Gdyby na ocenę filmu miała wpływać przede wszystkim jego kanwa, "Miłość Larsa" nie miałaby szans na wielki sukces. Historia zagubionego bohatera, który z dnia na dzień zakochuje się w lalce z sex shopu, traktując ją niczym żywą istotę, wydawała mi się absurdalna. Rzeczywiście, choć na pozór stanowi ona potwierdzenie tezy o słabości współczesnych scenariuszy, o tyle ten obraz naprawdę zasługuje na szansę. W ostateczności objawił mi się zupełnie niespodziewanie jeden z najbardziej wzruszających, słodko-gorzkich filmów, piękny i krzepiący w swej bardzo ascetycznej formie. Ku mojemu zaskoczeniu historia Larsa z każdą kolejną sceną stawała się coraz bardziej wiarygodna, intrygująca, prowadząc do jedynego możliwego i właściwego finału. Bardzo dobra gra aktorska (zwracam uwagę szczególnie na Patricia Clarkson w roli psychoterapeutki oraz znanego z "Jessiego Jamesa" Paula Schneidera), świetne zdjęcia, tempo opowieści - to wszystko prowadzi do przyznania "Miłości Larsa" 8 na 10 punktów. Polecam!
Dlatego ja bardzo często nie czytam o czym jest film, bo jest to w wiekszosci przypadków mylne i nie zachęca do ogladniecia. W przypadku tego filmu, niestety przeczytalam recenzje, i film lezal u mnie przez dluzszy czas, az przyszła deszczowa pogoda i chec na oglądniecie "specyficznego" filmu. Nie zawiodłam się - dobre kino