Tak wielki Alfred określał ten film. Specjalnie wybrał Cary Granta aby nie wyglądał zbyt poważnie dla takiej konwencji filmu. Tytuł nawiązuje do Hamleta - do szaleństwa, którego bohaterowi filmu brakuje. Bo niewinny facet, gładki i elegancko ubrany pracownik agencji reklamowej zostaje wplątany w przypadkiem w tajemniczą intrygę, musi uciekać przed policją i szpiegami. Dla mnie świetny, dla krytyków trochę gorszy, ale i tak nagordzony - Srebrna Muszla w San Sebastian. Ps: dla kinomaniaków - mistrz w każdym filmie gdzieś się sam pojawiał - tu jako przechodzień, który spóźnił się na autobus.
A film jest absolutnie mistrzowski....