Po usunięciu z filmu wątku miłosnego, walk dinozaurów, powiększonych robaków, pozostaje nam problem zwierząt. Tragiczna śmierć King Konga ukazuje bezsens i bestialstwo ludzi, którzy zabierają dzikie zwierzęta z ich naturalnego środowiska dla pieniędzy.. A tak z innej beczki, to czy nie sądzicie, ze King Kong miał 'psie' oczy? może dlatego go polubiłam?
Zapewne ten film ma drugie dno niekoniecznie super głębokie, czy king kong miał psie oczy tego nie jestem w stanie okreścić.
Co do tej śmierci King Konga ,to może i dobrze! bo myślę że ten związek i tak by nie przetrwał próby czasu ..
Ja też widzę w King Kongu coś więcej niż rewelacyjne widowisko. Mianowicie film przemyca problemy znęcania się nad zwierzętami, łapania do zoo i cyrków oraz kolonizacji. Chodzi o to, że to plemię żyło sobie spokojnie w zgodzie z naturą na swej własnej wyspie i nikomu nie wadziło, a jednak ktoś musiał je "odkryć"/"odwiedzić" i wprowadzić własny porządek (tu akurat na krótko). Oprócz tego przez załogę statku zginęło wiele dinozaurów czyli przedstawicieli miejscowej fauny. Makabryczna jest dla mnie scena spadających w przepaść "diplodoków", bardziej nawet niż krów w "Australii". A ogólnie najstraszniejsza scena to śmierć Lumpy'ego. Kto oglądał, ten wie o co chodzi.