Podczas konferencji prasowej w Wenecji reżyser powiedział ze jedyne co może zdradzić to to że punktem wyjścia filmu jest "biblijny 6 dzień".
Miejcie to na uwadze od początku filmu.
Dzięki tej wskazówce byłem jedna z niewielu osób która opuściła sale (jakieś 50 minut temu) w szoku i ekscytacji.
Do tej pory analizuje co zobaczyłem.
ARCYDZIEŁO.
pytanie czy chodzi o szosty dzien tworzenia swiata (czyli w tym przypadku jednej z jego czesci - ludzi i zwierzat) czy jakis inny szosty dzien biblijny ;)
zakladajac, ze chodzi o ten z ludzmi to czemu to zagwozdka? (toleruję spoilery, spoko)
Chodzi bardziej o ludzi. Ogladajac ten film za pierwszym razem nic o nim nie wiedzialem tylko tyle ze rezyseruje Darren i znalem obsade. Powiem ze szok, myslalem ze rezyser przezarzowal troche :) ale potem czytajac o tym filmie juz w domu uznalem jego wielkosc :)
Nie chcę nikomu zepsuć doznań z rozszyfrowywania wszystkich alegorii, dlatego powstrzymam się od spojlerów (jak w temacie).
Załączam cytat i link z konferencji o której wspomniałem:
“…so the idea was (..) to unfold human history and I just don’t want to go too deep into the metaphor of all of them because some of them are for you to discover (…) but the working title on the film which we use as a code name (..) was day six.
So if you think about day six in your history, well in your Bible, then you will kind of figure it out where the film starts".
https://www.youtube.com/watch?v=9JhZNn3FKLU
ja bym wręcz poprosiła o łopatologiczne wyjaśnienie. Widzę powiązania min. słowa "jestem który jestem" ale nadal brak olśnienia a czuję że film ma ogromny potencjał a nie jest zrozumiały dla widza
Tu ktoś pisał wyjaśnienie http://m.filmweb.pl/film/Mother-2017-760272/discussion/Mocne%2C+symboliczne+kino %2C+dające+do+myślenia,2946541
W sumie cudnie by było, gdyby można było najpierw obejrzeć film i "coś z niego wynieść". A nie dopiero po akcji "co autor miał na myśli" (czyli po konferencjach itd.). Bo jak się okazuje, bez tego część nie wie o co chodzi. Szczerze? Nie odnalazłam tej "głębi dzieła" i nie dałam rady obejrzeć do końca. Znudziłam się i zasnęłam. Nawet po przeczytaniu "o co chodzi". Ale ja nie jestem "specem filmowym", tylko zwykłym amatorem
brawo. Ja staralem sie nie robic spojlerow ale to jest najlepsza wskazowka na to aby ktos wyszedl z kina z takim entuzjazmem jak ty. Ja niestety nie doczytalem tego, i meczylem sie przez caly czas, tracac czas na szukanie zrozumienia. Po filmie, po przeczytaniu komentarzy zrozumialem o co chodzilo.
Zazdroszcze raz jeszcze ze nie wiedzialem tego co ty.
pozdrawiam
I jaki wtedy jest sens? Jaki sens ma film ktory rozumiesz dopiero jak rezyser daje wskazowke? Ja w inny sposob po swojemu widzialem film i mi sie nie podobal. I tak tez go oceniam. Na zimno, bez czytania setek watkow i dyskusji na temat znaczenia filmu i genialnej symboliki
Racja, mam gdzieś otoczkę czy jak ktoś ci da gówno w złotym papierku to zjesz bo ładny papierek? No nie sądzę. Wykonanie, przedstawienie to jest najważniejsze ludzie płaczą do miałkich melodyjek z głębokim tekstem i mówią że to piękna muzyka? a tam muzyki prawie nie było tylko tekst... i tak to wygląda to ocenianie u niektórych.
[Edit] przykład? Bob dylan większość topek i recenzji jego płyty to 10/10 a gościu potrafił 3 akordy przez 11min. grać no ale podobno to bardziej niby poeta jak muzyk tak to tłumaczą... i tak to wygląda to ocenianie u niektórych.
W Toronto po projekcji powiedział nieco więcej... a skoro bez spojlerów, to powiem tylko, że tu wszystko sprowadza się do słowa "matka" :)
To był pierwszy film, z którego chciałam, jak najszybciej wyjść. Po filmie, chyba wszyscy w kinie mieli tak samo zdegustowane miny. Ze znajomymi myśleliśmy, że jest to zbyt wyniosłe ukazanie "małżeństw Hollywood". Jednak teraz zaciekawiło mi to inne podejście do filmu. Sens, na który próbował nakierować reżyser. I... wiem, że nic nie wiem. Czy ktoś może wytłumaczyć o co chodzi z tym 6.dniem ? Może zmieni się moja opinia o tym filmie.
to samo u mnie, nic nie czaje. Chodzi o poświęcenie, miłość? nie ogarniam. ktoś może to "rozpisać" pozdrawiam
nie trzeba czytać, wystarczy kojarzyć, żeby zrozumieć co przedstawił reżyser. Ja nie czytałem, ale jakieś minimalne pojęci o biblii i jej treści mam co mi w zupełności wystarczyło.
Rzuć sobie okiem na ten wątek http://www.filmweb.pl/film/Mother-2017-760272/discussion/Wyja%C5%9Bnienie+kilku+ kluczowych+w%C4%85tk%C3%B3w+filmu+%28SPOJLERY+%29,2946139 - sporo wyjaśnia.
O czym ogólnie jest ten film? O tym, że:
- proces tworzenia jest bardzo trudny i wymaga wielu poświęceń
- o twórczym wypaleniu, ale i odrodzeniu
- o tym, że coś tworząc jednocześnie coś niszczymy, coś się kończy, ale i coś zaczyna
- o tym, że dzieło z czasem zaczyna żyć własnym życiem
- o tym, że artyści nie rzadko są źle rozumiani, że ludzie, dla których tworzą są różni, jedni budują dla nich ołtarzyki, inni z butami ładują się im w życie prywatne a jeszcze inni okradają
A to tylko jedna z interpretacji i to ta najprostsza, a jest ich o wiele więcej i to jest w tym wszystkim wspaniałe - mówi nawet o tym główny bohater.
Duże znaczenia ma też fakt, że na każdym kroku mamy (mniej lub bardziej widoczne) nawiązania do Biblii, czyli dzieła, które wywarło największy wpływ na ludzkość. Wywoływało wojny, ale z drugiej strony nawołuje do miłości, do dzielenia się i pomocy bliźniemu. I to wszystko pokazane jest w tym filmie, w którym nawet nie znamy imion głównych bohaterów. Mistrzostwo świata!
http://www.filmweb.pl/film/Mother-2017-760272/discussion/Wyja%C5%9Bnienie+kilku+ kluczowych+w%C4%85tk%C3%B3w+filmu+%28SPOJLERY+%29,2946139 - kluczowe wyjaśnienia
Symboliczny bełkot. Totalny przerost formy nad treścią ze znanymi twarzami na planie. Nie lubię używać tego zwrotu, ale nazywając ten film po imieniu - zwykłe g...o.
odniosłam takie samo wrażenie. aronofsky chyba za bardzo chciał stworzyć dzieło swojego życia, a wiadomo, że jak chce się za bardzo to wychodzi g.
Mam bardzo podobne odczucia. Tym bardziej czytając niektóre komentarze osób, które myślą, że zrozumiały co autor miał na myśli. Film o wszystkim i o niczym.
Dlaczego? Film jest bardzo ciekawym zabiegiem, gdy ktoś całą mitologię (przepraszam wierzących za ten zwrot) chrześcijańska zamyka w jednym domu. Masz Stary i Nowy Testament skompresowany w obrębie jednego domu. Na moje to fenomenalny zabieg.
Dzień szósty – Stworzenie zwierząt lądowych i człowieka. I w filmie widac do czego to stworzenie człowieka doprowadziło...
Dzięki! Przeczytałam tę wskazówkę przed seansem i też oglądałam z wypiekami na twarzy, mało tego, spać później nie mogłam, analizując film raz jeszcze. Czytając tak wiele negatywnych opinii bałam się, że to będzie wielkie rozczarowanie, a jest wprost przeciwnie- to jeden z lepszych filmów, jakie widziałam w ostatnim czasie.
Z trailera zapowiadal sie interesujacy biblijno-alegoryczny thriller. Plonne nadzieje, bo film okazal sie jak belkot studenta I roku filmowki silacego sie na kino ambitne. Aktorow szkoda; coz mielI stworzyc z tak prymitywnych dialogow jak na przyklad:
- "Zejdz ze zmywaka. Nie jest obudowany. -Juz schodze"
"- Jestem w ciazy. Czy jestes szczesliwy? - Tak, kocham cie. Gdzie jest dlugopis? Podaj mi dlugopis! Bo mam tworcza wene".
W kinach w USA zdejmowano mother juz po tygodniu, bo fotele swiecily pustkami.
Rezyser chyba byl na haju tworzac taki gniot.
Inne perelki z dennego scenariusza:
"- Chcesz miec dziecko? - Przeciesz nawet mnie nie pieprzysz" I zaczynaja sie calowac.
Po urodzeniu dziecka, on mowi do niej:
" - Daj mi potrzymac dziecko. Przeciez jestem jego ojcem. - Nie dam, bo jestem jego matką".
" - Moze pojdziemy razem na spacer?
- Nie, nie znamy sie. - Ty egoistyczna piz*o".
Ja też chciałbym dorzucić swoje trzy grosze i ostrzec - nawet zagorzałych fanów Aranofskiego - przed wybieraniem się do kina.
Mimo, że zaproponowana w tym temacie interpretacja gdzieś tam pasuje, to 'Mother!' jest tak absurdalne, przeszarżowane, pozbawione dobrego smaku, bezcelowe i po prostu złe, że ręce opadają. jeśli w tę stronę ma iść masowe kino, to jestem zaniepokojony...
Prawda. Intrygujacym obrazom tego rezysera jak Pi czy Czarny Labedz nawet do puet nie dorasta. Mialo byl gleboko i artystycznie, a wyszedl denny pretensjonalny film z biblijnymi metaforami o matce-ziemi. Innym bohaterem filmu jest zmywak.
Powiedziane jest trzy razy, ze zmywak nie jest obudowany, i inne duperele jak dekold matki pokazany pare razy bez sensu. I od kiedy pisarz ma tylu fanow, ze stercza po jego dpmem, a nastepnie zaczynaja malowac mu sciany szara farba, ku zgrozie matki, ktora wybrala farbe w kolorze sraczki.
nie kumasz ze to symbolika??? ze to jest pozkazanie jak Bóg stworzyl człowieka? jak ten człowiek wielb Boga i zrobi wszystko w imię Pana? nawet jesli to durnota? nawet jesli źle interpretuje?
" I od kiedy pisarz ma tylu fanow, ze stercza po jego dpmem, " ja jebie!!! serio???przeciez to są metafory człowieku!!! pomysl chwilę
Symbolika zostawia miejsce do interpretacji i przemyśleń, prowokuje do poszukiwania znaczenia obejrzanego dzieła i przeżycia go na swój sposób. Prowokuje do dyskusji. Jak chociażby "Źródło". Mimo, że strasznie lubię Aronofskiego to ten film jest po prostu gniotem. Czułam się, jakby reżyser na mnie zwymiotował, nasikał a potem zaczął się wydzierać, że nie trzeba myśleć o rzeczach oczywistych bo interpretacja tego filmu i jego znaczenie jest jedno lecz niestety trąci ono banałem jak babcina szafa naftaliną. Obrzydliwy, płytki i bezsensowny film.
Przecież ten film to gniot bez żadnego sensu. Jak można takie kretyńskie filmy wymyślać?! W ogóle jaja sobie ktoś robi, że daje takie wysokie oceny aby się inni nacinali czy po co to robi?
Hej. nie no źle to ująłem. Powinienem napisać "hollywoodzkie". Hmmm wiem do czego zmierzasz: ja rozumiem odniesienia czy jakąś symbolikę w tym w filmie. Ale nie akceptuję tego jak nieudolnie i mało inteligentnie został zrobiony ten film...
Kolejna rzecz to to, że ten film udaje ambitne kino - a jest właśnie tylko filmem dla mas, do tego nie spełniającym nawet tego kryterium.
No i trzecia rzecz (do której chyba pijesz) - nie szukam takiego kina (masowego, hollywoodzkiego), ale po prostu po tym reżyserze spodziewałem się jakiegoś minimum przyzwoitości. I tyle. Aż szkoda, że swoim komentarzem wywołałaś mnie do odpowiedzi, bo naprawdę szkoda tych kilku minut które poświęciłem na napisanie tego posta - skoro dotyczył on tego filmu :/