Meatball Machine

miłości, horror gore z fabułą i fontannami krwi non stop. Obcy (pasożyty) wykorzystujący ludzkie ciała jako broń i źródło pożywienia. Sporo akcji Tetsuo przy tym to nudna dobranocka

Film bardzo przypominał mi "Tetsuo - The Iron Man" ze względu na przedstawienie industrialnego świata.

Low Budget japanese craziness. Pierwsza część filmu w której reżyser stara się opowiedzieć jakąś historię, co robi zresztą bardzo sprawnie i z wyczuciem, jest ciekawa i wciągająca. Druga część natomiast stawia na walki, mało efektowne i trochę nudnawe. Całość jest okraszona litrami sztucznej krwi i masą popie*dolonych...

nie wiadomo skąd. Ot, luźna mieszanka elementów, w których lubują się Japończycy – urządzenia techniczne w ludzkim ciele, trochę tradycyjnych ośmiorniczych motywów, nieśmiały trzepacz gruchy a wszystko to zakrapiane sporą ilościa Rh-gore.
Można zerknąć z braku czegoś lepszego.

Film w dużej mierze czerpie z kultowego "Tetsuo: The Iron Man", jednak brak w nim głębi, tu chodzi tylko o to, żeby pokazać trochę gore (pod tym względem film ma daleko do "Tokyo Gore Police" czy "The Machine Girl", więc nie wiem, czemu często jest obok nich stawiany) i walkę między dwoma nosicielami obcych pasożytów....