Po raz kolejny zakładam kontynuację tego tematu. Jego poprzednie części osiągnęły sumarycznie niemal 9 000 postów. Licząc z tematami pomocniczymi (jak np. „Biblia w 5 minut”), ta dyskusja liczy kilkadziesiąt tysięcy postów. Jeśli nie jest to najpopularniejszy temat w historii Filmwebu, to na pewno jest on w ścisłej czołówce.
Linki do poprzednich części (również tych niedokończonych z powodu usunięcia ich przez moderatorów, który nie do końca rozumieli pełnioną przez siebie rolę) znaleźć można pod koniec Spisu Treści: http://www.filmweb.pl/user/impactor
★★★
Zapraszam i Ciebie, czytelniku, do udziału w tym temacie. Udziału przybierającego jedną z dwóch form:
➊ Pasywnej.
Możesz być jego biernym czytelnikiem. Aby Ci w tym pomóc, po kliknięciu na moim nicku znajdziesz szczegółowy (choć niepełny) spis treści: http://www.filmweb.pl/user/impactor
Zawiera on podstawowe informacje (poczynając od wyjaśnienia pojęć ateizm, agnostycyzm i teizm), przez omówienie poszczególnych argumentów wysuwanych na poparcie tezy o istnieniu boga (głównie biblijnego Jahwe), aż po nagranie dyskusji z księdzem doktorem z Papieskiego Uniwersytetu, specjalizującego się w historii starożytnej.
➋ Aktywnej.
Możesz też być jego aktywnym, wypowiadającym się uczestnikiem. Jeśli masz coś wartościowego do napisania, to gorąco Cię do tego zachęcam. Szczególnie, jeśli wierzysz w jakiegoś boga. Odpowiedz po prostu na pytanie:
–----------------------------------------------------- ----------------------------------------------------
„W jakiego boga wierzysz, i dlaczego uważasz obiekt swojego wierzenia to za prawdę.”
–----------------------------------------------------- ----------------------------------------------------
Możesz też odnieść się do poruszanych wcześniej kwestii (np. tych widniejących w spisie treści), klikając Odpowiedz w pierwszym poście wątku.
★★★
▼▼▼ Dlaczego temat zdobył taką popularność? ▼▼▼
Są tacy, którzy stwierdzą, że z powodu jego kontrowersyjności. Po części jest to prawdą. Tylko co to mówi o społeczeństwie, w którym za kontrowersję uznaje się cytowanie Biblii, oraz przedstawianie logicznie spójnych argumentów bazujących na faktycznych założeniach? Co to mówi o ludziach, jeśli bulwersują ich fakty i ich merytoryczna analiza?
Ale poza powyższym - a nawet przede wszystkim – ten temat to cenne źródło rzetelnej i demonstrowalnie prawdziwej informacji. Informacji szczególnie cennej dla ludzi wierzących, ponieważ są oni aktywnie pozbawiani dostępu do tej informacji:
➤ duchowni pozbawiają wiernych dostępu do Biblii poprzez serwowanie im jedynie jej wybranych, bezpiecznych fragmentów, które nie naruszają (niezgodnego z Biblią) „image” chrześcijańskiego boga, wytworzonego głównie w ciągu ostatnich dwóch wieków z powodu presji zachodniej cywilizacji humanistycznej. Tymczasem jeśli Biblia jest Słowem Bożym, każdy powinien znać jego całość.
➤ apologeci pozbawiają wiernych konieczności samodzielnej oceny pozostałych fragmentów, usprawiedliwiając zaprzeczanie wprost tekstowi biblijnemu „interpretacją”, przypisami i modyfikacją. Apologeci podrzucają też wiernym filozoficzne argumenty, które nie sprawią że ktokolwiek w boga uwierzy, ale pozwolą ludziom już wierzącym wiarę w tego boga umocnić. Oczywiście pod warunkiem, że będą oni całkowicie ślepi na gargantuiczne i wielopoziomowe błędy logiczne, z których każdy taki argument jest zbudowany
➤ indoktrynacja religijna (najpoważniejszy problem) pozbawia wiernych zdolności do użycia swojego własnego intelektu do oceny walentności (czyli poprawności, zasadności, spójności i prawdziwości) twierdzeń religijnych. Religia uczula wiernych przeciwko krytycznemu myśleniu, przeciwko logice i przeciwko wiedzy – czyli przeciwko wszystkiemu temu, co jest niezbędne w procesie rzetelnego i niezawodnego dochodzenia do prawdy.
Tylko dlaczego? Czy twierdzenia walentne, poprawne i zgodne z rzeczywistością mają się czego bać, jeśli podda się je krytycznemu myśleniu i analizie popartej rzetelną wiedzą? Oczywiście, że nie! Takim twierdzeniom może to tylko pomóc.
Więc jakim twierdzeniom pomaga niewiedza, ignorancja, niezdolność ich krytycznej oceny i brak samodzielnego myślenia? Odpowiedz sobie sam, czytelniku.
Niewiedza jest więzieniem umysłu. Niezdolność krytycznego myślenia jest strażnikiem celi. Wiara jest tego więzienia nadzorcą.
Ten temat jest odpowiedzią na bardzo ważne, lecz jakże proste pytanie:
–----------------------------------------------------- ------------------------------------------------------------ ----------
„Czy istnieją jakiekolwiek dobre powody do przyjęcia za prawdę twierdzenia o istnieniu jakiegokolwiek boga.”
------------------------------------------------------------ ------------------------------------------------------------ ----
Nie odmawiaj sobie zapoznania się z jego treścią nawet, jeśli masz odmienną opinię. Przecież jeśli Twoje wierzenie ma umocowanie w rzeczywistości, to analiza tejże rzeczywistości może to wierzenie tylko wzmocnić.
A przecież zależy Ci na utrzymywaniu wierzeń zgodnych z rzeczywistością, prawda?
Roger, powiedz mi szczerze - po tych wszystkich latach jak myślisz co sądzę o Twoich procesach wnioskujących i wynikających z nich radach?
Roger, jeśli coś lata Ci koło krocza, to być może powinieneś poświęcić więcej uwagi higienie osobistej...
odwiecznie tym samym - piwem marki Żywiec - ale akurat wczoraj za dużo go nie było - ot "klawiatura mi się przestawiła" - czasem się tak zdarza
"Badałem"? W każdym razie znam go.
To inicjatywa naczelnego błędu logicznego polskiej apologetyki - Jana Lewandowskiego.
Człowiek jest wyjątkowy, bo wkłada w swoją działalność antyateistyczną lata pracy, a mimo to pośród setek jego artykułów nie znajdziesz ani jednego zarzutu względem ateizmu, który nie byłby projekcją cech teizmu na ateizm.
Pod względem merytorycznym wypowiedzi RogerVerbalKinta są co najmniej równie wartościowe.
To równie ciekawe, co śmieszne, że błędu Lewandowskiemu nigdzie nie wytknąłeś, a z dyskusji na ŚFINI uciekłeś w podskokach po obaleniu chochoła, którego przypisałeś najpierw Michałowi Dyszyńskiemu.
http://www.sfinia.fora.pl/apologia-teizmu,5/jaka-racjonalnosc,9793-225.html
Na moje posty o historyczności Jezusa też nie odpowiedziałeś, tylko sobie znalazłeś wymówkę po innej dyskusji.
Z dyskusji z Lewandowskim też byś pewnie uciekł. Ale taka już natura Twoich krętactw.
Czytałem uważnie cały wątek na sfini i stwierdzam, że Impactor "zaorał" pozostałych dyskutantów. Dalsza dyskusja jest bezcelowa - to jest tak jakbyś eksperta w dziedzinie konstrukcji mostów starał się zachęcić do dyskusji na poziomie belki prostej. Raz, drugi możesz wyjaśnić oczywistości, ale w pewnym momencie to się staje zwyczajnie nudne. Tak na marginesie - cały ten wątek to jedna z bardziej wartościowych rzeczy jaka powstała w sieci kiedykolwiek.
Tak bardzo zaorał, że wymienił aksjomaty, które on sobie z góry jako widzimisię akceptuje i nazwał to jedynymi aksjomatami. I dziękuję dobranoc, jego aksjomaty mają każdego zobowiązywać.
Dodatkowo przypisał Michałowi Dyszyńskiemu "dowód na Boga", o którym Michał w ogóle nie mówił. Impactor stworzył karykaturę wywodów Michała i sobie to poobalał.
Z dyskusji z Fedorem też uciekł, wystarczyło lekko go pyknąć paluszkiem.
Wystarczy kliknąć w link podany przez użytkownika DonMatch, a potem na pierwszy z góry temat po prawej stronie ("Czym jest ateizm"), zeby zobaczyć z czym mamy do czynienia. Jak ktoś lubi się ganiac w kółko w "nieskończoność" na poziomie definicji słowa "ateizm", to zapraszam;)
Panie Lewandowski... Będę okrutny i pozwole, aby zebrało mi się na pijackie wyznania wyznania, sorki mordko;*
Jako dzieciak razu pewnego obserwowałem mróweczki w lesie, będąc na wakacje u cioci na wsi.
-" Ech wy biedne głupiutkie mróweczki" - myślałem sobie - tak bardzo się męczycie dzień po dniu, pracując dla mrowiska, a w zimie wszyskie umrzecie. Bo tylko my-ludzie mamy przed sobą jakąś przyszłość, jakiś "WYŻSZY CEL" i tylko my nie umrzemy całkiem. Kotki umrą pokolenie za pokoleniem, sarny, słonie i drzewa także. Wszystkie wy, głuptaski, męczycie się dla nas - ludzi, robiąc dla nas za tło właściwie, bo tylko nam przyobiecano..."
...ale kiedyś tam później, gdy przypomniałem sobie tamte przemyślenia, doszło do mnie - SKĄD WIDOMO, ŻE MY NIE JESTEśMY JaK RESZTa życia na Ziemi?!" - I zacząłem pytać: rodziców, rodzinę, kolegów i koleżanki, zakonnice i księży, oraz księdza proboszcza z mojej parafii. Nikt nie powiedział mi nic sensownego - potem czytałem, pytałem dalej i dyskutowałem., I NIC Z DO TEJ PORY?!"
Może ty coś wiesz na ten temat? - Umrzemy jak mróweczki, czy oprócz czczej wiary i urojeń, jest jakiś wiarygodny argument za "niewidzialnym przyjacielem", który wyratuje nas z opresji?! Tylko nie kłam, jeśli potrafisz, bo pytam serio..!!??
Wytknął. "mimo to pośród setek jego artykułów nie znajdziesz ani jednego zarzutu względem ateizmu, który nie byłby projekcją cech teizmu na ateizm"
Tylko wg Ciebie, jak gość twierdzi, że 4+2=7, to dopóki Ty nie udowodnisz, że to się nie równa, to nie ma żadnych argumentów przeciwko. Innymi słowy, jak ty sam widzisz oczywistego głupka, to zaczynasz od razu poświęcać swoje wszystkie zasoby, cały swój czas i chęci, na dyskusję z tym idiotą. Jestem pewny, że zawsze postępujesz w ten sposób gdy spotykasz gościa, który twierdzi, że pochodzi z Marsa. Zbierasz przez 6 tygodni swojego życia wszytkie naukowe fakty znane ludzkości na temat atmosfery Marsa, a potem, z dumą i pewnością oświadczaś przygłupowi, że na Marsie nie można oddychać.
No a przygłup i tak ci odpowie w stylu - A skąd wiesz, Byłeś tam?
Znasz tych naukowców? Jakie mają motywy? Czy czytasz i oglądasz właściwe źródła?
Albo CIA? Żydzi?
Oraz nieśmiertelne:
- to subiektywne.
I kultowe:
- to tylko teoria.
Przygłup nie jest winien, że jest przygłupem. Urodził się tam gdzie sie urodził, nie miał szans na rozwój z powodów społecznych, albo po prostu nie miał warunków biologicznych jak Forest. Ale trudno wymagać od człowieka, który przygłupem nie jest, w imiemiu choro pojętej internetowej tolerancji, żeby na oczywiste i szkodliwe absurdy odpowiadał wyłącznie w sposób zrozumiały i akceptowalny dla przygłupa. A to jest główny Wasz zarzut do Impactora tutaj, że Wam nie folguje. Tylko rozmawia z Wami na swoim poziomie, którego nie umiecie pojąć, bośta się wcześniej nie uczyli, nie czytali, ino zabawa Wam w głowach była, a jak się internet pojawił, to nagle Wam sie wydało, że możecie być jak Cyceron na Ateńskiej Agorze. A tak się nie da.
Chociaż tutaj się pomyliłem. Jest taka zmyślna i popularna teoria na świecie, która każe ci być winnym od samego początku...
na szczęście, filozowanie nie jest przywilejem profesorów, tylko od zawsze należy do wszystkich ludzi. Zatem i do Was - przygłupów ;)
Więc trochę nie rozumiem dlaczego złościcie się na Impactora? On Wam pozwala trochę pofilozować.
Byłeś bucem, jesteś bucem i bucem zostaniesz...bez względu na edukację którą zaliczyłeś...podobno, Twoim zdaniem
a tak do rzeczy Boga, o przepraszam boga nadal nie ma - czy może już Ci się objawił ???
Roger a słyszałeś o Stacji Ateizm?
Tam można komentować na żywo, albo z nami pogadać na wizji w każdą niedzielę 18.00
Znam twoje poglądy, ale idea jest taka żeby prowadzić dialog z osobami wierzącymi właśnie, co ty na to? Jestem jednym z prowadzących. Łap link, masz spację przed www
https:// www.youtube.com/channel/UCf-7NgaRNxxHCQrroBQH9pQ
Widzisz - sęk w tym że dobrze i szczęśliwie żyje mi się z moją wiarą...W kilku trudnych momentach to ona właśnie w sensie dosłownym utrzymała mnie przy życiu. Tak że trochę szkoda mi czasu na przekomarzanie się z osobnikami z którymi nie znajduję i zapewne nigdy nie znajdę wspólnego języka.
P.S. Jezu ufam Tobie i tak już pozostanie do końca moich dni na tym łez padole
No cóż? W pełni rozumiem. Skala samobójstw na ziemi, tej ziemi, byłaby monstrualna gdyby nie racjonalizacja i wyparcie. Mnie ciekawi gdzie szukać wsparcia, gdy człowiek jest słaby i dojdzie do punktu, gdzie na skutek świadomego pojęcia iż od dziecka był oszukiwany straci sens życia. Pewne "kotwice" podaje Impactor, ale to czysta teoria, bowiem to trzeba świadomie zaakceptować.
Ja właśnie byłem w takiej sytuacji po odrzuceniu teizmu. Jako determinista i naturalista, z czasem znalazłem się w bardzo krytycznym położeniu życiowym, a nawet byłem bliski zejścia z tego świata, na skutek błędu naszej cudownej służby zdrowia.
Po tym wydarzeniu, wzmocnił się mój pogląd na związek przyczynowo-skutkowy i w rezultacie przyjąłem tezę o znikomym znaczeniu życia. Jednakże, jakiś czas potem "ciągnęło" mnie z powrotem ku teizmowi i twierdzeniom nadnaturalnym. Postanowiłem szukać boga i rozwijać się jako chrześcijanin.
Jakoś powróciłem tutaj, powróciły moje wątpliwości, i decyduję się tym razem posiąść wiedzę, oraz rozwinąć logiczne myślenie, racjonalność i merytoryczną analizę, aby nie skakać już tak po twierdzeniach, a trzymać się możliwie najbardziej jak się da prawdy.
Nie podoba mi się tylko stwierdzenie, że "Impactor podaje pewne kotwice". Rozmowy z Nim są bardzo rozwijające, promuje logikę i sceptycyzm. Jednak osoba racjonalna powinna nie przyjmować autorytetów i na bazie wiedzy i rozsądku się "zakotwiczać". Myślę, że naszemu gospodarzowi tego wątku, też chodzi przede wszystkim o to.
Myślę, że użytkownikowi Piotr_83 nie chodziło o kotwicę w postaci autorytetu, tylko rzeczy na które zwracałem uwagę, m.in.:
http://www.filmweb.pl/user/impactor
⑳ * Cudowność i przykładowy sens istnienia we wszechświecie pozbawionym bogów i życia po śmierci. (post z 9 czerwca 2013 23:08)
②① * "Nauka ocaliła moją duszę" - Piękno ateistycznego świata oraz ewolucja religii
Wszystko na bazie wiedzy i rozsądku.
I ze szczyptą ateistycznej duchowości ;)
Domyślam się, że o to chodziło, jednakże chcę uniknąć sytuacji, w której namaszczą Ciebie niedługo na "proroka", czy też nieomylny autorytet ;). W brew pozorom, walcząc z czymś usilnie, łatwo stać się czymś podobnym.
Poza tym, na pewno się zgodzisz, że przeczytanie krótkiego postu lub obejrzenie 10-cio minutowego filmu na YT, to wielkie skrócenie drogi i spłycenie problemu. Po co ograniczać innych? Nie lepiej namawiać, by zapuścili się we własną podróż, w poszukiwaniu wiedzy i sensu?
PS. Co masz na myśli mówiąc "ateistyczna duchowość"? :)
I swoją drogą! Czytałeś może coś z dość nietypowego w swych poglądach teisty: Anthonyego de Mello? Bo to stwierdzenie lekko mi się skojarzyło z tym, co ów pan proponuje.
Myślę, że wczytujesz w tekst Piotra coś, czego w nim nie ma – odwołania do autorytetu.
Nigdzie nie napisałem też, że na krótkim poście czy filmiku należy zaprzestać. To byłoby niedorzeczne.
Ateistyczna duchowość – poczucie piękna, elacji, uniesienia, jedności z wszechświatem itp. wywołana np. fragmentem symfonii, czy zadumą nad zdjęciami z teleskopu Hubble.
Nie znam pana de Mello.
Miałem na myśli linki do stowarzyszeń pomagających np byłym osobom duchownym w pogodzeniu się z faktem, że byli oszukiwani od dziecka, przez lata. Naprawdę niełatwo jest chwycić grunt w sytuacji, gdy zdajesz sobie sprawę ze skali manipulacji. Coś takiego wymaga gruntownego przemeblowania myślenia, nauczenia się czerpania radości z chwili, spojrzenia na świat z innej perspektywy. Myślę, że wielu ludzi ucieka w wierzenia ze strachu przed nicościa
Nie pisałem tego tylko w odpowiedzi na post Piotra, lecz w odpowiedzi na tendencję, jaka niekiedy usiłuje w tym wątku powstać.
Dobrym przykładem jest to, że ostatnią naszą rozmowę w tym wątku skończyłeś w lipcu bez odpowiedzi. Na maile, które są także w dużej mierze w TWOJEJ sprawie (organizowanej przeze mnie), na odpowiedź czekam tygodniami, natomiast kiedy chodzi o posty wpływające na Twój wizerunek, odpowiadasz niemal natychmiast.
Biorąc powyższe pod uwagę pozwalam sobie na czepianie się, bo jeśli jakieś zjawisko niekontrolowanie zaczyna się rozwijać, lepiej zawczasu alarmować, niż potem cierpieć, czyż nie?
****
Troszkę sobie pogooglowałem o "Ateistycznej duchowości". Wychodzi na to, że wszyscy mamy pewne transcendentalne potrzeby, i możliwe że teizm rodzi się z niemożności zapełnienia tych potrzeb, np. ze względu na brak wiedzy. Nie wiem czy dobrze wnioskuję, muszę to przerobić jeszcze.
****
Co do pana de Mello, znam go głównie z książki "Przebudzenie". Dość nietypowy teista, jezuita łączący mistykę chrześcijańską, wschodnią oraz psychologię i terapeutykę. Jego koncepcja boga była bardzo odległa, nieznana, nienazwana, i nie ma sensu się bogiem zajmować, ani nie jest on potrzebny do szczęścia (poważnie, w tej książce, stanowiącej zbiór jego rekolekcji padają takie stwierdzenia, podobnie jak można znaleźć krytykę pism świętych).
Skupiał się głównie na człowieku i jego problemach - dążenie do miłości jako sposobu bycia, odrzucenia fałszywych programów nadanych nam od dziecka i wiele innych.
Czasem się zastanawiam, jaką konkretnie rolę odgrywał w jego poglądach teizm.
Oczywiście skrytykowany przez Kongregację Nauki Wiary.
Po raz kolejny sądzę, że nadinterpretujesz, lub po prostu mylisz przesłanki.
W lipcu przestałem prawie w ogóle tutaj pisać z braku czasu. Natomiast nie czułem specjalnego parcia na ciągnięcie tamtej rozmowy, bo
- niewiele miałem tam do dodania,
- zaczęły pojawiać się wątki pokroju gaci
- odpowiedzi na Twoje dalsze pytania byłyby niewiele wnoszące - np. pytanie o prawdopodobieństwo zaniku teizmu czy kierowania się wierzeniami fałszywymi. Rozmowa zaczęła wchodzić na teren „o niczym”.
Co do maili, to nie sądzę żeby jakiś Twój email pozostał bez odpowiedzi. Sądzę też, że zauważysz że moje większe posty tutaj pojawiają się w tym samym czasie, co odpowiedzi do Ciebie. Wydaje mi się, że oczekujesz nast.
Zresztą skoro maile które wg Ciebie olewam są w mojej sprawie (debata), to trochę kłóci się to z tezą że dbam tylko o swój wizerunek, skoro debata na KUL byłaby raczej czymś przyczyniającym się do jego poprawy.
Może po prostu mam ograniczoną ilość czasu i muszę go rozdzielić na różne posty/artykuły/odpowiedzi i to co obserwujesz? Może to lepiej pasuje do tego, co obserwujesz?
Nie sądzę, by była potrzeba byś spełniał rolę mojej niańki.
****
Duchowość ateistyczna – zgoda.
****
Co do Mello – nie zaskakuje mnie to. Jezuici to najbardziej ateistyczny spośród odmian teizmu chrześcijańskiego.
Ale fajnie, że tu się coś ruszyło. Osobiście uważam, że wypowiedź Piotra 83 na temat szoku w momencie konieczności przewartościowania jest ok i nie tyczy się wyłącznie religii, ale w ogóle jest trafna. A jeśli ostatni akapit Impactora dotyczy Anthonego de Mello - to to jest ciekawa lektura na pewno. Osobiście - czytałem 2 razy. Pierwszy jak miałem 16 lat - myślałem wtedy, że jest myślowym faszolem. Jak czytalem drugi raz, to już myślałem, że się minął z powołaniem, bo myśli jak buddysta, a pisze jako spoko katolik. I to jest fajne - dzięki tej dyskusji sięgne trzeci raz i zobaczymy co teraz o tym myślę.
Myślał jak buddysta, bo był Hindusem z pochodzenia i żył tam. Łączył chrześcijańską mistykę, buddyzm i osiągnięcia nauk psychologicznych. Myślę, że droga, jaką proponował (no w zasadzie to było zerwanie z wieloma innymi drogami), ma szansę sprawdzić się u wielu ludzi.
Jeśli chcesz, daj znać, co tam po trzecim czytaniu zauważysz, bom ciekaw ;)
Co do lipcowego posta, proponuję w takich sytuacjach dawać do zrozumienia, że niema sensu ciągnąć wątku, co często robiłeś wcześniej w przypadku wielu innych postów i użytkowników. Poniekąd jesteś gospodarzem w tym wątku. Zapraszasz ludzi, przydzielasz miejsca, odpowiadasz na pytania, zakładasz bogaty spis treści, gdzie między innymi upubliczniasz najbardziej "zasłużonych". Kreujesz swoją markę, bo nie powiesz że nie. I od takiej marki wymagam, co jest komplementem.
Jednakże, była tam z jedna - dwie kwestie, które uważam, że dałoby się spokojnie rozwinąć.
Z mailem miałem na myśli to, że waga problemu jaka jest tam poruszana (debata naukowa), jest chyba ważniejsza, niż to czy odpowiednio zrozumiałem tekst Piotra, prawda? Mimo to, ten drugi wątek stał się aż za nadto gorliwy. Nie mów też że twierdzę iż te maile olewasz, bo nic takiego nawet nie sugerowałem.
Rozumiem również ograniczoną ilość czasu na odpisywanie, a do roli jakiejkolwiek niańki zaręczam, że nie pretenduję.
Tym razem to ja proponuję porzucić ten wątek, bo skoro tobie przeszkadza schodzenie na poziom gaci, to sygnalizuję z miejsca, że poziom nianiek stoi mniej więcej równie wysoko. Nie uważam też, aby rozwodzenie się nad naszymi prywatnymi wiadomościami, wizerunkami było sensowne, czy zgodne z tym, jak ten wątek do tej pory wyglądał, i jaki jest jego cel.
****
Duchowość (ateistyczna i teistyczna) - skąd się zatem biorą takie potrzeby transcendentalne? Czy z rozbudowanej świadomości i ogromnego poznania, jakby "patrzenia nawet na siebie samego z trzeciej osoby i w kontekście"?
****
Niemniej, Mello nie mógł całkowicie odciąć się od teizmu. Zastanawiam się, czy to dlatego, że w nim wyrósł/ wychował się, czy dlatego, że uważał, że jest on w jakiś sposób potrzebny.
►►► Jednakże, była tam z jedna - dwie kwestie, które uważam, że dałoby się spokojnie rozwinąć.
Przywołaj je, proszę.
►►► Z mailem miałem na myśli to, że waga problemu jaka jest tam poruszana (debata naukowa), jest chyba ważniejsza, niż to czy odpowiednio zrozumiałem tekst Piotra, prawda?
A odpowiedź na maila dostałeś przed czy po pojawieniu się odp do tekstu Piotra?
Bo jeśli moja skrzynka nadawcza nie kłamie, to chronologia wyglądała następująco:
20/10/17 14:49 - Mail do Ciebie
22/10/17 – pierwsze moje odniesienie w wątku tekstu Dawida...
… czyli DWA DNI po stosunkowo obszernej odpowiedzi na Twój email.
Więc nie bardzo rozumiem podwalinę Twojego zarzutu, że w pierwszej kolejności/bardziej zajmuję się pierdołami wizerunkowymi, a ważną sprawę olewam.
Innymi słowy: http://www.youtube.com/watch?v=ZH2lqwJr-7Y
:)
►►► Nie uważam też, aby rozwodzenie się nad naszymi prywatnymi wiadomościami, wizerunkami było sensowne, czy zgodne z tym, jak ten wątek do tej pory wyglądał, i jaki jest jego cel.
Może się mylę, ale mam wrażenie że to Ty rozpocząłeś rozwodzenie się publicznie nad naszymi prywatnymi wiadomościami. <przewija kilka postów w górę> Tak, zdecydowanie mam takie wrażenie.
►►► Duchowość (ateistyczna i teistyczna) - skąd się zatem biorą takie potrzeby transcendentalne? Czy z rozbudowanej świadomości i ogromnego poznania, jakby "patrzenia nawet na siebie samego z trzeciej osoby i w kontekście"?
Skąd się to bierze – to bardzo obszerny temat. Jest to konsekwencja komplikacji mózgu, której zaawansowany stopień generuje anomalie typu samoświadomość, a ta z kolei – m.in. potrzeby „transcendentalne”, które po części (tej teistycznej) nie są niczym innym, jak tęsknotą za tatusiem, kiedy stajemy się dorosłymi ludźmi, ale nie do końca dojrzeliśmy do bycia ostatnim ogniwem w hierarchii rodzinnej, które nie ma już u kogo się schować ani do kogo poskarżyć, kiedy trudy życia je przerastają.
►►► Niemniej, Mello nie mógł całkowicie odciąć się od teizmu. Zastanawiam się, czy to dlatego, że w nim wyrósł/ wychował się, czy dlatego, że uważał, że jest on w jakiś sposób potrzebny.
Nie znam gościa, ale wiem jedno – potrzeba zagłuszenia dysonansu poznawczego to coś, dla zagłuszenia czego ludzie inteligentni są w stanie góry przenosić.
>>>20/10/17 14:49 - Mail do Ciebie
22/10/17 – pierwsze moje odniesienie w wątku tekstu Dawida...
… czyli DWA DNI po stosunkowo obszernej odpowiedzi na Twój email.
No chłopie... Jak mogłeś odpowiedzieć na posta przed 22.10, skoro on napisany był właśnie tego dnia? (zresztą godzinę przed Twoją odpowiedzią). Podobnie kolejna odpowiedź, znalazła się godzinę po mojej. Porównując to, do odpowiadania na maile po przedziale czasu tydzień - dwa tygodnie, sam odpowiesz sobie skąd ten zarzut.
Nie czepiam się powolnego czasu odpisywania, wiem, że możesz być zajęty. Zastanawiam się tylko nad schematem i celowością Twojego działania.
>>>Innymi słowy: http://www.youtube.com/watch?v=ZH2lqwJr-7Y
Niestety, w tym momencie mam na mieszkaniu problemy z internetem i youtubowych linków odpalić nie mogę. Dużo tracę? Bo jeśli tak, odpalę linka w innym miejscu.
>>>Może się mylę, ale mam wrażenie że to Ty rozpocząłeś rozwodzenie się publicznie nad naszymi prywatnymi wiadomościami. <przewija kilka postów w górę> Tak, zdecydowanie mam takie wrażenie.
Ach tylko "ty" i "ty" :). Jak przyjemnie się słucha tej reakcji. Jak miło ogląda się wycinanie fragmentów mojej wypowiedzi, aby całe moje uzasadnienie zakończenia części tego wątku zredukować do pozornie sprzecznych intencji i działań mojej osoby. :)
Może i kiedyś to by działało, ale wiedz, że ludzie zdolni są do rozwoju.
Ale omijając powyższe: rozpocząłem, Ty wszedłeś w ten taniec, i teraz proponuję wyjść, zanim rozrośnie się to do rozmiarów publicznego kabaretu, co?
>>> które po części (tej teistycznej) nie są niczym innym, jak tęsknotą za tatusiem,
Czyli potrzeby transcendencji, połączone z zaufaniem do autorytetów i niestabilnością emocjonalną?
>>>Nie znam gościa
Ciekawy typ. I wiele ciekawych twierdzeń.Nie tylko inteligentny ale i sporo w życiu widział sytuacji, do których "jego wersja duchowości" miała dobre zastosowanie.
>>>Przywołaj je, proszę.
Głównie fragmenty o moralności sytuacyjnej, i o różnicy między koncepcją Boga, jako ontologi, a krasnoludkami i bogami, jako folklorem.
►►► No chłopie... Jak mogłeś odpowiedzieć na posta przed 22.10, skoro on napisany był właśnie tego dnia? (zresztą godzinę przed Twoją odpowiedzią). Podobnie kolejna odpowiedź, znalazła się godzinę po mojej. Porównując to, do odpowiadania na maile po przedziale czasu tydzień - dwa tygodnie, sam odpowiesz sobie skąd ten zarzut.
Aha. Czyli… Twój problem sprowadza się do tego, że odpisuję na wiadomości ( na Twoje maile w pierwszej kolejności) wtedy, kiedy mam czas…
Cóż, takim już jestem... skvrwysynem(?).
►►► Nie czepiam się powolnego czasu odpisywania, wiem, że możesz być zajęty. Zastanawiam się tylko nad schematem i celowością Twojego działania.
Czyli masz problem z tym, że odpisuję na wiadomości wtedy kiedy mam czas, ale nie masz z tym problemu, ale irytuje Cię to na tyle, by prowadzić publiczne śledztwo n/t schematu i celowości takiego działania.
►►►>>>Może się mylę, ale mam wrażenie że to Ty rozpocząłeś rozwodzenie się publicznie nad naszymi prywatnymi wiadomościami. <przewija kilka postów w górę> Tak, zdecydowanie mam takie wrażenie.
►►► Ach tylko "ty" i "ty" :). Jak przyjemnie się słucha tej reakcji. Jak miło ogląda się wycinanie fragmentów mojej wypowiedzi, aby całe moje uzasadnienie zakończenia części tego wątku zredukować do pozornie sprzecznych intencji i działań mojej osoby. :)
Może i kiedyś to by działało, ale wiedz, że ludzie zdolni są do rozwoju.
Dobrze, że rozwinąłeś się na tyle, by w chronologicznym przestawieniu faktów dostrzegać manipulację.
Najważniejsze, że Twoje intencje i działania są tylko pozornie sprzeczne.
►►► Ale omijając powyższe: rozpocząłem, Ty wszedłeś w ten taniec, i teraz proponuję wyjść, zanim rozrośnie się to do rozmiarów publicznego kabaretu, co?
Zanim? Musztarda po obiedzie.
Być może warto zastanowić się, jakie potrzeby załatwiasz sobie całym tym niedorzecznym i nieadekwatnym wątkiem.
Tyle z mojej strony.
>>>Być może warto zastanowić się, jakie potrzeby załatwiasz sobie całym tym niedorzecznym i nieadekwatnym wątkiem.
Potrzebę sprawdzenia prawdziwych motywów i celów publicznych działań mojego rozmówcy. Propagowanie prawdy i pomaganie innym uczestnikom, czy autopromocja.
>>>Tyle z mojej strony.
Więc jak tam Wojtysiak? Coś ustalaliście?
Pozdrawiam
"Skąd się to bierze – to bardzo obszerny temat. Jest to konsekwencja komplikacji mózgu, której zaawansowany stopień generuje anomalie typu samoświadomość, a ta z kolei – m.in. potrzeby „transcendentalne”, które po części (tej teistycznej) nie są niczym innym, jak tęsknotą za tatusiem, kiedy stajemy się dorosłymi ludźmi, ale nie do końca dojrzeliśmy do bycia ostatnim ogniwem w hierarchii rodzinnej, które nie ma już u kogo się schować ani do kogo poskarżyć, kiedy trudy życia je przerastają."
Doskonałe. Freudem zapachniało, ale to dobrze.
Roger, rzuć okiem i podziel się refleksją:
https://thumbnails-visually.netdna-ssl.com/the-great-tree-of-life_505ba0c07cda2. gif
Bełkot, bełkot powszedni, doprawiony sosem bredni...Pan Bóg stworzył świat w siedem dni, pierwsi ludzie to Adam i Ewa, Ewa powstała z żebra Adama - I TYLE W TEMACIE...O tym że istnienie dinozaurów to komunistyczna mistyfikacja - porozrzucali kości na pustyni Gobi, pisałem już dawno
mączka kostna z kości różnych gatunków, w tym gadów i drobiu przerobiona w utwardzoną spoiwem papkę, z której ulepiono/wyrzeźbiono kości stworów nazwanych dinozaurami
Dobrze, że są jeszcze na świecie osoby demaskujące oszołomów wmawiających naszym dzieciom, że dinozaury faktycznie istniały!