Przyznaję, wiele filmów o podobnej tematyce powstało i wiele z nich widziałam, jednakże...
wychowanie to sprawa uniwersalna. Nie ważne ile, na pierwszy rzut oka, podobnych do siebie filmów powstanie. Ważne, że każdy z nich ma coś do przekazania. Jako wychowanica systemu św. Jana Bosko pragnę zauważyć, że Ron Clark jak i w/w święty choć żyli w różnych światach (wiek XVIII i przełom XX i XXI wieku) mają ze sobą coś wspólnego. Pracowali z niechcianą młodzieżą. Młodzieżą, która dzięki Nim poczuła się ważna.
Jeśli chodzi o sam film, to kreacja Matthew Perry całkiem udana. Miło jest zobaczyć go w innej roli (nie chce powiedzieć, że w normalnej) niż Chandler'a z mojego ukochanego serialu "Friends". Nie do końca przekonuje mnie jego mały "romans" z Kleopatrą i nie zauważam sensu wstawiania go w taki film, ale wiem wiem...kobiety kochają niepotrzebne miłostki w filmach. Uczniowie przedstawieni w bardzo dosłowny i prosty sposób. Bez zawiłych historii, czy bezsensownych tajemnic. Wszystko jasne i na temat. To duży plus. Polecam film osobom, które po obejrzeniu lubią usiąść i zastanowić się "co autor miał na myśli i jak to mnie dotyka...". Dla mnie był bardzo pomocny :)