Też tego nie pojmuję

Ciężko odmówić Burtonowi, zresztą niektóre gwiazdy zagrały po przyjacielsku pewnie.

Na niepowtarzalny styl.

Zaiste... Film ten zasłynął niepowtarzalnością stylu. Drugiego takiego filmu nie było, nie ma i nie będzie... Całe szczęście.

Z perspektywy czas 4,to dla mnie zbyt dobra ocena.

Może dlatego, że ten film to pastiż filmów sci-fi klasy B?

Prędzej parodia, niż pastisz. Ale nawet jak na parodię sięga wyjątkowo niskiego poziomu.

prestiż*

Nie, skarbie. Napisałam 'pastisz' nie bez powodu. Jeśli pojawiają się w internecie jakieś słowa, których nie rozumiesz, najprościej jest sprawdzić ich znaczenie. Wujek Google i ciocia Wikipedia to bardzo pomocna rodzinka. Następnym razem, zanim kogoś poprawisz pomyśl trzy razy, bo to naprawdę drażni.

Swoją drogą... Dlaczego tak ceniony reżyser jak Tim Burton miałby próbować powielać błędy filmów, które nie osiągnęły nic, prócz ogromu krytyki?

Może właśnie w tym jest ukryty jakiś sens ;) Wiadomo, że często w sztuce pojawia się kicz, który staje się swego rodzaju dziełem sztuki. Ten film śmiało można by nazwać kiczem do potęgi, ale może o to właśnie chodziło. Doborowa obsada mogłaby wskazywać na niezły, wycackany film, przesycony nietanimi efektami specjalnymi itp. A tutaj, o proszę - niespodzianka. Ale mimo tego klimatu, rodem z niskobudżetowych filmów puszczanych co jakiś czas na Pulsie czy Tele 5, film stał się, można by rzec, kultowy.
Nie wiem jakie były konkretne zamiary Burtona, więc powyższa odpowiedź jest jedynie moim, subiektywnym domysłem ;)

Jakoś to do mnie nie trafia. Mam wrażenie, że głównym zamysłem autorów filmu nie miało być "dzieło sztuki" - po prostu miało być o nim głośno, co oczywiście się udało. Oglądałam "MA!" dwukrotnie, po raz pierwszy mając 12 lat (byłam zniesmaczona). Drugi raz widziałam ten film stosunkowo niedawno, mając 20 wiosen przeżytych. Po przeczytaniu niektórych komentarzy starałam się patrzeć nieco inaczej na ten film, nie skreślać go na wejściu. Skończyłam oglądać ze świadomością zmarnowanych dwóch, cennych godzin z życia. Cenię Burtona i zdaję sobie sprawę, że każdemu człowiekowi może zdarzyć się faux pas. Moim zdaniem ten film jest właśnie takim strzałem we własną stopę.

To chyba pastisz. Zazwyczaj jak humor do mnie nie trafia to okazuje się, że to pastisz :D

poszukaj co to faux pas skarbie

Nietakt, gafa towarzyska lub kulturowa. Poprawiam wszystkich a sama robię identyczne błędy ;-) Dziękuję za zwrócenie mi uwagi. Odrobiłam lekcję, Słońce :-D

Ten film to jedno wielkie nabijanie się z widzów i przyszłych komentatorów .To nie jest krytyka-to komplement! Fabuła w stylu tandetnego s-f to tylko pretekst by pokazać jakie z nas dupki ( w większości ) ;-)

I z tą wypowiedzią się zgadzam. I dlatego bardzo lubię ten film... ;)

Nie sądzę żeby Burton przed 'popełnieniem' tego filmu pomyślał: "A co tam... Stworzę szajs żeby pokazać jakimi dupkami są moi widzowie" (mniej-więcej tak odebrałam Twój komentarz). Ale faktycznie, nie potrafię pozbyć się wrażenia, że wyreżyserował ten film 'pod publikę' - po prostu, żeby było o nim głośno.

Gra tak wielu wspaniałych aktorów bo komedia jest naprawdę świetna!

Jak to mawiał pewien ś.p. dziadek: "Tyle opinii ile dup" :-)

to jest pastisz filmów sci-fi klasy B, niestety nieznasz sie na filmach.. ta dyskusja jest niepotrzebna

A Ty się niby znasz na filmach lepiej niż ja. Geniusz filmowy się znalazł... Jeśli uważasz, że ta dyskusja jest niepotrzebna to się nie udzielaj.

Ocenił i poszedł.A po przeczytaniu komentarzy napisze tak:" Ten się śmieje ostatni, komu trzeba tłumaczyć" i dyskusja jest niepotrzebna( ale odpowiedz przeczytam- Może zmienie zdanie!). Dobranoc państwu. PS. Nie, nie mam zamiaru tłumaczyć dowcipu bo to go częściowo zabija.