Rzadko się zdarza, żeby remake był lepszy od oryginału, ale w tym przypadku tak rzeczywiście jest.
Na pewno mniej spektakularne są upiory, które w ogóle nie straszą, mało przedstawiona historia
Kayako, jej męża i syna; nawet powiem, że trochę brakuje wątku miłosnego opiekunki, jak to było
w części pierwszej, bo pod koniec fajnie się wtedy rozwinęła, a tutaj po prostu tego zabrakło.
Zdecydowanie polecam wersję amerykańską niż tą, niestety.
Według mnie oryginał o wiele lepszy, amerykańska wersja wypada przy nim jak komedia.
Mi osobiście bardziej się pierwotna wersja spodobała. Dziewczyny które zaglądają zza drzwi trzymające bohaterkę bodajże za parasol tylko mnie bawią a nie straszą, a to z kołdrą to już w ogóle przeginka :D W tym filmie jest klimat w wersji z Gellar tego brakuję ;)
Amerykańska wersja to prostu kalka...jest to żenujace właściwie scena po scenie to samo.Japońska ma pozatym o wiele lepszą atmosferę i klimat czego usa nie udało sie odtworzyć.
Remake to tylko kalka klimatycznego oryginału japońskiego.
Zrobiony na potrzeby amerykańskiego widza czyli efektownie, a mało klimatycznie i tajemniczo.
Przykro mi, ale japońska wersja jest wyraźnie lepsza i
ta różnica na jej korzyść jest większa niż w przypadku obu wersji Krąg.
Remake w 99% przypadkach gorszy od oryginału. Ta zasada tu też została zachowana :)