Kiedy przed obejrzeniem filmu czytałem wypowiedzi forumowiczów miałem bardzo mieszane uczucia, czy przypadkiem nie naciąłem się na kolejnego gniota jakich wiele w ostatnim czasie.
Jednak zainteresował mnie komentarz internautki "kleju30", która z dużym przekonaniem w przelewane na klawiaturę myśli napisała, że film jest dobry, i aby nie zrażać się malkontenctwem kwitnącym wokół pod jego adresem.
MIAŁA RACJĘ!
Tak dobrego westernu nie widziałem już bardzo dawno. A zapewniam, że obrazów tego gatunku przewinęło się przed moimi oczami całe mnóstwo!
Rzecz jasna dla zwolenników takich fabuł, w których wszystko opiera się na mnóstwie bezproduktywnej strzelaniny i efekcie "zabili go i uciekł", ten film będzie przykładem "flaków z olejem". Jednak dla tych, którzy cenią sobie uruchamianie szarych komórek podczas oglądania filmów, będzie to, z całą pewności, prawdziwa uczta kinomana.
Świetnie napisany scenariusz, w którym nie ma dłużyzn; Doskonała gra wszystkich (!) aktorów; Rewelacyjna praca kamery - wszystko to sprawia, że "Niepokonaną Jane" ogląda się z ogromnym zainteresowaniem.
Zastanawiałem się jak sprawdzi się w roli kobiety z Dzikiego Zachodu Natalie Portman, gdyż przecież zazwyczaj trudno ją sobie wyobrazić jako twardego rewolwerowca bez skrupułów. No i okazało się, że sprawdziła się - BEZ PUDŁA!
Reasumując - film jest naprawdę godzien polecenia!
To najlepszy come-back gatunku widziany moimi oczyma od czasu "Bezprawia" z K. Costnerem (2003).