Tak zupełnie serio - trylogia transformerów ma tutaj średnią ponad 7.0, a film który oryginalnie
podchodzi do oklepanej historii nie może się wskrobać ponad 6.0?
Chcecie mi powiedzieć, że generalnie "stalowe jaja" lub "emerytowany robot" czy "papa prime z
wąsem" to lepsze "interpretacje klasycznych motywów"?
Ok, może ja czegoś nie łapię, ale ten film poza kilkoma ujęciami był dobry, za krótki może, ale
nadal dobry. Herkules wcale nie został przedstawiony jako "człowiek" bo hello ale raniony
nożem dalej ciskał ludźmi na lewo i prawo, jedną piąchą walną rozpędzonym facetem na kilka
metrów, pogryziony przez 3 przerośnięte wilki lazł dalej ledwo utykając by kwadrans później
zwalić posąg z posad...
Już pomijam fakt, że wyrwał łańcuchy itp., scenarzysta dał pełen wybór widzowi w co chce
wierzyć. Lubię mieć wybór i pole dla własnej wyobraźni. Ja to kupuję i poproszę więcej.
Skomentuję to tak - prości ludzie mają małe wymagania. Nie bierz tego do siebie, ale tak jest :)
Możliwe, jednak na pewno zgodzisz się z tym twierdzeniem ;) Jedni lubią chodzić do opery, inny zadowolą się tasiemcem w stylu mody na sukces.
No ok, ale wytłumacz fakt, że transformers ma większą ocenę, bo skoro film ogląda ten sam prosty człowiek...
Dobrze napisane. Nie jest łatwo wpaść na pomysł aby dodać Herkulesowi drużynę. Dzięki takiej interpretacji, można zobaczyć coś nowego.
Popieram w pełni. Powiem nawet, że to najlepszy Herkules jakiego do tej pory zrobiono. Inny, nietuzinkowy. Końcowe plansze w trakcie napisów po prostu sam miód. Jeden z najlepszych filmów w tym smutnym filmowo roku. I jeden z najbardziej niedocenianych.
Zaiste dziwne są te niskie oceny. Ten film mnie też pozytywnie zaskoczył. Świeża historia, całkiem dobra obsada i gra aktorska, bardzo dobre sceny batalistyczne, trochę humoru. Ludziom na tym forum chyba się w dupach poprzewracało.
No rozumiem, żeby dawać filmowi maksymalnie 7, ale już 8 czy 9 to lekka przesada. Jeśli wy to oceniacie na 9, to Władcę Pierścieni musiałbym ocenić na 50.
Nie rozumiesz pewnej kwestii. Ja nie oceniam budżetu filmu, ile zarobił, które ma miejsce w rankingu i ile miał części ani kto go robił i czy recenzenci ubrudzili przy nim hajdawery. Oceniam zawsze tylko i wyłącznie poziom mojego prywatnego "fun'u". To, czy się oglądając bawiłem dobrze, bardzo dobrze czy do dupy. I moja ocena wynika wyłącznie z tego a na tym Herkulesie bawiłem się wyśmienicie. Niczym mnie nie wkur*ił, niczym nie zraził. WP paradoksalnie - zapienił mnie kilka razy, tutaj tego nie było. Każda minuta czystej rozrywki i radochy dla moich zmęczonych szajsem synaps. Dlatego dostał adekwatne noty. Bo filmy, o czym się chyba już zapomniało, powinny być rozrywką. I to w nich zawsze oceniam. Nic innego.
Oczywiście, zgoda z powyższym, ale też nie w 100% procentach. Jasne, filmy ocenia się (nie ma co się oszukiwać) zazwyczaj subiektywnie. Ale dając ocenę, warto też spojrzeć na temat obiektywnie. Ocenić montaż, scenariusz, zdjęcia, muzykę, dialogi i inne rzeczy wpływające na całokształt. Ja nie potrafię inaczej (a uwierz- chciałbym) toteż moja ocena filmu składa się z wszystkich tych elementów. Herkules może i nie był taki zły, ale oczekiwałem na coś zgoła innego. Przede wszystkim, oczywiście moim skromnym zdaniem, skopana została postać głównego "herosa". Dla mnie Herkules/Herakles, zawsze będzie półbogiem greckim, synem Zeusa i Hery, śmiertelnym, a jednak potrafiący stawić czoło bogom z Panteonu. Dla mnie już to jest niewyobrażalnym minusem. Jeśli chodzi np. o mitologię grecką i podobną tematykę, to Herkules nie ma nawet startu do filmu "Troja". Oglądałeś może?
Nie zgodzę się co do oceny samej postaci. W moim odczuciu nic nie stracił a nawet zyskał. Na realiźmie. Czy byłem skłonny uwierzyć w mitologicznego półboga? Nie. W ogóle nie łykam takich bajek. A czy jestem skłonny uwierzyć w gościa, który był po prostu nadzwyczjnie silny, zdeterminowany i miał grupę przyjaciół, którzy pomogli mu zbudować legendę? Czy końcowe plansze nie wywołały szerokiego uśmiechu? Owszem. W taką historię jestem w stanie uwierzyć i co więcej, uważam, że jest całkiem prawdopodobna. A przy tym aktorsko i zdjęciowo nie mam filmowi nic do zarzucenia. Ma w sobie klimat solidnej przygodówki jakiego nie widziałem od czasu Indiany Jonesa i starych Gwiezdnych Wojen. Naprawdę mało która współczesna produkcja może się czymś takim pochwalić.
Co do wymienionych przez ciebie składowych oceny - a czym one razem niby są jeśli nie ogólnym wrażeniem z seansu? Jeśli kamera pracuje do bani a aktor cuchnie świeżo ścietą sosną to nic nie uratuje całości. Jeśli muzyka kaleczy ucho (i w ogóle zwraca uwagę swoją obecnością zamiast budować klimat) to też ciężko oglądać taki film. Fatalnego scenariusza nie uratuje nawet najlepszy aktor albo cała ich sterta, co nie raz udowodniono klapą dzieł z rewelacyjną obsadą. Wszystko co wymieniłeś to tylko składowe tego, co na nazywam rozrywką. Jeśli ktoś zagra fenomenalnie solo na gitarze to nie zastanawiam się nad tym jakich użył strun, jaka to gitara i czy koleś ma dzieci czy dorobek artystyczny. Zachwycam się solówką bo to ona jest dziełem końcowym i tylko ono mnie interesuje. W przysłowiowej du*ie mam czy grał na platynowych strunach bo i tak nie jestem tego w stanie na sto procent potwierdzić odsłuchem. Dokładnie tak samo podchodzę od pracy kamery czy muzyki. Nie jestem ani kamerzystą ani muzykiem. Oceniam tylko czy mi się ich robota spodobała jako całość. W przeciwieństwie do tych wszystkich małomiasteczkowych krytyków i innych "znafcuf kina" nie próbuję być specjalistą od wszystkiego i udawać, że się na wszystkim znam. Albo coś mnie porywa na tyle, że nie widzę potknięć (nawet jeśli jakieś są), albo widzę wszystkie babole a to oznacza, że całościowo film był do luftu.
I to, co oglądałem wcześniej lub obejrzę w przyszłości nie ma znaczenia dla mnie. Oceniam jedno konkretne dzieło i poziom rozrywki jaką mi zapewniło.
I widzisz, w kilku zdaniach wyraziłeś moją opinię:) Wszystkie składowe tego filmu, nie pozwalają mi ocenić tej produkcji wysoko :) A to o platynowych strunach to jakieś bredzenie opętanego :D Czy ja gdzieś napisałem, że film musi być "drogi" bo inaczej będzie słaby? Mnie też nie obchodzi jak zostało coś zrobione, interesuje mnie czy dobrze zostało wykonane. Zupełnie nie rozumiem twoich wywodów. A co do realizmu... Naprawdę? Mówisz, że jesteś skłonny uwierzyć w kłamstwo? Bo przecież Herkules to postać mitologiczna, jego przygody są szeroko opisywane, jest on niejako archetypem mitycznego wojownika. Ale nie zwykłego wojownika- półboga. Przekłady o nim wyglądały właśnie tak, po co było to ruszać? Właśnie dla mnie już na tym etapie wyszła kaszana. Postaram Ci się to zobrazować, żebyś spróbowął zrozumieć mój tok rozumowania: Ktoś za ileś tam lat, nakręcił inną serię przygód Harrego Pottera. Według twórcy filmu, Harry nie był żadnym czarodziejem, tylko super sprytnym dzieciakiem, który wspaniale posługiwał się nowoczesną techniką. Pomagali mu w tym przyjaciele- spece od pirotechniki i elektroniki. Brzmi bardziej realistycznie niż pierwotna wersja? Jasne. A czy spodobałaby mi się taka adaptacja? Broń boże- z miejsca dałbym nie dałbym większej oceny niż 3. Łapiesz o co mi chodzi? To są oczywiście moje opinie, twoje poznałem- nie zgadzam się z nimi, ale je szanuję :)
A co do tego, że nie powstało dużo dobrych przygodówek? Może mało oglądasz, albo nie szukasz. Kilka tytułów z ostatnich 4 lat, które były niezłe:
"Sherlock Holmes"
"Harry Potter" (dwie ostatnie części troszkę gorsze od reszty moim zdaniem)
"Piraci z Karaibów"
"Hobbit"
"Atlas Chmur"
"Thor" - jeśli ktoś powie, że Herkules jest lepszy do Thora, to mi ręce opadną...
"Księga Ocalenia"
Więc to nie jest tak, że nie było w ostatnich latach dobrego kina przygodowego- wystarczy poszukać.
Nic nie zrozumiałeś. Ale nie przejmuj się. Ty porównujesz filmy, ja je oceniam indywidualnie. Prościej się już tego wyjaśnić nie da więc nie będę próbował, bo też i nie da się niczego wytłumaczyć komuś, kto nie odróżnia "prawdopodobieństwa historii" od "wiary w kłamstwa". ;]
Z twoich postów za to bije niesamowita wręcz arogancja. Coś w stylu "jak ja- wszechwiedzący i nieomylny, mogę wytłumaczyć temu motłochowi o co mi chodzi". A dlaczegóż mam ich nie porównywać? Jeśli obejrzałem coś tak wspaniałego, że oglądam to później jeszcze dużo razy, to czy nie mogę do tego dzieła porównywać innych filmów jako pretendentów do tytułu? Strasznie kulejąca logika. To tak jak w sporcie- też daje radość, ale czy nie porównujesz ze sobą zawodników z np. innych epok? Np. mistrzów boksu, Lewisa do Alego? Jeśli chodzi o ostatnie zdanie: to właśnie Ty masz jakieś problemy z rozumieniem tekstu do Ciebie kierowanego. Chodziło mi kompletnie o co innego, a Ty na siłę starasz się wmusić we mnie jakieś pierdoły, które sobie umyśliłeś. Czy nie rozumiesz człowieku, że ja mówiłem o tym, że Herkules był PÓŁBOGIEM greckim? Czy nie rozumiesz, że dla człowieka kochającego wręcz mitologię grecką, zrobienie go zwykłym pakerem z jakimiś pomagierami to dla mnie swoisty grzech? Gościu, zamiast odnieść się do tego co pisałem, do przykładów jakich dałem, poszedłeś najprostszą linią oporu jak 99% ludu- zarzucić komuś, że głupi jak but i skończyć dyskusję, brawo dla pana.
Nigdy w życiu nie nazwał bym współrozmówcy motłochem. Po pierwsze to niegrzeczne a po drugie nieprawidłowe. Ale nie będę się wykłócał z twoją opinią na własny temat. Tak jak i z opinią na mój temat. Uważam, że skoro w prostszych i mniej emocjonalnych kwestiach nie doszliśmy do konsensusu, to i w tej kwestii nic nie dotrze. Choćbym wałkował temat całą noc i miał w ogóle na takie rzeczy ochotę. Dlatego sugeruję rozejść się w pokoju. Gościu.