Obraz pokazujący sytuację narkamnów z Nowego Jorku na początku lat 70 w czasie gdy brakowało hery na rynku. Niestety nie przekonał mnie do siebie ten film zbytnio przedewszystkim scenariusz który nie jest zbytnio zaskakujący wszystko się kręci się wokół scen gdy są razem, więzienia, ćpania. I w dodatku nie jest to zbyt poruszające. Ten film zestarzał się po prostu. Jedyne co w tym filmie jest wielkie to gra aktorska świetny Al Pacino i wielka rola Kitty Winn która zagrała jedną z najlepszych ról w historii kina na przemian jest bezbronna, zagubiona, sympatyczna. Piękna rola zaś film 5/10.
a ja uważam wprost przeciwnie, gra Kitty Winn słaba jak dla mnie, jej postać była nijaka, niewyrazista i irytująca.
panie Kiliński, widze że oczekiwał pan szybiego biegu wydarzeń w filmie, wielu zwrotów akcji i pewnie jeszcze pompatycznych efektów specjalnych?!... ma Pan pretensje o to że wszystko kręci si wokół miłości? no cóż niestety ten film właśnie o tym jest. dodatkowo ma wyjątkową atmosfere i zostało to osiągnięte dzięki temu na co pan najwiecej narzeka, co właśnie skwitowałem... film moim zdaniem z wiekiem dodatkowo zyskał na wartości, a nie tak jak pan mówi 'zestarzał się'... jeśli chodzi o sama Kitty Winn to uważam, że wykreowała kapitalną postać, która doskonale harmonizuje z fabuła i klimatem dzieła.
Proszę mi uwierzyć nie jestem zwolennikiem kina spod znaku Michaela Bay'a, tutaj od odsyłam do ocenionych przez mnie filmów :)
Co do "Narkomanów" to film oglądałem 4 lata temu i sporo mi z pamięci uleciało, jedyne co pozostało to kapitalny duet Winn - Pacino.
Film będę musiał sobie film przypomnieć wtedy z pewnością wrócę do dyskusji.