Bardzo dobrze, że chwalisz Jezusa, lecz jeszcze trzeba spełniać jego wolę, co jest trudne:(Po Twoim komencie mogą stwierdzić, że film pokazuję prawdę o trudach Jezusa.

A ja właśnie uważam, że ostatnia scena, była na prawdę wspaniała.
Film, nie jest typowym filmem biograficznym. Najważniejsze, że Jezus jest pokazany, jako młody mężczyzna, który uśmiecha się, lubi się bawić, żartować. Jeśli, jako Bóg, stał się człowiekiem, to musiał poznać wszystko, co ludzkie, nawet, zakochać się. To pierwszy film, który pokazuje, takiego "ludzkiego" Jezusa, a niechodzący posąg, jak większość filmów.
Ciekawie, jest przedstawiona postać szatana, uwspółcześniony, ma nam pokazać, że zło, jest zawsze i wszędzie obecne.
Postać Piłata, również zasługuje na wyróżnienie. Najczęściej Poncjusz, jest przedstawiony, jako nieszczęśnik, który musi wybierać, między przestrzeganiem prawa i woli poddanych, a własnym sumieniem. Symboliczne umycie rąk. W tym filmie wyraźnie pokazano, obłudę tego człowieka.
W filmie jest dużo, symboliki, pytań, na które każdy z nas powinien sobie odpowiedzieć indywidualnie. Bóg dał człowiekowi rozum i wolną wolę, aby mógł wybierać, między dobrem, a złem.
Podobała mi się także scena, którą w sztuce, nazywa się pietą, czyli moment, w którym Maryja, trzyma w ramionach martwe ciało, Jezusa.

Rzeczywiście, to ujęcie postaci Jezusa zasadniczo różni się od jego stereotypowego obrazu. Dlatego ekranizacja ta bardzo mi się spodobała, mimo że nie przepadam za filmami z gatunku "Opowieści biblijne". Właśnie, z tego powodu, że Jezus zwykle przedstawiony jest jako osoba święta za życia, bez jednej skazy, której my ludzie do pięt nie dorastamy;) Tu też jest niby podobnie, ale nie w sposób tak "sztywny">. Jezus bawi się, żartuje, a nawet wygłupia. Taki jest mi bliższy;)

Widzę, że nikt o "Ostatnim Kuszeniu Chrystusa" tutaj nie słyszał.

Jasne, że słyszał, a nawet widział, o męczonej milion razy ścieżce dźwiękowej już nie wspomnę. Po prostu "Jezus" do mnie bardziej trafił.

Nie oglądałem "Jezusa", ale chyba nie obejrzę. Wystarczy mi scena gdzie Oskarżyciel kusił Nazarejczyka. Współczesne ubranie barczystego Amerykanina i jego nieciekawa gra aktorska sprawia, że to był najgorszy Szatan jakiego widziałem na filmie. Ogólnie, beznadziejna interpretacja mojego ulubionego momentu z Nowego Testamentu.

Szatana nie gral Amerykanin. To po pierwsze. A po drugie, to pewnie wolalbys, zeby przebrali szatana za weza???