Minął kawałek czasu od kiedy widziałem "F*cking Amal". Bałem się, że moja sympatia do reżysera się zdezaktualizowała. Tak się jednak nie stało. "Lilja 4-ever" to dołująca anty-bajka, gdzie scenariusz może i wypełniony jest ckliwością, ale już kreacja otoczenia i postaci to żelazne zalety. Nagłe pojawienie się nadnaturalny motywów też kupuję: to one wyróżniają ten film na tle takiego "Cześć, Tereska".
Dobre kino. Niepozbawione błędów i pewnych "przegięć", ale reżyser jest wierny swojemu stylowi, co cenię.