lei przez Dartha Vadera. W powrocie Jedi Leia mówi natomiast, że ledwie pamięta matkę, a w prequelu jej matka umiera przy porodzie, chociaż mogę zrozumieć, że mówiła o przyszywanej matce."


Znaczy się, żona senatora Organy adoptowała Leię, jak wiadomo. I ta kobieta faktycznie żyła w momencie schwytania Lei przez Vadera. No potem już nie bo Tarkin kazał uruchomić Gwiazdę Śmierci i po Alderaanie nie został okruszek.
Jak i po przyszywanych rodzicach Lei.

Luke pyta o prawdziwą matkę, o Padme. I ją Leia rzeczywiście trochę pamięta. Ma tę umiejętność po ojcu który pamięta że był niewolnikiem krewnej Jabby, Gardulli,pamięta okres niewoli u niej (i że była znacznie gorsza od Watto, wolę sobie tego nie wyobrażać) mimo że miał mniej niż 3 lata... Ponieważ zarówno Luke jak i Leia to dzieci Wybrańca, one również mają, można tak rzec, boską Moc, po Ojcu. Jak uprościć to sama Żywa Moc jest ich Dziadkiem, hehe.
Dlatego dzieciaki są potężne i w ogromnym stopniu wpływają na rzeczywistość.
No i rzecz znamienna, kiedy do Vadera dociera prawda że jego dziecko, Luke - żyje to całkowicie zmienia postać rzeczy. Wybraniec zawsze miał wielką słabość do osób które uważał za swą rodzinę, a Luke to jego krew. Luke nigdy nie był silniejszy od swego ojca, ale że Vader ma do niego słabość - i nie chce zabić syna - to mógł go pokonać. Zresztą Luke też ma słabość do ojca, to jest obopólne, też nie jest w stanie go zabić.

"Co do warunków rozwoju Luke'a i Anakina - nie wywyższam żadnego z nich,"

Ja też nie, ale biorę pod uwagę fakt że Anakin miał duuużo gorzej, przeżył znacznie więcej złego i to od momentu narodzenia. Ponieważ Anakin to pamięta co jego matka przeżyła, nawet będąc w jej brzuchu. Zresztą Wybraniec na całe życie zachowa mentalność niewolnika. Nawet jeśli formalnie nim być przestał, to ta cecha mu zostanie. Nieźle pokazują to komentarze Sidiousa, który w Powrocie Jedi mówi do Luke: "Będziesz moim niewolnikiem, należysz teraz to mnie, tak jak Twój ojciec!"
Bardzo przykre jest to że Wybraniec przestaje być tym niewolnikiem tylko na kilkadziesiąt sekund przed śmiercią. Anakin, po tym jak syn zrzuca z jego twarzy maskę Vadera, NARESZCIE jest wolny. Nikt nie może mu już rozkazywać, nikt go nie ustawia, nie jest niczyim niewolnikiem. Dlatego Anakin wreszcie robi to co chce. Czyli umiera. Bo może. Bo wypełnił swe przeznaczenie, wypełnił plan Mocy. On ma już dosyć życia przepełnionego cierpieniem, dosyć pamięci o grzechach które popełnił w imię służby Ciemności. Anakin ma dosyć, chce umrzeć.

Luke miał pod wieloma względami znacznie lepiej, a osobiste cierpienie przyszło do niego lata później, kiedy Luke już miał te 20 lat skończone.


"że Moc również do Luke'a głośno przemawiała."

Zgadza się, Moc mówi do Wnuczka całkiem głośno ;)


"Skoro ojcem Anakina jest moc, który ma sam w sobie dualistyczną naturę, to znaczy że od początku wszystko co mu mówił mogło go wieść do zła. Skoro to nie była kwestia jego wyboru, jego osobowości, tylko poddaństwa mocy? Czemu w drugiej części popychała go ku dobremu, w trzeciej już ku ciemnej stronie?"

Wiesz że uważam podobnie. Anakin a też i Vader jest rozchwiany ponieważ sama Moc jest taka, brak jej Równowagi. W momencie gdy Vader znów staje się Anakinem, gdy sobie wybacza grzechy, gdy się odkupił, Wybraniec osiąga równowagę wewnętrzną, Moc również tę swoją Równowagę osiąga.
Fajnie to Lucas poukładał w swej baśni ( bo Star Wars to przede wszystkim baśń), szkoda że mało kto to widzi, tylko skupiają się na pierdołach^^.

W pewnym sensie to nie fair ze strony Mocy, ona właściwie sama pcha swe Wybrane Dziecko ku przepaści, a potem każe mu za to płacić, i to wszystkim co było mu najdroższe - brzydko, naprawdę brzydko. No ale jakby to powiedzieć, takie jest życie. Potrafi zdrowo dowalić ;).

ocenił(a) film na 9
WhiteDemon

A zatem cała wizja Galaktyki Lucasa kończy się na Powrocie Jedi, a Mara Jade i wnuki Anakina to tylko fanfick? W takim wypadku dlaczego była dopuszczana acz malo prawdopodobna ewentualnosc ze to on będzie robił dalsze części (tak wywnioskowałam z artykułów)? Wszystko to fantazja Abramsa? Słyszałam, że głównym bohaterem nowej części ma być wnuk/prawnuk Anakina. Nie jestem bardzo surowa w kwestii jedności autorow wizji. Kiedy Jordan umarł, koło czasu przejął Sanderson i nadal mu nową jakość. Tak jak w przypadku książek, zaakceptuję każda byle tylko była napisana w dobrym, możliwie głębokim stylu. Plus napisałaś, że Luke swoje wycierpial kilka lat później - nie potrzebuje spoilerow, ale z tego by wynikało, że jednak jest dalej jakaś historia?
Zajadę do domu to jeszcze napiszę, w dyskusji L&A.

ocenił(a) film na 9
WhiteDemon

Sprostuj jeśli się mylę; dla ciebie Anakin jest tą centralną postacią, głęboką i inspirującą, natomiast Leia czy Luke to tylko, hmm, pochodne. Bardziej drugoplanowe elementy historii, części składowe życia Anakina. Ja mam odwrotnie. O ile Anakin wydaje mi się miejscami bez wyrazu, niepokonany w jedną albo w drugą stronę, stosunkowo przewidywalny, o tyle Luke jest dla mnie numerem jeden serii. Jak wspominałam, mam za sobą doświadczenie tylko filmów i mimo że brakuje przynajmniej w pierwszych częściach subtelności w ukazywaniu straty, to Luke ciągle musi kogoś tracić. Wuj i ciotka, Obi-wan, Yoda, ojciec którego tak bardzo mu brakowało przez całe życie. Te śmierci go nie pożarły i nie ściągnęły w złą stronę, ale to taki bardziej argument poboczny. Tym, co spodobało mi się najbardziej, jest jego przemiana - rządza przygody na rzecz odpowiedzialności, brawura zdetronizowana przez pokorę, a przede wszystkim to, że od początku wszystko zależy od niego, ma własny los w swoich rękach, aż do samego finału. Rozumiem, że ten niewolnik tkwił w Anakinie, ale co się zmieniło od chwili, gdy został Jedi? Czego nie miał w chwili, kiedy umierał? Im dłużej się mu przyglądam tym bardziej wydaje się być kukiełką mocy, która go 'spłodziła", nawet nie wybrankiem a mimowolnie popychanym w różne strony narzędziem. A więc wybraniec miał najpierw zniszczyć jasną stronę mocy, żeby móc ją potem równoważyć?

ocenił(a) film na 10
Enterraz

"dla ciebie Anakin jest tą centralną postacią, głęboką i inspirującą, natomiast Leia czy Luke to tylko, hmm, pochodne."


Nie nie i nie;). To nie 'dla mnie". Anakin jako Wybraniec tudzież centralna postać Star Wars od której wszystko zależy to pomysł i główna myśl Lucasa, nie żadne moje widzimisię.
Oczywiście są tacy którzy wymyślają sobie swoje wersje, ale są one błędne i oparte na niewiedzy. Luke nie jest Wybrańcem, nigdy nim nie był, jak wiadomo The Chosen One jest jeden, sama nazwa wskazuje^^. Ale Luke też ma swoje przeznaczenie. Jemu było przeznaczenie uratować ojca. Przeciągnąć Vadera na Jasną Stronę, bo stary zapomniał dawnego siebie i nie potrafi tego zrobić sam. Potrzebuje do tego współczucia syna. I je od Luke'a dostaje. Co z kolei budzi w Vaderze dawno zapomniane uczucie miłości i to go wyzwala. Staje się na powrót Anakinem.

"O ile Anakin wydaje mi się miejscami bez wyrazu"

W jakim sensie? Anakin na progu dorosłości przejawia skłonności do melancholii, dusi w sobie emocje. Nie uzewnętrznia się. A jeśli już to właściwie tylko przy ukochanej Padme. Poza tym Luke nigdy nie był poddany rygorystycznym, buddyjskim regułom Zakonu Jedi. A Anakin bądź co bądź był urabiany przez Jedi przez 13 lat...
Yoda oczywiście szkolił Luke, ale był znacznie łagodniejszy i nie wdrażał takiej surowości jaką preferował za czasów szkolenia w Starej republice. Inna rzecz że Yoda nigdy osobiście nie szkolił Anakina, ponieważ tak się bał Wybrańca iż ze strachu nie spełnił najważniejszego swego obowiązku jako Głowy Zakonu Jedi - szkolenia Wybrańca. Nigdy nie poświęcił Anakinowi nawet cząstki tej uwagi jaką poświęcił Luke'owi... Jeśli już zwracał siędo Anakina to tylko z naganą lub rozkazem. Zero ciepła. Dobrze przynajmniej że Yoda w drugim pokoleniu naprawił swój błąd.


"o tyle Luke jest dla mnie numerem jeden serii"

Tyle że Luke to Anakin2, i jest to bardzo wyraźnie w filmach ukazane.
Obaj są pod względem zarówno charakteru jak i osobowości , wyznawanych wartości czy zachowania bardzo podobni. Luke nie zrobił niczego czego nie zrobiłby w swoim czasie Anakin czy na odwrót.

"to Luke ciągle musi kogoś tracić. Wuj i ciotka, Obi-wan, Yoda, ojciec którego tak bardzo mu brakowało przez całe życie."

A przepraszam, z Anakinem było inaczej?
Po pierwsze, od samego początku istnienia traci wolność - jest czyimś niewolnikiem. Po drugie, nie ma ojca. Tzn ma, jest nim Moc, ale on nie ma o tym pojęcia. Ma matkę, którą opuszcza mając lat 9, a którą zobaczy ponownie 10 lat później tylko przez chwilę, po to tylko by zobaczyć jak ukochana matka umiera od ran odniesionych po miesiącu bestialskich tortur.
Potem Yoda daje mu do nauczania ucznia, padawankę Ashokę, wiedząc że ją straci. I rzeczywiście, Ashoka zakochała się w Anakinie, a ponieważ zrozumiała że dla niego istnieje tylko Padme, i nie mogła sobie poradzić z uczuciami które nie przystoją Jedi to odeszła z Zakonu i Anakin czuł się winny. I znowu kogoś utracił. Nie mówiąc już o tym że przejmował się każdą istotą czy klonem pod swoją komendą a których na wojnie stracił...
Zostaje podle oszukany przez jak mu się wydawało, dobrotliwego i drugiego po Obi Wanie najlepszego przyjaciela - "Palpatine", który okazał się Sidiousem. Ten "przyjaciel" zabiera mu duszę, sprawia że Anakin staje się kimś zupełnie innym, Vaderem. Potem Wybraniec traci ukochaną żonę, jak mu się wydaje traci dziecko, traci obi-Wana, który de facto czyni go kaleką na całe życie. Wybraniec traci wszystkich których kochał najbardziej, wszystkie marzenia i nie ma już nic.

A z tymi latami cierpienia u Luke miałam na myśli że on miał przed 20 lat względny spokój,dopiero potem przy śmierci przybranego wujka i ciotki zaczyna odczuwać co to konkretny ból i cierpienie, Anakin sporo nacierpiał się znacznie wcześniej.

ocenił(a) film na 9
WhiteDemon

Chyba się nie zrozumiałyśmy ;) "Nie nie i nie;). To nie 'dla mnie". Anakin jako Wybraniec tudzież centralna postać Star Wars od której wszystko zależy to pomysł i główna myśl Lucasa, nie żadne moje widzimisię. " Z naciskiem na dla ciebie, bo spytałam o twoje stanowisko, nie wizję Lucasa. Dlatego też użyłam określenia "inspirująca". Nie buduję wokół Luke'a nowej historii, po prostu ta postać jest mi najbliższa, najbardziej do mnie trafia. Odniosłam wrażenie, że tym jest dla ciebie Anakin.
Lucas dawał materiały do książek, ale później sam realizował swoją wizję i miał szansę pokazać, co naprawdę siedziało mu w głowie. Ile z ich treści mówi o prawdziwym Anakinie a ile o Anakinie alternatywnym, obudowanym przez odbiór i emocje pisarzy?
Czy to się nie wyklucza - że robią lub zrobiliby to samo, mimo tak drastycznie odmiennego wychowania?
Z tym, że nie wiedział czym jest jego ojciec albo czuł się pozbawiony ojca, bym się nie zgodziła. Czy nie był razem z QuiGonem, kiedy ten mówił przed zgromadzeniem, że być może poczęła go moc? Czy nawet nieświadomy tego, że moc jest jego ojcem, nie czuł się pełny w tej kwestii? No bo czy naprawdę brakowało mu czegoś, czego nigdy nie było i co podświadomie powinna wypełniać tę lukę-nie-lukę?
Ależ ja nie mówię, że Anakin nie cierpiał. Tak tak, już dotarło do mnie że miał koszmarne życie. Nie tak brzmiał argument. W przeciwieństwie do Anakina Luke oparł się ciemnej stronie, mimo że też był wystawiony na wiele prób - względem strachu, bólu czy nienawiści. I Luke zdecydował właściwie. Jeśli zakładać, że Anakin był skazany na zły wybór - bo Moc wybrała mu matkę niewolnicę, a w konsekwencji straszne dzieciństwo i mentalność niewolnika, bo Moc go popychała tam gdzie chciała, to możemy pójść dalej i powiedzieć że jego życie nigdy nie należało do niego, a było jedynie studium reakcji. Rzuć ogórka w stronę kota, to ten wystrzeli w powietrze i wybiegnie po suficie do innego pokoju. Moc rzuca ogórkiem w Anakina, mamy reakcję. Newton powszedni, można powiedzieć. Rzuć ogórka w stronę człowieka a sam zdecyduje, czy chce się go bać i jak rozwiązać ten problem, czy ten ogórek poruszy się samodzielnie w jego stronę chociaż o milimetr albo jak obejść tego ogórka. Właśnie w tym sensie Anakin jest dla mnie częściowo bez wyrazu. Jak są nimi ludzioroboty z Krainy jutra, zaprogramowani na pewne rzeczy - i już.

ocenił(a) film na 10
Enterraz

Widzę że ulegasz jakimś złudzeniom...Luke nie zabił ojca i tym samym nie przeszedł na Ciemną Stronę tylko dlatego że w ostatniej chwili spojrzał na kikut ręki Vadera, i to go otrzeźwiło. A był gotów zabić własnego ojca w przypływie gniewu i nienawiści. Tutaj też najpewniej musiała zadziałać Moc. Inaczej wszystko poszłoby na marne. Dzięki temu że Moc skupiła uwagę Luke'a na kikucie rodzica, on w przypływie samoświadomości zrozumiał jak bardzo w istocie jest podobny do ojca. Do niegdysiejszego Anakina Skywalkera. Nie chodziło nawet o sam fakt że nie mieli prawicy, był to jedynie symbol. Luke czuł że jeszcze moment temu przepełniał go gniew i nienawiść tak silna że te uczucia przyciągnęłyby go na Ciemną Stronę. Opamiętał się tylko dlatego że się zagapił na ten właśnie kikut Vadera. Zrozumiał ich podobieństwo, to że przepełniają go uczucia takie same jakie tkwiły i tkwią w ojcu i że są tacy sami i tylko to go zatrzymało od mordu.
Już abstrahując od tego że Luke od samego początku wie z kim maa do czynienia, wie że Vader i Sidious służą Ciemnej Stronie, wie z czym się mierzy. Czego Anakin nie miał pojęcia bo Sidious urabiał go od momentu poznania przez 13 lat, a nie jak Luke - przez parę chwil.
Luke kuszono o wieeeele krócej a i tak był gotów przejść na Ciemną Stronę o wiele szybciej niż swego czasu ojciec.

A, i jeśli chodzi o te twoje rzekomo zaprogramowanie, to samo można rzec o Luke'u, on też biegł "tam gdzie rzucono ogórek", jak się wyraziłaś...

ocenił(a) film na 9
WhiteDemon

Uraziłam cię takim kontekstem? Wybacz, nie chciałam.
Teraz z kolei mam wrażenie, że denerwuje cię wynoszenie Luke'a ponad Anakina. Ale zauważ też, co wynika z twoich wypowiedzi - całe życia obu Skywalkerów to tylko teatrzyk, a oni są marionetkami, który sobie wymyśliła i opracowała Moc. Idąc za tym trzeba założyć, że nawrócenie Anakina to kolejny element spektaklu, tak jak dramat kilku glownych bohaterów, włączając czesc działań ciemnej strony, która jakby nie było jest połową Mocy. Nie jest to ani przyjemna ani ciekawa koncepcja, przynajmniej dla mnie.
Swoją drogą jestem raczej zwolenniczką myślenia, że twórca nie ma 100% władzy nad treścią. W końcu bardzo rzadko się zdarza, żeby jego wizja nie została zdeformowana przez kilka pomysłów do których go przymuszono, perswazją dyrekcją lub budżetem. W dodatku każdy sam zdecyduje, co widzi i saga powstawała w czasach, kiedy internet był mżonką a o Vaderze nie wiedziano tyle ile dziś. Jak dla mnie to nawet pogląd Lucasa na całą historię mógł wtedy wyglądać inaczej.
To że Luke się wstrzymał tylko dlatego, że Moc tego chciała, do mnie nie trafia. Serio, może jeśli przytoczysz mi dokładne słowa Lucasa to mój pogląd się zmieni, ale to po prostu nie klei się za grosz do czegoś, co jest dziełem popkultury a nie produkcja z dziedziny mrocznej psychologii. Epicka historia opiera się na charakterach i przynajmniej tak długo, jak mi nie udowodnisz że to wizja samego stworzy tej galaktyki, to Luke samodzielnie dostrzegł ów symbol i opamiętanie nie było dziełem wszechwładnej Mocy przemawiajacej do jego głowy a co najwyżej uczynkiem, którym wypełnił przeznaczenie.
Poza tym brzmi to tak, jakby Lucas potraktował Luke'a bardzo instrumentalnie. Po co wówczas miałby kontynuować jego wątek w Przebudzeniu Mocy? Na pewno tworzył cały trzon scenariusza 7. części i wygląda na to, że Luke mimo swojego przeznaczenia związanego z ojca ma jeszcze odegrać znaczną rolę w nowej trylogii. Jego odtwórca przeszedł jakieś specjalne treningi i swoimi wypowiedziami czy tam wpisami zasugerował, że w Vlll części również się pojawi.

ocenił(a) film na 10
Enterraz

Nie, żaden teatrzyk. Nie trzeba uznawać tego momentu koniecznie za interwencję Mocy, masz rację. Są inne momenty kiedy bardziej widać tę interwencję (Jak np.. Obi Wan który pokonuje Vadera napędzanego gniewem.) Nazwij to zresztą jak Ci się podoba, "ogórkiem" czy "kiełbasą". Faktu nie zmienisz takiego że Luke potrzebował KONKRETNEGO BODŹCA, w tym przypadku wzrokowego, aby się zatrzymać i zrobić czegoś potwornego - zabić ojca - co niechybnie przeciągnęłoby go na Ciemną Stronę. I na co liczył Sidious. Gdyby nie ten bodziec wzrokowy, widok kikuta, Luke schrzaniłby sprawę. Proste.

Ojciec Luke, zarówno jako Anakin jak i Vader potrafił przekroczyć pewne zdawałoby się, nienaruszalne granice, wcale nie dlatego że był Wybrańcem - podkreślam to tylko dlatego żeby zaznaczyć jego rolę w tej historii. On nie dostawał niczego na tacy. Jeśli Anakin albo Vader robili coś nadzwyczajnego, coś co się nie zdarzało, co formalnie nie miało prawa się zdarzyć, było uznawane za niemożliwe - to właśnie dlatego że miał ogromną siłę charakteru i woli, podobnie jak Luke.

ocenił(a) film na 10
WhiteDemon

* nie zrobić czegoś potwornego* - miało być.

ocenił(a) film na 8
Carrie2468

Nie :P

ocenił(a) film na 8
Carrie2468

Mam momenty, że jest mi go żal; ale do podkochiwania się daleko.

Carrie2468

Świntuszyłaś?

ocenił(a) film na 10
Carrie2468

Dołączam do grupy- też się w nim podkochiwałam :)

Carrie2468

A mi się Padme podoba ^^ Natalie Portman jest bardzo ładną aktorką!

ocenił(a) film na 10
Carrie2468

Oj,nie tylko ja. W zasadzie ja też

ocenił(a) film na 8
Carrie2468

ja teeeż! :D

ocenił(a) film na 3
Carrie2468

Christensen to absolutnie najgorszy aktor na świecie, a Anakin to bajecznie łatwy do zmanipulowania matoł i mentalna fujara, która zatrzymała się w rozwoju umysłowym na poziomie dziesięciolatka.

ocenił(a) film na 10
PanJapko

Brawo,już wszyscy wiedzą o twojej głębokiej zazdrości o wygląd gębuli Christensena jak i o postać o której masz zerowe pojęcie. Takie to na poziomie...hm, 8 latka?

ocenił(a) film na 3

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones