Do oryginalnej trylogii to się nie umywa. Nowy aktor też nie lepszy. Chociaż plus za efekty wizualne i nic poza tym. Słaby i przeciętny. Film na jeden raz. Czasami humor wepchany na siłę. Nic nowego nie wnosi - ani nie wynosi. No chyba że popcorn, po dotarciu do pobliskiej toalety (dobrze że wtedy nic nie jadłem). Wszędzie kolorowo, momentami za bardzo. To już więcej realizmu i ciekawej akcji było w oryginale. Przedział wiekowy spadł - szkoda, bo liczyłem na porządną produkcję, a otrzymałem zmodyfikowaną historię głównego bohatera, wyłącznie w lepszych kolorach i otoczce "wspaniałej Ameryki". Podsumowując: dupy nie urywa, oczu nie wytrzeszcza - ot zwykły słabiak. Pozdrawiam i zdania swojego nie zmienię :)
Słabiak, ale ocenę wystawiłeś dość wysoką. Nie ukrywajmy, że nowy Spider poszedł w kompletnie inną stronę niż poprzednia trylogia. W poprzednich filmach (w starej trylogii) mieliśmy bardziej poważną historię, tutaj mamy luz i efelciarstwo. Suchary Spidera przypominają mi kreskówkę i idealnie pasują do postaci. To taka kreskówka w postaci filmu! Realizmu tu nie ma za grosz i o to chodzi! Może się to podobać lub nie, to rzecz gustu i nikt nikogo nie przekona :) Ja się bawiłem dobrze, mimo iż mam świadomość, że ten film jest głupi i kompletnie nierealistyczny. Na pewno wolę tak niz jakby miała powstać druga poważna trylogia
No i wszystko jasne. Kto woli poważniejsze "wydanie" obejrzy oryginał, kto lubi papkę z mózgu widza - pójdzie na rebbot.
Nikogo nie zamierzam tym stwierdzeniem obrażać, ale takie mam zdanie na ten temat.
Papkę z mózgu? No skoro tak to nazywasz to ok. Dla mnie po Spider bardziej pasuje do mniej poważnego klimatu, ale jak kto woli. Ale ocenę i tak wystawiłeś dość wysoką jak na tak krytyczną wypowiedź. Skąd ta niezła ocena?
Tylko ze względu na sentyment do postaci Spider-Mana oraz za efekty specjalne, wizualne. Normalnie dałbym ocenę 4, lub 5.
Pierwsza część to poważna trylogia? Z której strony? Może z tej w której główny bohater co chwila popłakuje, albo jak po raz dziesiąty ratuje MJ, albo jak człowiek w kostiumie (Harry w trzeciej części) spada z ogromnej wysokości, uderza głową o metalowy słup i wciąż żyje (ba, prawie nic mu nie jest), albo może jak Parker tańczy na środku ulicy pod wpływem "złego" Venoma?
Ten film to klasa wyżej od poprzedników, zarówno pod względem postaci, aktorów jak i efektów specjalnych. Żadna część pająka nic nowego nie wnosi - ani nie wynosi. Ot takie Marvelowskie głupoty.