Film zaskakująco kiepski, porównując je z poprzednimi filmami Smarzowskiego. Dlaczego nie ma tej realności jaką miała np. "Róża"? Wydawałoby się że temat (alkoholizm) jest idealny, aby pokazać ułomność, słabość i upadek moralny człowieka, a tutaj tego zabrakło. Film mimo że pokazuje szczanie, rzyganie, sranie, przy opowieściach osób które poznały temat naprawdę blisko, jest bardzo lekki. Ale cóż... nie zapominajmy że jest on ekranizacją książki. Książki która pokazuje alkoholizm bardzo niefrasobliwie i rozrywkowo, bez tego dramatyzmu który jest nieodłączny w realnym życiu. Myślę że Smarzowski mógł z tekstu Pilcha zrobić film o mocy przynajmniej "Róży", jednak musiałby odejść jeszcze bardziej od pierwowzoru. Jednak w takim przypadku trudno byłoby mówić że podstawą filmu była ta książka. I tu dochodzimy do głównego pytania... Dlaczego Smarzowski zechciał przenieść na ekran prozę Pilcha? Jak on sam opowiada o przyczynach tego, słyszymy że po prostu przyszedł do niego człowiek który miał prawa do jej ekranizacji i złożył Smarzowskiemu propozycję. Biorąc pod uwagę to co napisałem w pierwszym zdaniu, trudno się oprzeć wrażeniu że mogła to być propozycja nie do odrzucenia...