PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=485802}

Musimy porozmawiać o Kevinie

We Need to Talk About Kevin
7,4 100 669
ocen
7,4 10 1 100669
7,8 27
ocen krytyków
Musimy porozmawiać o Kevinie
powrót do forum filmu Musimy porozmawiać o Kevinie

Łał!

ocenił(a) film na 9

Wieloznaczność, napięcie, koszmar i sens życia. Nierozwiązywalne dylematy, zderzenie niezwykłości ze zwykłością najlepiej oddane w obiedzie matki i syna. Świetny film.

ocenił(a) film na 9
florianf

No dalej jestem w szoku. To drapanie blizny na przedramieniu z komentarzem kierowanym do matki: "To jedyna prawdziwa rzecz, którą zrobiłaś" - to zdanie dla mnie jest kluczem do tego filmu.
Tak wielowymiarowego filmu dawno nie widziałem. Podobieństwo między matką a synem a jednocześnie niemożność dogadania się, to poszukiwanie intensywnych relacji, które nie może się spełnić inaczej jak w nienawiści. Nienawiść, pod którą leżą złoża sfrustrowanej, niezrealizowanej miłości z obu stron i to dramatyczne, antyczne, greckie, tragiczne dylematy, niemożliwe do rozwiązania.
A na koniec jeszcze to poczucie beznadziejnej klęski czy ja wiem, rozpaczy w zdaniu chłopaka: "Dawniej wiedziałem czemu to zrobiłem, ale teraz już nie jestem tego taki pewien" - i jednocześnie nadzieja w tym zdaniu.
Kurcze jaki film, jaki film... no nie mogę.

ocenił(a) film na 10
florianf

Dla mnie doskonały. Świetnie pokazana psychopatyczna natura syna, jego walka z matką. Doskonale zagrany. Nie ma żadnej zbędnej sceny. Muzyka dobrana w punkt. Mnie zafascynował od pierwszej sceny.

ocenił(a) film na 9
majkalipcowa

No trochę tych zbędnych scen jednak jest. Ja na przykład nie rozumiem w ogóle początku - tej walki w kisielu czy czym tam. I te wstawki pojawiają się potem również. To dla mnie zagadka.

ocenił(a) film na 10
florianf

To była słynna hiszpańska bitwa w pomidorach i wg mnie to był przebłysk z jej przeszłości podróżniczej.

ocenił(a) film na 9
majkalipcowa

No może, ale co to miało wspólnego z tematem filmu?

ocenił(a) film na 10
florianf

Zwyczajnie powiązali czerwień pomidorów z czerwienią farby, którą oblali jej dom. Kiedyś czerwień była tylko zabawą potem była już czymś zupełnie innym. Ten cały film to były przebłyski przeszłości i teraźniejszości.

florianf

Chodziło o to, żeby pokazać, że Eva spełniała się w roli podróżniczki i wtedy była szczęśliwa, a po urodzeniu Kevina już nie, wychowywanie go nie przynosiło jej radości.

ocenił(a) film na 9
olaa0520

Za proste jak mi się wydaje. Ja bym się doszukiwał czegoś wiecej w tym. Coś w rodzaju orgii, zatopienia w krwi, nurzania się w popędach. W końcu Kevin i matka są do siebie mocno podobni

florianf

Czytając książkę, a potem oglądając ten film tak to zrozumiałam, może zbyt upraszczam, ale tak to widzę. Eva nie chciała Kevina, zdecydowała się na dziecko tylko ze względu na Franklina. Wcześniej była kobietą sukcesu, niczym nie ograniczoną; chciała wyjechać do jakiegoś kraju i robiła to następnego dnia. Cieszyła się wolnością. Kevin w jakiś sposób jej to odebrał, tą radość życia i może dlatego tak go nienawidziła.

ocenił(a) film na 9
olaa0520

Kevin niczego jej nie odebrał. Dziecko niczego nie odbiera, dziecko wymaga pewnego poświęcenia, do którego niektórzy ludzie nie są zdolni. On jej nie odebrał wolności. Ona najpierw tę wolność oddała, a potem okazało się że tego nie dźwiga. Impulsywność. I takiego samego miała syna - który też "był wolny"

florianf

Trochę źle to ujęłam, chodziło mi o to, co napisałeś: "dziecko wymaga pewnego poświęcenia", osobiście w pełni się z tym zgadzam, ale Eva nie chciała Kevina. Od początku była do niego źle nastawiona, wydaje mi się, że ona mogła to w taki sposób odbierać, że on jej tę wolność zabrał. Nie patrzyła na swojego syna jako dar, coś pięknego, tylko pewien wymóg, który musiała spełnić, żeby zatrzymać przy sobie Franklina.

W filmie mi właśnie czegoś brakuje, nie wiem, pokazania tego jak bardzo Franklin pragnął dziecka, a jak bardzo Eva tego dziecka nie chciała?

ocenił(a) film na 9
olaa0520

Nie czytałem książki, więc się nie wypowiadam. No ale język filmu i język książki są inne. To co w książce jest super, w filmie może się w ogóle nie sprawdzać. A film robiony na podstawie książki może mieć zupełnie inne znaczenie niż książka. Takim przykładem jest wg mnie np Lśneinie.

Nie weim czy tu też jest ten przypadek i nie chodzi przecież o to "kto ma rację i o co tu NAPRAWDĘ chodzi" - bo przecież nie rozmawiamy o to CO FILM NAPRAWDĘ PRZEDSTAWIA - on przedstawia dla każdego coś tam i nie ma jednej prawdy. Mnie ten film porusza dlatego między innymi, że unika takiego banalizowania: "Mama była zła bo nie potrafiła kochać synka i dlatego wyrósł na potwora" - to banał. Banał, który jest w dodatku nieprawdziwy. Wcale przecież nie daje się postawić znaku równości między zła matka=zaburzone dzieci; doba matka=szczęśliwe i zdrowe dzieci. W życiu tak wcale nie jest. Gdyby film oddawał taką myśl, to bym go w połowie wyłączył, bo ta myśl jest wyświechtana nienowatorska i moim zdaniem po prostu głupia, czy raczej płytka.

Film jest niesamowity dlatego, że on nie rozdaje kart w taki oczywisty sposób typu kawa-na-ławę. Patrząc inaczej - czy naprawdę można sprowadzić decyzję o posiadaniu dziecka do jednego motywu typu "chcę zatzymać przy sobie faceta, więc zajdę w ciążę?" No nie wierzę! To możę być jeden z motywów. moze nawet bardzo ważny motyw, ale na pewno nie jedyny. KObieta decyduje się na ciążę z wielu przyczyn niektórych niejasnych dla niej samej. Chciała zatrzymać Franklina? A może odkryła już, żę wolnośc typu "we wtorek chcę być w Patagonii, więc w środę rano wsiadam w samolot" wieje po jakimś czasie straszną pustką? Może miała już dość tej wolności? A może chciała poświęcić swoje zycie jakiejś większej wartości niż tylko życiu dla własnej przyjemnośći? A może odkryła w sobie nowe pragnienia itp.
Ja wolę takie interpretacje niż jednowymiarowe: "Głupia baba chciała zatrzymać przy sobie faceta więc zaszłą w ciążę i widzicie co narobiła..."

florianf

Ja wcale nie uważam, że to jaki był Kevin, to wina Evy, że go nie chciała i taki jest tego finał. Wydaje mi się, że Kevin był takim przypadkiem jednym na stulecie, czy coś, że urodził się zły.

Film oglądałam dosyć dawno, więc może powinnam go sobie przypomnieć, ale wydaje mi się, że jego znaczenie odebrałam podobnie jak książkę. Może dlatego mi czegoś w tym filmie brakowało. Wiadomo też, że każdy inaczej odbiera filmy/książki, ale to jest chyba fajne, bo możemy prowadzić jakieś dyskusje. Np. dla mnie scena z walką na pomidory znaczyła to, dla ciebie tamto. Byłoby nudno, gdyby wszyscy jednakowo postrzegali świat.

ocenił(a) film na 9
olaa0520

Jasne, różnice zdań są fajne :-)

ocenił(a) film na 10
olaa0520

O właśnie. Dlatego postanowiłam przeczytać książkę. Bo w filmie pokazana jest ta historia trochę jednostronnie. On zły, ona jest ofiarą i tak to odebrałam. Ale może ona nie była jedynie ofiarą, ale coś było wcześniej. Bardzo mnie ta historia wciągnęła, rzadko sięgam po książkę gdy widziałam już film.

majkalipcowa

Ja książkę z całego serca polecam. Jeśli film wcisnął cię w fotel, to książka, nie wiem, powali cię na kolana ;)

ocenił(a) film na 10
olaa0520

Dzięki, na pewno skorzystam z polecenia :) Już bym miała gdyby w internetowej księgarni była, muszę chyba poszukać używanej na Allegro.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones