Po raz kolejny zakładam kontynuację tego tematu. Jego poprzednie części osiągnęły sumarycznie niemal 9 000 postów. Licząc z tematami pomocniczymi (jak np. „Biblia w 5 minut”), ta dyskusja liczy kilkadziesiąt tysięcy postów. Jeśli nie jest to najpopularniejszy temat w historii Filmwebu, to na pewno jest on w ścisłej czołówce.
Linki do poprzednich części (również tych niedokończonych z powodu usunięcia ich przez moderatorów, który nie do końca rozumieli pełnioną przez siebie rolę) znaleźć można pod koniec Spisu Treści: http://www.filmweb.pl/user/impactor
★★★
Zapraszam i Ciebie, czytelniku, do udziału w tym temacie. Udziału przybierającego jedną z dwóch form:
➊ Pasywnej.
Możesz być jego biernym czytelnikiem. Aby Ci w tym pomóc, po kliknięciu na moim nicku znajdziesz szczegółowy (choć niepełny) spis treści: http://www.filmweb.pl/user/impactor
Zawiera on podstawowe informacje (poczynając od wyjaśnienia pojęć ateizm, agnostycyzm i teizm), przez omówienie poszczególnych argumentów wysuwanych na poparcie tezy o istnieniu boga (głównie biblijnego Jahwe), aż po nagranie dyskusji z księdzem doktorem z Papieskiego Uniwersytetu, specjalizującego się w historii starożytnej.
➋ Aktywnej.
Możesz też być jego aktywnym, wypowiadającym się uczestnikiem. Jeśli masz coś wartościowego do napisania, to gorąco Cię do tego zachęcam. Szczególnie, jeśli wierzysz w jakiegoś boga. Odpowiedz po prostu na pytanie:
–----------------------------------------------------- ----------------------------------------------------
„W jakiego boga wierzysz, i dlaczego uważasz obiekt swojego wierzenia to za prawdę.”
–----------------------------------------------------- ----------------------------------------------------
Możesz też odnieść się do poruszanych wcześniej kwestii (np. tych widniejących w spisie treści), klikając Odpowiedz w pierwszym poście wątku.
★★★
▼▼▼ Dlaczego temat zdobył taką popularność? ▼▼▼
Są tacy, którzy stwierdzą, że z powodu jego kontrowersyjności. Po części jest to prawdą. Tylko co to mówi o społeczeństwie, w którym za kontrowersję uznaje się cytowanie Biblii, oraz przedstawianie logicznie spójnych argumentów bazujących na faktycznych założeniach? Co to mówi o ludziach, jeśli bulwersują ich fakty i ich merytoryczna analiza?
Ale poza powyższym - a nawet przede wszystkim – ten temat to cenne źródło rzetelnej i demonstrowalnie prawdziwej informacji. Informacji szczególnie cennej dla ludzi wierzących, ponieważ są oni aktywnie pozbawiani dostępu do tej informacji:
➤ duchowni pozbawiają wiernych dostępu do Biblii poprzez serwowanie im jedynie jej wybranych, bezpiecznych fragmentów, które nie naruszają (niezgodnego z Biblią) „image” chrześcijańskiego boga, wytworzonego głównie w ciągu ostatnich dwóch wieków z powodu presji zachodniej cywilizacji humanistycznej. Tymczasem jeśli Biblia jest Słowem Bożym, każdy powinien znać jego całość.
➤ apologeci pozbawiają wiernych konieczności samodzielnej oceny pozostałych fragmentów, usprawiedliwiając zaprzeczanie wprost tekstowi biblijnemu „interpretacją”, przypisami i modyfikacją. Apologeci podrzucają też wiernym filozoficzne argumenty, które nie sprawią że ktokolwiek w boga uwierzy, ale pozwolą ludziom już wierzącym wiarę w tego boga umocnić. Oczywiście pod warunkiem, że będą oni całkowicie ślepi na gargantuiczne i wielopoziomowe błędy logiczne, z których każdy taki argument jest zbudowany
➤ indoktrynacja religijna (najpoważniejszy problem) pozbawia wiernych zdolności do użycia swojego własnego intelektu do oceny walentności (czyli poprawności, zasadności, spójności i prawdziwości) twierdzeń religijnych. Religia uczula wiernych przeciwko krytycznemu myśleniu, przeciwko logice i przeciwko wiedzy – czyli przeciwko wszystkiemu temu, co jest niezbędne w procesie rzetelnego i niezawodnego dochodzenia do prawdy.
Tylko dlaczego? Czy twierdzenia walentne, poprawne i zgodne z rzeczywistością mają się czego bać, jeśli podda się je krytycznemu myśleniu i analizie popartej rzetelną wiedzą? Oczywiście, że nie! Takim twierdzeniom może to tylko pomóc.
Więc jakim twierdzeniom pomaga niewiedza, ignorancja, niezdolność ich krytycznej oceny i brak samodzielnego myślenia? Odpowiedz sobie sam, czytelniku.
Niewiedza jest więzieniem umysłu. Niezdolność krytycznego myślenia jest strażnikiem celi. Wiara jest tego więzienia nadzorcą.
Ten temat jest odpowiedzią na bardzo ważne, lecz jakże proste pytanie:
–----------------------------------------------------- ------------------------------------------------------------ ----------
„Czy istnieją jakiekolwiek dobre powody do przyjęcia za prawdę twierdzenia o istnieniu jakiegokolwiek boga.”
------------------------------------------------------------ ------------------------------------------------------------ ----
Nie odmawiaj sobie zapoznania się z jego treścią nawet, jeśli masz odmienną opinię. Przecież jeśli Twoje wierzenie ma umocowanie w rzeczywistości, to analiza tejże rzeczywistości może to wierzenie tylko wzmocnić.
A przecież zależy Ci na utrzymywaniu wierzeń zgodnych z rzeczywistością, prawda?
Mówiąc "problem" nie miałem na myśli dosłownego znaczenia tego słowa.
Czym jest Wszechświat? Wydaje mi się, że dysponujemy całkiem niezłą odpowiedzią na to pytanie (jak i na wiele innych z tej dziedziny :)
Mam Ci napisać książkową definicję słowa "Wszechświat"? :D Czy wolisz sobie poszukać samemu?
Ale chyba drugi wariant bardziej Ci odpowiada skoro sam mówisz, że '.moje hobby to szukanie odpowiedzi na fundamentalne pytania'.
No tak właśnie myślałem... jak trzeba odpowiedzieć, to ukrywanie ignorancji za śmieszkowaniem ;)
Naprawdę uważasz, że ją zupełnie nie wiem co piszę?;) Przykro mi ;(
Drogi Maestro_filmaniak, ponieważ postanowiłeś ciągnąć dalej udawanie swojej merytorycznej ignorancji za pomocą udawania głupszego niż jesteś;) - wzruszyłem się tak bardzo twoją niedolą, że aż mam ochotę cię uściskać.:*
Popatrz, od dziecka szukam tych pierdzielonych odpowiedzi na te cholerne, fundamentalane dziwolągi i zapomniałem o Wiki, kocham cię mój dobroczyńco:)*
Tak troszkę, ale to wcale nie takie ważne, gdkiedy mówię , że mam problem z "czym jest Wszechświayt?", to nie chodzi mi o definicję słownikową, bo tę sam sobie potrafie znaleźć...;)
...ale mniejsza z tym, jeśli poczułeś się jakiś dyskomfort, poczułeś się "nieswojo", to przepraszam, myślałem że jesteś "trochę bardziej zaawansowany światopoglądowo..." - mój błąd. Pozdrawiam i życzę szcześliwego Nowego itpe.
Pozdro Maestro!:)))
"to nie chodzi mi o definicję słownikową, bo tę sam sobie potrafie znaleźć...;"
No więc pytam, o co Ci dokładnie chodzi? Chyba, że sam nie wiesz...
Maestro_filmaniak dziękuję ci za twoją życzliwość i twoje próby jakże szczerej i wzruszającej mnie pomocy. Możesz być pewny, że bardzo doceniam twoje starania - to napawa optymizmem na przyszłość...
Pozdrawiam i życzę aby ten Nowy rok był jeszcze lepszy niż popszedni...:)
A, jesteś jednym z tych (bez obrazy oczywiście) 'skąd pochodzimy, po co żyjemy, dokąd zmierzamy' ? Ale żadne naukowe próby wyjaśnienia tych zagwozdek nie są satysfakcjonujące, mam rację?
No wreszcie przynajmniej spróbowałeś choćby drgnąć, (bo słowo "ruszyć" to nadużycie) swoje leniwe, trollowe dupsko, żeby podjąć jakąkolwiek próbę rozumnej komunkacji... Masakra:(
...jeśli ciebie satysfakcjonuje, że jesteśmy genowymi procesami na łasce ślepej selekcji, podług bodźców ze zmiennego środowiska, to... szanuje twoją opinie.
Ja bym się jednak chciał dowiedzieć, czy można "wyciągnąć coś więcej" - to obraza dla mnie?
" No wreszcie przynajmniej spróbowałeś choćby drgnąć, (bo słowo "ruszyć" to nadużycie) swoje leniwe, trollowe dupsko, żeby podjąć jakąkolwiek próbę rozumnej komunkacji... Masakra:( "
Równie dobrze mogłeś oszczędzić nam tych podchodów i walić prosto z mostu co Ci leży na wątrobie.
...jeśli ciebie satysfakcjonuje, że jesteśmy genowymi procesami na łasce ślepej selekcji, podług bodźców ze zmiennego środowiska, to... szanuje twoją opinie.
Tu nie chodzi o to, czy to jest dla mnie satysfakcjonujące czy nie. Zgodnie z tym co wiemy, tak się sprawy mają, a ja mogę je zaakceptować albo wmawiać sobie, że może jest coś "więcej", a nasze życie ma jakiś większy cel.
"Ja bym się jednak chciał dowiedzieć, czy można "wyciągnąć coś więcej" - to obraza dla mnie?"
Może doprecyzować co masz na myśli mówiąc "coś więcej". Po prostu nie chce mi się po raz kolejny zgadywać, co też Ci chodzi po głowie.
"Równie dobrze mogłeś oszczędzić nam tych podchodów i walić prosto z mostu co Ci leży na wątrobie."
No tak, to moja wina, bo ty nie mogłeś przestać trollować, dopóki nie napisałem ci tego wprost...;)
"Tu nie chodzi o to, czy to jest dla mnie satysfakcjonujące czy nie. Zgodnie z tym co wiemy, tak się sprawy mają, a ja mogę je zaakceptować albo wmawiać sobie, że może jest coś "więcej", a nasze życie ma jakiś większy cel. "
Słoneczko, ale "wmawiają że może jest coś więcej", to mogą sobie religie. My za to mamy naukę i możemy się dowiedzieć , czy na tym co mamy - prawach przyrody/naturze rzeczywistości - można zrobic "coś więcej" - np. wydłużanie życia, "raj' itp. - nie akceptuj pochopnie "zastanej rzeczywistości, bez uruchomienia potencjału nauki, w celu weryfikacji mozliwości uff....";)
"Coś więcej", to rozwijanie wiedzy, panowania nad rzeczywistością w celu rozwiązania naszych problemów - "wieczny orgazm';D
Ach ostatni akapit w moim poście odnosi się do cytatu:
Maestro_filmmaniak:
"Może doprecyzować co masz na myśli mówiąc "coś więcej". Po prostu nie chce mi się po raz kolejny zgadywać, co też Ci chodzi po głowie. "
"No tak, to moja wina, bo ty nie mogłeś przestać trollować, dopóki nie napisałem ci tego wprost...;)"
No właśnie, dlaczego nie mogłeś tego napisać wprost?
Słoneczko, ale "wmawiają że może jest coś więcej", to mogą sobie religie. My za to mamy naukę i możemy się dowiedzieć , czy na tym co mamy - prawach przyrody/naturze rzeczywistości - można zrobic "coś więcej" - np. wydłużanie życia, "raj' itp. - nie akceptuj pochopnie "zastanej rzeczywistości, bez uruchomienia potencjału nauki, w celu weryfikacji mozliwości uff....";)
Hehe, nie mogę normalnie. Kilka minut wcześniej napisałeś: "Ja bym się jednak chciał dowiedzieć, CZY można "wyciągnąć coś więcej". Teraz piszesz: My za to mamy naukę i MOŻEMY się dowiedzieć , czy na tym co mamy - prawach przyrody/naturze rzeczywistości - można zrobic "coś więcej.
Po co w takim razie zadałeś mi to pytanie, skoro sam na nie sobie odpowiedziałeś?
"Coś więcej", to rozwijanie wiedzy, panowania nad rzeczywistością w celu rozwiązania naszych problemów - "wieczny orgazm';D"
A czy rozwój wiedzy i "ujarzmianie" przyrody nie ma miejsca od początku ludzkości? W jakim kierunku to pójdzie, nie mam pojęcia, nie jestem prorokiem. Wszystko wskazuje na dalsze zastępowanie doboru naturalnego przez "inteligentny projekt", tj. bioinżynierię, tworzenie cyborgów czy istot całkowicie nieorganicznych, ale czas pokaże jak to się potoczy. Warto się też zastanowić nad problemami jakie nastręczają takie modyfikacje i czy to jest właśnie to, czego jako ludzkość chcemy.
""No tak, to moja wina, bo ty nie mogłeś przestać trollować, dopóki nie napisałem ci tego wprost...;)"
No właśnie, dlaczego nie mogłeś tego napisać wprost?"
- bo zazwyczaj zakładam a priori, że mój interlokutor przechodzi testy Turinga bez problemów itp. Wybacz, mój błąd - BARDZO Cię Przepraszam.
"Hehe, nie mogę normalnie. Kilka minut wcześniej napisałeś: "Ja bym się jednak chciał dowiedzieć, CZY można "wyciągnąć coś więcej". Teraz piszesz: My za to mamy naukę i MOŻEMY się dowiedzieć , czy na tym co mamy - prawach przyrody/naturze rzeczywistości - można zrobic "coś więcej. "
- Nie widzę tu sprzeczności? Metoda naukowa, czyli empiryczno-dedukcyjna, to najlepsza znana nam metoda do badania rzeczywistości. Jak do tej pory żadna inna metoda nie dostarczyła nam tyle sprawdzalnej, empirycznej wiedzy o rzeczywistości (vide np. rozwój technologii), co metoda naukaowa. To niby jakiej metody miałbym używać, chcąc dowiedzieć się o nuturze/potencjale rzeczywistości?
Czego znowu nie zrozumiałeś?
"A czy rozwój wiedzy i "ujarzmianie" przyrody nie ma miejsca od początku ludzkości? W jakim kierunku to pójdzie, nie mam pojęcia, nie jestem prorokiem. Wszystko wskazuje na dalsze zastępowanie doboru naturalnego przez "inteligentny projekt", tj. bioinżynierię, tworzenie cyborgów czy istot całkowicie nieorganicznych, ale czas pokaże jak to się potoczy. Warto się też zastanowić nad problemami jakie nastręczają takie modyfikacje i czy to jest właśnie to, czego jako ludzkość chcemy."
- dziękuję ci za twoją opinie i teraz już mam pewność, że tylko marnuję twój czas odpowiadając na twoje posty - eee powiedzmy, że mamy nieco inne... zainteresowania - ot przyczyny tzw. łobiektywne, czyli niczyja wina. ;)
Przepraszam, że zmarnowałem Twój czas...
Pozdrawiam z wiarą i miłością:)*
"bo zazwyczaj zakładam a priori, że mój interlokutor przechodzi testy Turinga bez problemów itp. Wybacz, mój błąd - BARDZO Cię Przepraszam."
Pytasz: "czym jest Wszechświat". Podaję link do definicji naukowej - nie pasuje. Za chwilę: "metoda naukowa, czyli empiryczno-dedukcyjna, to najlepsza znana nam metoda do badania rzeczywistości". WTF dude!
"Czego znowu nie zrozumiałeś?"
Ja zrozumiałem wszystko, to Ty nie widzisz, że najpierw zadałeś mi pytanie, a poniżej sam udzieliłeś na nie sobie odpowiedzi.
"dziękuję ci za twoją opinie i teraz już mam pewność, że tylko marnuję twój czas odpowiadając na twoje posty - eee powiedzmy, że mamy nieco inne... zainteresowania - ot przyczyny tzw. łobiektywne, czyli niczyja wina. ;)"
Oki, jeśli można zapytać, to Twoje zainteresowania dotyczą bardziej...
Maestro_filmaniak,
nie owijając w bawełnę - jesteś ateistą, czy osobą wierzącą?, bo najprawdopodobniej popełniłem błąd i wziąlem cię z ateistę - to najprawdopodobniej źródło naszych nieporozumień, jak mi sie zdaje:)
Tak, jestem ateistą. Ja problemu dopatruję się w tym, że nie potrafisz sprecyzować tego, o czym mamy dyskutować. Czy mają to być rozważania nad nieśmiertelnością, sensem życia, naszym miejscem w przyrodzie czy jeszcze czymś innym. Wyrażaj się jasno i rzeczowo, jeśli łaska.
Wiesz, Maestro_filmaniak,
z tobą to nie mają być żadne rozważania z tych które wymieniłeś, ani żadne inne. Czy wyraziłem się dostatecznie jasno i rzeczowo dla ciebie?
Mam nadzieję, że chociaż raz udało mi się spełnic twoje standardy - za pozostałe razy bardzo przepraszam;)
Szczęść Boże i wszystkiego co naj w tym nowym roku;*)
"Wiesz, Maestro_filmaniak,
z tobą to nie mają być żadne rozważania z tych które wymieniłeś, ani żadne inne. Czy wyraziłem się dostatecznie jasno i rzeczowo dla ciebie?"
Myślałem, że Ty też jesteś ateistą, bo dosyć niepochlebnie się wyrażałeś o religii, ale jak widać źle myślałem :)
"Mam nadzieję, że chociaż raz udało mi się spełnic twoje standardy - za pozostałe razy bardzo przepraszam;)"
Nie ma powodu do bycia takim szydercą :D Przeprosiny przyjęte :)
"Myślałem, że Ty też jesteś ateistą, bo dosyć niepochlebnie się wyrażałeś o religii, ale jak widać źle myślałem :)"
- a no widzisz. gdybyś się przyznał do wiary, to może bym ci opowiedział o mojej "rewolucyjnej" (w moich pobożnych fantazjach;)) koncepcji pogodzenia wiary z nauka. - tak wiem, że masz to w d......;)
"Nie ma powodu do bycia takim szydercą :D Przeprosiny przyjęte :)'
- uff kamień spadł mi z serca. Dzięki;)
"a no widzisz. gdybyś się przyznał do wiary,"
Gdybym się przyznał do wiary w co?
Naprawdę ciężko się z Tobą rozmawia. Przypisujesz mi rzeczy których nie powiedziałem, wyciągasz wnioski nie wiadomo na jakiej podstawie. Chyba, że w między czasie ostro sylwestra celebrujesz i Twoje rozumowanie jest lekko zaburzone...
Masz racje, że to wszystko to moja wina, bo przecież nie twoja;)
Łącze się z tobą, w twojej każdej wierze i dziękuję, że poświęciłeś mi tak wiele czasu, iż zdołaliśmy (przepraszam) zasrać spory kawałek wątku Imactora w tak krótkim czasie takimi bzdetami.
To oczywiście przeze mnie, więc przepraszam i spadam, buziaki;**
Dlatego rozważałem założenie innego tematu , bo wiedziałem, że różnie może się potoczyć ;).
Otóż gienku, widzę, że nie satysfakcjonuje Ciebie to, że jesteś tylko zlepkiem molekuł i procesów. Czy nie uważasz zatem, że nie jest tutaj coś nie tak z wszechświatem, ale z Twoim podejściem? :)
Zawsze należy pytać siebie samego "Dlaczego odbieram coś w taki sposób", "Dlaczego odczuwam takie, a nie inne emocje względem czegoś".
Wydaje mi się, że w swojej odysei w poszukiwaniu prawdy o wszechświecie, nie udałeś się w równie ważną podróż, jaką jest poznanie siebie samego, odczuć i motywacji. Jest to równie ważna, a może ważniejsza podróż, gdyż jeśli zgubisz siebie, nie będzie miał kto poznawać wszechświata.
Trochę moralizatorsko mówię, wybacz ten ton, po prostu mam podstawy do takich wniosków :).
Rzeczy są, jakie są, musimy to w końcu zrozumieć, i nasz rozsądek i logika musi panować nad emocjami, nie odwrotnie. Obecnie zaczynam odnajdywać właśnie wyjątkowe i szczególne piękno w tym, że jestem tylko zlepkiem molekuł i efektem działania praw przyrody. Dlaczego? Ponieważ jestem tylko niewielką częścią wielkiej całości, a ta całość, z tego co wiemy na chwilę obecną, jest prawdopodobnie wieczna! Niby tego nie doświadczysz, Twoja świadomość umrze, ale już tyle komórek umarło w Twoim ciele, a mimo to żyjesz nadal. Tak samo nasza śmierć nie zakończy gatunku ludzkiego, a co dopiero istnienia wszechświata.
Czy nie jest to scenariusz piękny i idealny? Żadne twoje działanie z perspektywy ogromu wszechświata niema znaczenia. Twoje cierpienie, porażki, zmarnowany czas po prostu nie będzie miało znaczenia. Nie musisz się zatem niczym, absolutnie niczym przejmować. Oczywiście, jako jednostka świadoma, na pewno nie wykorzystasz tej wiedzy, aby robić rzeczy złe i krzywdzące w skali naszego gatunku. Ponieważ egocentryzm i pogarda wobec własnego gatunku to patologia i jednostka świadoma nie może sobie na tkwienie w patologii pozwolić.
To właśnie jeden z moich pomysłów świeckiego patrzenia na rzeczywistość.
"[...]Trochę moralizatorsko mówię, wybacz ten ton, po prostu mam podstawy do takich wniosków :)."
- Te twoje podstawy, to pseudopsychoanaliza internetowa, za pomocą której próbujesz mi wmówić proste problemy psychologiczne z zaburzeniami nastroju i procesów poznawczych, a wynikać ma to min. z braku mojej emocjonalnej akceptacji niektórych elementów światopoglądu naukowego (np. tym razem padło na bogu ducha winne molekuły i procesy, - ej, a czemu nie na komórki, bakterie, grzyby i wirusy, albo na mechanizmy kwantowe?!...).
...tylko że jestesmy jedynym gatunkiem jaki znamy, który zdaje sobie sprawę, że umrze - i jest to sprzeczność na poziomie biologicznym z naszym jednym z najbardziej podstawowych instynktów - z instynktem samozachowawczym - a tym samym z fundamentalną homeostazą w umyśle - z "poczuciem bezpieczeństwa, poczuciem panowania nad sytuacją";)
Śmierć to nie jest tak naprawdę problem jakiegokolwiek światopoglądu, np. naukowego - to problem KAZDEGO światopoglądu... Zrozum to wreszcie!;)
Odczep się od mojej psychiki, spróbuj wreszcie szczerze zrozumieć o czym do ciebie piszę od wielu postów, bo mam dość ganiania się wkoło drzewa;) Możesz się z tym nie zgadzać, ale nie zwalaj całej winy na mnie;)
Lubie cię darthbergi i mam dla ciebie jeszcze trochę miłości i cierpliwości, ale zacznij troszkę słuchać - nie tylko siebie;)
"Dlaczego? Ponieważ jestem tylko niewielką częścią wielkiej całości, a ta całość, z tego co wiemy na chwilę obecną, jest prawdopodobnie wieczna!"
- Wiemy ze nie jest wieczna - skąd wytrzasnąłeś swoje informacje o wieczności?
"Niby tego nie doświadczysz, Twoja świadomość umrze, ale już tyle komórek umarło w Twoim ciele, a mimo to żyjesz nadal. Tak samo nasza śmierć nie zakończy gatunku ludzkiego, a co dopiero istnienia wszechświata.
Czy nie jest to scenariusz piękny i idealny? Żadne twoje działanie z perspektywy ogromu wszechświata niema znaczenia. Twoje cierpienie, porażki, zmarnowany czas po prostu nie będzie miało znaczenia. Nie musisz się zatem niczym, absolutnie niczym przejmować. Oczywiście, jako jednostka świadoma, na pewno nie wykorzystasz tej wiedzy, aby robić rzeczy złe i krzywdzące w skali naszego gatunku. Ponieważ egocentryzm i pogarda wobec własnego gatunku to patologia i jednostka świadoma nie może sobie na tkwienie w patologii pozwolić. "
- Z tych dwóch powyższych akapitów sens ma tylko to: " Twoja świadomość umrze",
...a całą reszte,
o tych komórkach co już umarły i o tych gatunkach co może będą żyć dalej, i o tym że "nie musisz się absolutnie niczym przejmować", a zaraz potem litania rzeczy którymi przejmować się muszę, np "oczywiście jako jednostka świadoma, na pewno nie wykorzystasz...etc., etc." - uznaję za bełkot.
Zrozum, że skoro:
T w o j a ś w i a d o m o ś ć u m r z e
To nie może to być "scenariusz piękny i idealny",
no na miłość boską darthbergi, zacznij myśleć i skończ pierdo...ć (słodkie, radosne idiotyzmy) wreszcie.;)
Lubie cię, ale to znaczy, że wymagam od ciebie więcej;)*
>>>>...tylko że jestesmy jedynym gatunkiem jaki znamy, który zdaje sobie sprawę, że umrze - i jest to sprzeczność na poziomie biologicznym z naszym jednym z najbardziej podstawowych instynktów - z instynktem samozachowawczym - a tym samym z fundamentalną homeostazą w umyśle - z "poczuciem bezpieczeństwa, poczuciem panowania nad sytuacją";)
Tak, i jako jedyni możemy dokonać swego rodzaju "transcendencji myślowej", spojrzeć naszym umysłem na siebie z zewnątrz. A także na nasze problemy i na naszą śmierć, która będzie fenomenem zaniku jakiegokolwiek naszego odczuwania, a nie odczuwaniem po przez nas czegokolwiek.
>>>>Śmierć to nie jest tak naprawdę problem jakiegokolwiek światopoglądu, np. naukowego - to problem KAZDEGO światopoglądu...
I każdy światopogląd, lepszy, gorszy, bliższy prawdzie, dalszy stara się jakoś ów problem rozwiązać. Wskaż błędy w moim rozwiązaniu, bo zaraz zdementuje to co do tej pory napisałeś ;)
>>>> Możesz się z tym nie zgadzać, ale nie zwalaj całej winy na mnie;)
Bo to nie jest twoja wina, ale wina tego, że jesteśmy zaprogramowani biologicznie, aby od śmierci uciekać. I kiedy ten program spełnia swoje zadania i zapewnia nam przetrwanie jest pozytywny, zaś kiedy dostarcza nam dodatkowych zmartwień, przez co poniekąd paraliżuje nasze działania, wtedy nie spełnia swojego biologicznego przeznaczenia, i trzeba ów program zaktualizować, albo naprawić. Nie mówię tutaj o tobie, ale o zwykłych biologicznych i psychologicznych funkcjach.
>>>>Lubie cię darthbergi i mam dla ciebie jeszcze trochę miłości i cierpliwości, ale zacznij troszkę słuchać - nie tylko siebie;)
Dzięki. Też Cię lubię ;). Czy gdybym słuchał tylko siebie, to czy starałbym się patrzeć na siebie z zewnątrz, jako osoba trzecia po to aby zdiagnozować swoje problemy i lęki? :)
Zobacz, światopogląd chrześcijański, każe Ci podpiąć się pod Boga, aby zobaczyć swoje grzechy i wady, światopogląd buddyjski, wyjść poza własne ego. A światopogląd naukowy? Każe Ci wyjść poza własne spojrzenie i patrzeć przez pryzmat nauki, danych sprawdzalnych, weryfikowalnych i obiektywnie prawdziwych. Czyż nie to właśnie proponuję?
>>>> Wiemy ze nie jest wieczna - skąd wytrzasnąłeś swoje informacje o wieczności?
Zasada zachowania energii, oraz równoważność masy i energii. To co wiemy o energii/ masie to to, że nie da się jej stworzyć czy też unicestwić, a po prostu zmienić jej postać.
Jednak! Mój błąd! Zdałem sobie sprawę, że nie wiem, czy wszechświat jest układem zamkniętym. Jeżeli masz jakieś dobre namiary na artykuły czy publikacje na ten temat, to koniecznie się podziel. To ważne. A ja nie będę już wnioskował z ignorancji :).
>>>>...a całą reszte,
o tych komórkach co już umarły i o tych gatunkach co może będą żyć dalej, i o tym że "nie musisz się absolutnie niczym przejmować", a zaraz potem litania rzeczy którymi przejmować się muszę, np "oczywiście jako jednostka świadoma, na pewno nie wykorzystasz...etc., etc." - uznaję za bełkot.
Zrozum, że skoro:
T w o j a ś w i a d o m o ś ć u m r z e
To nie może to być "scenariusz piękny i idealny",
no na miłość boską darthbergi, zacznij myśleć i skończ pierdo...ć (słodkie, radosne idiotyzmy) wreszcie.;)
Ale po co taki szkodliwy egocentryzm? Czyż badając i zastanawiając się nad wszechświatem już tak długo i gorliwie, nie dostrzegłeś tego, że sobie doskonale poradzi bez Ciebie i beze mnie? :) Mówisz, żebym skończył pier**lić, a sam w kółko powtarzasz, że "skoro świadomość umrze, to nie może być scenariusz piękny czy idealny" ehhh :/
>>>> Lubie cię, ale to znaczy, że wymagam od ciebie więcej;)
Dzięki gienek ;). Ja z kolei chciałem Ci napisać, że również lubię cię, i tą wspólną wymianę myśli, i też wymagam od Ciebie więcej. Czyli albo spojrzenia na swą śmierć bez zbędnych emocji, które zagłuszają poznanie, przez swój świadomy i inteligentny umysł obserwatora, albo przekonanie mnie w bardziej wyrafinowany sposób, że się mylę, niż pisaniem ciągle że słodko pierd**ę farmazony :)
Pozdrawiam.
Tak, i jako jedyni możemy dokonać swego rodzaju "transcendencji myślowej", spojrzeć naszym umysłem na siebie z zewnątrz. A także na nasze problemy i na , a nie odczuwaniem po przez nas czegokolwiek.
- O ja pierdziu "naszą śmierć, która będzie fenomenem zaniku jakiegokolwiek naszego odczuwania" - wiesz gdzie se wsadź tego typu "fenomeny";)
"I każdy światopogląd, lepszy, gorszy, bliższy prawdzie, dalszy stara się jakoś ów problem rozwiązać. Wskaż błędy w moim rozwiązaniu, bo zaraz zdementuje to co do tej pory napisałeś ;) "
- wcale nie próbuje rozwiązać, tylko jak w przypadku światopoglądu religijnego - podaje naiwne )cyzt. urojone kamstwa itp.obietnice i "rozwiązania", lub w przypadku światopoglądu naukowo-logicznego - tworzy pozornie spójne i wiarygodne racjonalizacje "pseudologiczne". - W żadnym jednak wypadku nie próbuje rozwiązać problemów ze śmiertelnością "na poważnie" - tzn. REALNIE!.;)
"Bo to nie jest twoja wina, ale wina tego, że jesteśmy zaprogramowani biologicznie, aby od śmierci uciekaća, wtedy nie spełnia swojego biologicznego przeznaczenia, i trzeba ów program zaktualizować, albo naprawić. Nie mówię tutaj o tobie, ale o zwykłych biologicznych i psychologicznych funkcjach. "
- Ale znowu mi coś wmawiasz: :." I kiedy ten program spełnia swoje zadania i zapewnia nam przetrwanie jest pozytywny, zaś kiedy dostarcza nam dodatkowych zmartwień, przez co poniekąd paraliżuje nasze działania"
+ a może to ty sie "popsułeś" tak dla odmiany, brałeś kiedyś pod uwagę podobną opcję?;)
Dzięki. Też Cię lubię ;). Czy gdybym słuchał tylko siebie, to czy starałbym się patrzeć na siebie z zewnątrz, jako osoba trzecia po to aby zdiagnozować swoje problemy i lęki? :)
- Tak, bo ty nie słuchasz osób "trzecich' - innych od siebie samego, czy "drugich" innych od siebie samego, tylko zawsze siebie;)
... słuchasz ZAWSZE SAMEGO SIEBIE jako np osoba pierwsza, lub trzecia - ale to zawsze ty;)
"Zobacz, światopogląd chrześcijański, każe Ci podpiąć się pod Boga, aby zobaczyć swoje grzechy i wady, światopogląd buddyjski, wyjść poza własne ego. A światopogląd naukowy? Każe Ci wyjść poza własne spojrzenie i patrzeć przez pryzmat nauki, danych sprawdzalnych, weryfikowalnych i obiektywnie prawdziwych. Czyż nie to właśnie proponuję?"
- "Nie" (cyt. ,fragment korespondencji, ale całość odpowiedzi,łP starszyzny Lakonów z Macedończykami - tak ponoć Spartanie odpowiedzieli na żądanie kapitulacji od Macedonczykow, ale nie wiem gdzie to czytałem;)
>>>> Wiemy ze nie jest wieczna - skąd wytrzasnąłeś swoje informacje o wieczności?
Zasada zachowania energii, oraz równoważność masy i energii. To co wiemy o energii/ masie to to, że nie da się jej stworzyć czy też unicestwić, a po prostu zmienić jej postać.
- A co z entropią?
+ Ej, ale nawet gdyby atomy były wieczne, a tak nie jest - to trochę słabo, jeśli ma "grzać" cię świadomość, że atomy tworzące pierwej twój organizm - po twojej śmierci rozpoczną "własne życie". I tak oto jeden wyląduje w kupce muchy za tysić lat, a kolejny w czyjejś herbacie... to dla ciebie powód, żeby skakać do sufitu?
"Jednak! Mój błąd! Zdałem sobie sprawę, że nie wiem, czy wszechświat jest układem zamkniętym. Jeżeli masz jakieś dobre namiary na artykuły czy publikacje na ten temat, to koniecznie się podziel. To ważne. A ja nie będę już wnioskował z ignorancji :)."
- Może Biblia, bo nie wiem co odpowiedzieć na tak emocjonalne rozterki - słyszałem też , że niejaka metoda naukowa próbuje rozstrzygnąć tym podobne problemy - czy już się to udało?...;)
"Ale po co taki szkodliwy egocentryzm? Czyż badając i zastanawiając się nad wszechświatem już tak długo i gorliwie, nie dostrzegłeś tego, że sobie doskonale poradzi bez Ciebie i beze mnie? :) Mówisz, żebym skończył pier**lić, a sam w kółko powtarzasz, że "skoro świadomość umrze, to nie może być scenariusz piękny czy idealny" ehhh :/"
- Niech Wszechświat sobie radzi sam, a ja zadbam o siebie. Parafrazując twoje słowa - nie dostrzegłeś, że ja nie jestem Wszechświat i najpierw martwie się czym innym;)
Skoro jesteśmy jedynym gatunkiem zdającym sobie sprawę z własnej, nieuniknionej śmiertelności, to powinniśmy wykorzystać tę wiedzę, żeby przeciwdziałać problemowi, nie
>>>> Lubie cię, ale to znaczy, że wymagam od ciebie więcej;)
Dzięki gienek ;). Ja z kolei chciałem Ci napisać, że również lubię cię, i tą wspólną wymianę myśli, i też wymagam od Ciebie więcej. Czyli albo spojrzenia na swą śmierć bez zbędnych emocji, które zagłuszają poznanie, przez swój świadomy i inteligentny umysł obserwatora, albo przekonanie mnie w bardziej wyrafinowany sposób, że się mylę, niż pisaniem ciągle że słodko pierd**ę farmazony :)
Pozdrawiam.
+ Twoje propoyzcje zawsze prowadza do smierci organizmu, wiec sa dla mnie smieciowe... Wystarczajaco wyrafinowane dla ciebei
A także na nasze problemy i na naszą śmierć, która będzie fenomenem zaniku jakiegokolwiek naszego odczuwania, a nie odczuwaniem po przez nas czegokolwiek.
>>>>- wcale nie próbuje rozwiązać, tylko jak w przypadku światopoglądu religijnego - podaje naiwne )cyzt. urojone kamstwa itp.obietnice i "rozwiązania", lub w przypadku światopoglądu naukowo-logicznego - tworzy pozornie spójne i wiarygodne racjonalizacje "pseudologiczne". - W żadnym jednak wypadku nie próbuje rozwiązać problemów ze śmiertelnością "na poważnie" - tzn. REALNIE!.;)
Światopogląd naukowy daje nam obowiązek dążenia do prawdy. Jakiej jakości wnioski otrzymamy, zależy tylko od tego, jak się do tej wiedzy ustosunkujemy. Dlatego nie daje gotowej odpowiedzi. I dlatego nie stoi w jednym szeregu ze światopoglądem religijnym.
>>>> a może to ty sie "popsułeś" tak dla odmiany, brałeś kiedyś pod uwagę podobną opcję?;)
Cały czas. Pod wieloma względami się "popsułem" i teraz staram się je naprawiać. Staram się przede wszystkim nie wyprowadzać daleko idących wniosków, edukować tam, gdzie wymaga to edukacji, oraz zwalczać wiele ograniczeń i barier. Uważam, że właśnie ludzkie jest szukać rozwiązań i naprawiać rzeczywistość z sobą włącznie. Mamy do tego potężne narzędzie, dzięki któremu nauczyliśmy się rozpalać ogień, leczyć śmiertelne choroby, znacznie wydłużyć czas życia i lecieć w kosmos :). Ciekawe, co jeszcze nas czeka?
>>>>- Tak, bo ty nie słuchasz osób "trzecich' - innych od siebie samego, czy "drugich" innych od siebie samego, tylko zawsze siebie;)
... słuchasz ZAWSZE SAMEGO SIEBIE jako np osoba pierwsza, lub trzecia - ale to zawsze ty;)
Jestem otwarty na każdą wiedzę i informację. Ale nie mogę przyjmować ich bezkrytycznie. Dlatego, jak ktoś poda mi jakąś informację, staram się za pomocą moich narzędzi ją przetestować, i jeśli jest wartościowa i prawdziwa, przyjąć ją. To samo robię z własnymi uczuciami, emocjami, pragnieniami i wnioskami. Dlatego może to wyglądać tak, że nie słucham innych, jednak po prostu próbuję oddzielić rozsądną i logiczną część siebie od reszty i do niej kierować wszystko, co mi przychodzi na pocztę :D. Po to, aby móc spojrzeć na fakty bez emocji, choć i tak jeszcze wiele napraw przede mną.
>>>>- A co z entropią?
No tak. Jeśli wszechświat jest izolowany, to chyba prędzej czy później, aby była równowaga w energii wszystko musi pomarznąć. Póki co nie wiemy jeszcze jednak wielu rzeczy o wszechświecie, by stwierdzić, jak się zakończy.
>>>>+ Ej, ale nawet gdyby atomy były wieczne, a tak nie jest - to trochę słabo, jeśli ma "grzać" cię świadomość, że atomy tworzące pierwej twój organizm - po twojej śmierci rozpoczną "własne życie". I tak oto jeden wyląduje w kupce muchy za tysić lat, a kolejny w czyjejś herbacie... to dla ciebie powód, żeby skakać do sufitu?
:D. Nigdzie nie napisałem, że mnie to cieszy czy bawi, albo że trzeba zarzucić własne życie, ponieważ w przyszłości nasze atomy będą równać się atomom kwiatka, kamyczka, czy kupki. Po prostu, wszystkie pojęcia, jakie tworzymy sobie za życia, wszystkie uprzedzenia, lęki, obrzydliwości, jak choćby smrodek psiej kupki, po naszej śmierci przestaną mieć znaczenie. Jak to mówi przysłowie "Gówno śmierdzi", ale zauważ że jest to subiektywne odczucie, mające z naszej ludzkiej życiowej perspektywy znaczenie. Ale obiektywnie gówno nie śmierci, trawka nie jest zielona, a muzyka nie jest piękna.
Póki żyjemy jako ludzie, nie uciekniemy od naszych biologicznych i humanistycznych perspektyw, ale czyż nie lepiej wykorzystać ten czas jak najlepiej? A niekiedy, jak problemy zaczną nas przerastać, pomyśleć choć na moment, jak blisko jesteśmy związani z tym wszystkim, i na chwilę uśmiechnąć się, po czym wrócić dalej do swojej codzienności? :) Jestem człowiekiem, i nic co ludzkie nie jest mi obce. Przypomnę, że wielokrotnie życzyłem Ci, abyś odnalazł sposób na nieśmiertelność, jeśli go szukasz, bo jednak egzystencja zmusza nas, aby stale ją przedłużać :). Sam pewnie bym skorzystał ;).
>>>>słyszałem też , że niejaka metoda naukowa próbuje rozstrzygnąć tym podobne problemy - czy już się to udało?...;)
Zgodnie z moją wiedzą, jeszcze nie. Ale mogę się mylić.
>>>> Niech Wszechświat sobie radzi sam, a ja zadbam o siebie. Parafrazując twoje słowa - nie dostrzegłeś, że ja nie jestem Wszechświat i najpierw martwie się czym innym;)
Skoro jesteśmy jedynym gatunkiem zdającym sobie sprawę z własnej, nieuniknionej śmiertelności, to powinniśmy wykorzystać tę wiedzę, żeby przeciwdziałać problemowi, nie
I pewnie! Przeciwdziałaj! Jednak po prostu uważam, że fantastycznie jest choćby czasami wyjść poza ramy własnego "ja" i spojrzeć, jak to wszystko się toczy swoją drogą od miliardów lat, i będzie toczyć jeszcze miliardy. I że te problemy to tak naprawdę subiektywne i egocentryczne błahostki :). I choć prawdopodobnie będą zawsze odzywać się echem, to naprawdę fantastycznie jest czasem spojrzeć na to wszystko, jak grę komputerową, gdzie twoje życie, to tylko odległa statystyka, prowadząca pośrednio wraz z miliardem innych statystyk do powstania monumentalnych konstrukcji, które jednak też są pyłkiem. Do tego jest to spostrzeżenie wynikające z faktów a nie z urojeń czy mitów.
>>>>+ Twoje propoyzcje zawsze prowadza do smierci organizmu, wiec sa dla mnie smieciowe... Wystarczajaco wyrafinowane dla ciebei
Dobra, już mi się nie chce słuchać tego wszystkiego w kółko :D. Odpowiedz proszę na dwa pytania, w miarę dokładnie, jeśli możesz to się rozpisz:
1. Dlaczego śmierć stanowi problem? Ale sama śmierć, a nie towarzyszące elementy społeczne czy kulturowe, rodzinne.
2. Co w życiu jest najważniejsze? Dla Ciebie, gienek, lub obiektywnie. Na podstawie tego co już przeżyłeś, zaobserwowałeś, wydedukowałeś, dowiedziałeś się.
Pozdro.
Tutaj podobno można zadawać ci pytania, więc ja mam dwa:
1. Co sądzisz o cudach eucharystycznych m.in. tu wspominanych (ważne by przeczytać w całości przynajmniej pierwszy wpis, gdzie zwłaszcza twierdzenie o zgodności DNA jest dla mnie porażające) - https://www.reddit.com/r/DebateAnAtheist/comments/32kk1e/the_last_miracle_i_will _ask_you_people_to_explain/
W przeciwieństwie do większości cudów, w ich przypadku nie spotkałem się z żadną satysfakcjonującą dla mnie repliką ze strony sceptyków.
2. Co sądzisz o modalnych dowodach ontologicznych (np.: dowodzie Gödla albo Plantingi)?
►►► 1. Co sądzisz o cudach eucharystycznych m.in. tu wspominanych (ważne by przeczytać w całości przynajmniej pierwszy wpis, gdzie zwłaszcza twierdzenie o zgodności DNA jest dla mnie porażające) -
Czytałeś najwyżej punktowaną odpowiedź w wątku, który zlinkowałeś?
Dokładnie to sądzę.
►►► 2. Co sądzisz o modalnych dowodach ontologicznych (np.: dowodzie Gödla albo Plantingi)?
To samo, co o innych dowodach ontologicznych. Jeśli chcesz odpowiedź opisową, przedstaw opis argumentu.
1. Gdyby to twierdzenie o zgodności DNA zostało udowodnione ponad wszelką wątpliwość (w co wątpię, ale hipotetycznie można przyjąć takie założenie), to nie zrobiłoby to na tobie wrażenia? Np.: moimi przekonaniami w tej materii, by na pewno zachwiało.
2. A więc modyfikując pytanie, co sądzisz ogólnie o dowodach ontologicznych? Celowo nie pytam się o konkretny tego rodzaju dowód, bo wiem, że jest ich od cholery, tylko właśnie, czy uważasz, że istnieje jakieś ogólne rozumowanie pozwalające podważyć możliwość dowodzenia istnienia Boga z samego jego pojęcia? Zadaję o to pytanie, bo chociaż intuicyjnie odmawiam poprawności wszelkim tego rodzaju dowodom, to wiem, że do dyskusji z innymi to nie wystarczy, a podważanie każdego z osobna jest, jak mi się wydaje, stratą czasu.
►►► 1. Gdyby to twierdzenie o zgodności DNA zostało udowodnione ponad wszelką wątpliwość (w co wątpię, ale hipotetycznie można przyjąć takie założenie), to nie zrobiłoby to na tobie wrażenia? Np.: moimi przekonaniami w tej materii, by na pewno zachwiało.
Czyli pytasz czy gdyby coś niezwykłego zostało udowodnione, to byłoby to dla mnie czymś niezwykłym?
►►► 2. A więc modyfikując pytanie, co sądzisz ogólnie o dowodach ontologicznych? Celowo nie pytam się o konkretny tego rodzaju dowód, bo wiem, że jest ich od cholery, tylko właśnie, czy uważasz, że istnieje jakieś ogólne rozumowanie pozwalające podważyć możliwość dowodzenia istnienia Boga z samego jego pojęcia? Zadaję o to pytanie, bo chociaż intuicyjnie odmawiam poprawności wszelkim tego rodzaju dowodom, to wiem, że do dyskusji z innymi to nie wystarczy, a podważanie każdego z osobna jest, jak mi się wydaje, stratą czasu.
Widziałeś Spis Treści?
http://www.filmweb.pl/user/impactor
⑤ * Ontologiczny dowód na istnienie boga - a także dowód na istnienie jednorożców oraz bonus: ontologiczny dowód na nieistnienie boga.
1. Pytam, czy gdyby konkretnie to o czym napisałem (kwestia DNA) zostało udowodnione, czy zachwiałoby to twoim przekonaniem na temat istnienia Boga czy ogólnie sił nadprzyrodzonych, czy nadal z jednakową dozą pewności twierdziłbyś, że nie ma podstaw by w niego/nie wierzyć?
2. Widziałem spis treści i już kiedyś czytałem, co sądzisz o argumencie ontologicznym św. Anzelma, tyle, że mi chodzi o rozumowanie odnoszące się ogólnie do dowodów ontologicznych, a nie tego konkretnego. Jeśli uważasz, że zastosowanie takiego rozumowania jest niemożliwe to koniec tematu, a jeśli uważasz, że tak, to napisz albo jeśli jest tu - ⑤ , to podaj mi link, bo to długa dyskusja i nie wiem, gdzie miałbym szukać stosownego fragmentu.
1. Dowiodło by to boga w tym samym stopniu, co Tatusia Muminka.
2. Zabieg wdefiniowywania boga w egzystencję. Bezużyteczny nonsens i nie słyszałem, żeby jakikolwiek poważny apologeta tego używał.
1. Ale jednak taki cud czy rzekomy cud zachodzi w kontekście religijnym, więc wydaje mi się, że jeżeli coś miałby udowadniać, to jednak w znacznie większym stopniu istnienie boga chrześcijańskiego niż Tatusia Muminka.
2. Np.: Lane Craig go używał (nawiasem mówiąc, to gość mocno działa mi na nerwy).
1. Jeżeli w trakcie sierpniowego maratonu serialowego Muminków za oknem zaczyna padać śnieg, to czy wyjaśnienie "ma to związek z działalnością Tatusia Muminka" zyskuje na prawdopodobieństwie względem wyjaśnienia "ma to związek z działalnością Odyna" lub "kosmici z galaktyki Andromeda przelecieli nad nami pojazdem z silnikiem atmosferę"?
To pytanie pierwsze. Pytanie drugie: które z tych trzech wyjaśnień będzie najbardziej prawdopodobne?
Pytanie trzecie: które z tych wyjaśnień będzie warte wierzenia?
2. Ok, faktycznie to bezużyteczny nonsens w stylu Craiga.
A masz znasz jakąś hipotezę wyjaśniającą tzw. cuda eucharystyczne? Część można zapewne wytłumaczyć w ten sposób - https://pl.wikipedia.org/wiki/Pa%C5%82eczka_krwawa, natomiast hipoteza ta zdaje się zawodzić w przypadku wspomnianych przeze mnie cudów w Lanciano i Buenos Aires. Ciekawi mnie to również w kontekście jednej z twoich wypowiedzi, że jeszcze nigdy w historii ludzkości nie udokumentowano żadnego zdarzenia przeczącego prawom przyrody. Np.: Zugibe - ten co podobno badał cud w Buenos Aires twierdzi, że przeczy on niektórym takim prawom. Podobnie, jak ty jestem zdecydowanie sceptyczny, ale sam fenomen wydaje się ciekawy, zwłaszcza, że podobne zdarzenia miały miejsce w Polsce w ostatnim dziesięcioleciu (Sokółka, Legnica).
https://www.youtube.com/watch?v=f8XeOrceTL0 - ciekawa jest też ta hipoteza (14:52).
Zanim zaczniesz coś wyjaśniać, najpierw należałoby sprawdzić czy w ogóle jest co wyjaśniać.
Jestem w stanie założyć się o dobry obiad z butelką wina, że kiedy sprawdzisz dogłębnie owe cuda eucharystyczne, to okaże się że nie ma żadnego dobrego powodu by sądzić, że cokolwiek nadzwyczajnego w ogóle miało miejsce – czyli dokładnie tak samo, jak w wypadku „cudów” w Sokółce i Legnicy, które przywołałeś.
Cud w Lanciano był podobno badany nawet przez WHO, ale na 100% nie jestem w stanie tego potwierdzić.
Wg stron katolickich (bo to jedyne miejsca, gdzie można takie twierdzenie znaleźć) cud był badany przez Radę Wyższą WHO, czyli coś, co nie istnieje. WHO nie ma takiej struktury, ani funkcji. Poza tym nigdzie się tym nie chwali.
Natomiast takie twierdzenie brzmi do bardzo poważnie, nie trudno więc wyobrazić sobie motywację za stworzeniem takiej opowieści.
Ale abstrahując od powyższego - takie badanie w najlepszym wypadku może wykazać, że tkanka jest tkanką ludzką - czyli coś kompletnie nienadzwyczajnego.
Dojście od tego wniosku do wniosku, że jest to tkanka magicznego żyda w którego regularnie zmieniają się krakersy ludzi wielbiących jednego z podrzędnych bogów mitologi ugarycko-kananejskiej - jest aktem... - pytanie za 1 punktu -
czego?
Podobno badania te dowiodły, że owa tkanka jest żywa. Niegdyś czytałem wypowiedzi osób, która ponoć widziały zdjęcia tego raportu WHO w książce. Problem polega na tym, że w Internecie ich nie ma. Zresztą badania Linolego, jakkolwiek też miały czegoś nadzwyczajnego dowieść, mówiły również, że tkanka ta była skurczona, wysuszona i zaatakowana przez jakieś grzyby. Zastanawia mnie też, czy gdyby rzeczywiście dowiedziono takich rewelacji, to czy nie powinno być czymś bezproblemowym wyszukanie stosownych badań. Przecież żywa ludzka tkanka, po kilkuset latach przechowywania, to chyba byłaby sensacja.
Kawałek tkanki żywy? Albo serce żyje albo nie żyje, dlatego nie ma czegoś takiego jak żywy strzęp mięśnia sercowego.
Jak można łykać takie absurdy?
https://www.youtube.com/watch?v=zjrzVLTlplg
A co sądzisz o tym cudzie? Wiesz coś więcej na jego temat? Brian Dunning wykazał się niestety manipulacją podczas jego wyjaśniania.
Dowody ontologiczne, tak jak i zresztą kosmologiczne są niedoceniane imo (nie chcę powiedzieć niezrozumiane). Goedlowi się nie udało: http://www.ijcai.org/Proceedings/16/Papers/137.pdf ale Plantinga ograniczył wszystkie możliwe ataki nań do pierwszej przesłanki (tj. "możliwe, że Bóg istnieje").
Co do kosmo - ten o tym, że wszystko co zaczyna istnieć ma swoją przyczynę, wszechświat zaczął, więc (...) jest słusznie wyśmiewaną katastrofą, ale Leibniza (z konieczności i przygodności) działa(łby) nawet gdyby świat był odwieczny, co jest pewnym problemem. I to nie dla teistów.