zastanawiałem się po co go nakręcono? co chciano pokazać?
bo to co ważne tego tam nie ma. poza tym do "bulu" przewidywalny i wyjątkowo nudny. cała akcja to jakiś performance nie wiadomo czemu służący, płytki intelektualnie, że aż zgrzyta w zębach. stracone półtorej godziny.
omijajcie ten film szerokim łukiem.
Czytam wypowiedź pessoaa i zastanawiam się czy widzieliśmy ten sam film. Bo ja mam zupełnie przeciwne wrażenia. Hotell to film unikalny w dzisiejszych komercyjnych czasach, podejmujący niezwykle istotny i częsty dziś problem - problem braku satysfakcji z życia i siebie pomimo posiadania zewnętrznego, bardzo ulotnego szczęścia, zbudowanego na materialnych wartościach.
Nie uważam tego filmu za unikalny. Czasy, rzeczywiście są komercyjne, ale przy odrobinie wysiłku można zobaczyć wiele podobnych i lepszych filmów. Ten temat nie jest nowy i wielu reżyserów w przeszłości też się z nim zmagało.
Sam piszesz, że to „częsty dziś problem - problem braku satysfakcji z życia i siebie pomimo posiadania zewnętrznego, bardzo ulotnego szczęścia, zbudowanego na materialnych wartościach.” Ja też to zauważam, że dla wielu, szczególnie młodych twórców to ważny problem i widzę jak borykają się z nim na różne sposoby. Ale w tym konkretnym przypadku nie dostrzegłem nic co byłoby próbą rozwiązania tej sytuacji. Jakieś performance i snucie się po kolejnych hotelach bez specjalnego efektu. Nie dostrzegłem tam także oznak trwałej zmiany w życiu bohaterów, a to co wydarzało się w trakcie filmu w ich życiu nie posiadało znamion trwałości. Było krótkodystansowe. Ich rozstanie raczej sprawiało wrażenie powrotu do starych kolein niż nowego startu. Odebrałem to jako porażkę ich i reżysera.
Do Twoich ciekawych i słusznych uwag dorzucam jeszcze dwie jedną: fałszywa jest tonacja tego filmu - chore dziecko wydaje się nieważne, jest balastem, zaś dorośli zachowują się jak... dzieci, reżyserka zaś sekunduje im, to dramatyzując, to humoryzując. Faktycznie, irytujące.
"chore dziecko wydaje się nieważne, jest balastem, zaś dorośli zachowują się jak... dzieci, "
Do tej pory zgadzam się z przedmówcą. Ale żeby to świadczyło o fałszywej tonacji filmu? Nieeee. To raczej fałszywa tonacja współczesnych konsumentów życia. Generalnie film uważam za udany. Może nie genialny, ale jednak dość wciągający. I jedynie zakończenia żal.
No tak wkurzającej i głupiej sceny porodu to już nie mogli nakręcić faktycznie ojciec niby chce tej cesarki ale nie chce jednak zmiana planu walczy z tą żoną i maską jak debil niech już się zatka bo jeszcze zechce cesarki i co wtedy? itp wszyscy tak naprawdę to by ją najchętniej tam ukrzyżowali ta scena jest paskudna dla kogoś wrażliwego i nie realna teraz to śmiać mi się chce