Wiele osób obejrzało ten film, gdy miało po 10-12 lat, przynajmniej z mego kręgu znajomych. Pamiętam, jak płakałam, jaka była na wskroś wzruszona. To takie wspomnienie dzieciństwa. Tak jak oglądało się "Scoobiego Doo" i kochało się to, tak ten też film, przynajmniej dla mnie (i całkowicie ten sukces rozumiem pomimo, iż idea jest być może rzeczywiście błaha) jest wspomnieniem z dzieciństwa, gdy chociaż nie wszystko się rozumiało, to przeżywało się oglądane filmy inaczej.
9/10. Być może nie zasługuje, ale -sentyment wygrywa. ;)

Bo się film podoba. A dlaczego Slumdog ma taką wysoką ocenę? (Tak samo mogę powiedzieć), dla mnie np. to film na bardzo naciągane 6/10.

Bo Ludzie lubią ckliwe bajeczki...
ja też takie lubię, ale gdy mają potwierdzenie w rzeczywistości. takim filmem jets nowy filmz Sandrą Bullock ''Duży Mike''chyba taki tytuł.
Gdyby historia nie zdażyła się naprawdę, stwierdziłabym, ze reżyser jest jakimś wielkim nierealnym optymistą.

Wolałem kiedy Haley Joel Osment był opętany w 6 zmyśle.

zgadzam sie z tobą, jak dla mnie naiwna irytująca bajka, dałem 6, chociaż był średnio ciekawy, nie polecam

To nie jest bajka, to jest dramat.

A uważasz, że dopisek "na faktach" zawsze dodaje filmom autentyczności? Na świecie jest cała masa autentycznych i całkowicie nieprawdopodobnych zdarzeń. Gdyby zrobić film o wygranej miliardowej wygranej w totka, dla jednej osoby byłaby to prawda ale dla 99,99...% osób to zdarzenie totalnie nieprawdopodobne. Tylko co z tego...

W ostatnich latach dopisek "oparty na faktach" stał się tyle wart co świstek papieru toaletowego. Kiedy producenci się zorientowali, że to podnosi dochodowość filmu o kilka procent, zaczęli masowo nadużywać tego określenia.
Co do "Podaj dalej", muszę przyznać że nie porwał mnie. Mimo to uważam że film jest dobry, a nie tylko "niezły". Aktorstwo jest na wysokim poziomie, Spacey, Hunt i Osment zagrali bardzo dobrze. Ciekawie przedstawione jest "zaplecze" Vegas, a wątek bardzo intrygujący. Dlatego film otrzymuje ode mnie 7. Chociaż myślę, że gdyby nie ostatnie minuty filmu (dla tych co oglądali, wiedzą o co chodzi), pewnie byłaby to 6.

panna_niesmiala ma absolutną rację :) bardzo dobry film, ale przez
sentyment dodałam mu punktacji

A ja bez sentymentu daje 10. Jest to dla mnie film niezmiernie dający do myślenia. Podsumuje prostym zapytaniem:
Ilu ludzi chce się zmienić bądź zmienić coś w swoim życiu? Ilu ludzi tak naprawdę to robi?

No właśnie. A poza tym, w tym filmie jest naprawdę piękne przesłanie. Cudowny film. I ja dałam mu 10/10.
Ach, nie mam ani 10, ani 12 lat.

Moim zdaniem jest to film dający do myślenia ,że mały chłopiec ma takie marzenia i chce zmieniać świat na lepsze. Świetny film 10/10 polecam każdemu

no nie wiem 10/10 to dobra ocena ! Ja dam mu najwyżej 7/10

Kocham znieczulicę ludzką i ograniczenie myśleniowe dużej grupy Polaków <3 gdyby ktoś tak zechciał spróbować nawet zmienić świat to może nie byłby taki do dupy. Ale czego oczekiwać od współczesnych ludzi...a w 6 zmyśle raczej nie jest opętany (z tego co wiem,nie robią mu egzorcyzmów?) a raczej ma dar a to 2 różne rzeczy. Dar pewnie niezbyt przyjemny ale jednak.

racja!
historia zbyt wyidealizowana... hmm ja myślę, że właśnie takie historie się zdarzają, tylko kto o tym mówi? czy raczej - kto o tym wgl wie? naiwna chęć zmienienia świata na lepsze i silna wiara w to - to mogło się autentycznie zrodzić w umyśle jakiegoś dziecka. Takie "ckliwe" historie mają miejsce - "Gdyby historia nie zdarzyła się naprawdę, stwierdziłabym, ze reżyser jest jakimś wielkim nierealnym optymistą" - jak widzisz. Film raczej nie jest wielkim dziełem sztuki - ale potrafi uświadomić wiele istotnych rzeczy oraz namawia (ja tak odczułam), mówiąc bardzo ogólnie, do bycia dobrym. Wydaję mi się też, że "Podaj dalej" (zarówno film, jak i książka) ma też na celu wzbudzeniu w odbiorcy wiary we własną siłę. Że jeśli się w coś wierzy, to nie jest to nie możliwe do realizacji - nawet jeżeli są to rzeczy na pierwszy rzut oka nieosiągalne. Swoją drogą, gdyby w filmach pokazywano jedynie wierne odwzorowywanie rzeczywistości, myślę, że nie byłoby to za ciekawe. Ja oglądając film chciałabym z niej chociaż trochę "uciec".

@Lusesita
Patrząc na to co piszesz, wnioskuje że czytałaś też książke. Jak ona ma się do filmu?

Książki nie czytałam. Chciałam jedynie dać do zrozumienia, ze pomysłodawcą nie był twórca filmu (być możne mało istotne, jednak chciałam o tym wspomiec). :)

Ja czytałam książkę i muszę przyznać iż kilka rzeczy w filmie zmienili np. nauczycielem Trevora był murzyn bez oka które stracił na wojnie w Wietnamie a w filmie nauczyciela gra Kevin Spacey który bodajże w wyniku wypadku miał oszpecona twarz i klatkę piersiowa a może w pożarze nie pamiętam już.

nie w pozarze, spowodował to pijany ojciec który podpalił syna....

Książka znacznie rożni od filmu.
W wyglądzie zewnętrznym, nauczyciel jest ciemno skóry, sam Trevor ma ciemne włosy i „urodę południową”.
W książce bardziej opisano powstawanie „projektu”.
Co zdecydowało o wysokich ocenach. Przecież nie sama treść naiwna, dziecięca wyobraźnia jak „prosto” zmienić świat.
Jak dla mnie o „wysokich” ocenach decyduje że grali tam sami „zawodowcy”

Właśnie przez takich ludzi jak wy, którzy twierdzicie że to utopia, świat wyidealizowany i nierealny coś takiego nie może zaistnieć. Moim zdaniem jest to możliwe, tylko ludzie musieliby wyzbyć się swoich przyzwyczajeń i przeintelektualizowanego podejścia do życia. Faktycznie w dobie seksu, (podobno) rozwoju technologicznego i wojny każdy z góry założy że taki projekt nie wyjdzie, bo dziś nawet siebie nie zauważamy.

Zgadzam się z przedmówczynią. Myśl choć wielce idealistyczna nawet nie zrodzi się w większości umysłach. Niestety....Najlepiej coś wyśmiać, olać, wcisnąć "nie lubię" na fejsbuczku itp. łatwo i przyjemnie znad klawiatury, bez zastanowienia, automatem... Nie wszystkim musi się podobać film, jego ckliwość i naiwność, jak Wy to piszecie bajeczka itp., gdybyście na chwilę nie myśleli czy ten lub tamten aktor zagrał dobrze, że scenariusz jest przerysowany to może byście w końcu coś zrozumieli.Jest cała masa podobnych filmów i jak to ktoś wcześniej napisał, warto czasami "uciec"..., a może wcielić w czyn?

DOKLADNIE!

Nie wzruszyło Cie nic ? O matko ... Mnie wzrusza za każdym razem.
Moim zdaniem film cudowny. Od razu człowiek wczuwa się w role bohaterów, zwłaszcza chłopca, przeżywa to wszystko. Nawet nie wiem jak opisać. Moim zdaniem sam pomysł genialny jak i aktorzy, którzy zdecydowanie dali radę i przed wszystkim - wzrusza, działa na emocjach, porywa. Łoł nie sądziłam, że jakakolwiek kobieta może powiedzieć, że ten film ją 'nie rusza'

Moim zdaniem to arcydzielo! i nic wiecej nie bede dodawac.

Zgadzam sie! Zdecydowanie. Mimo że ogladam film enty raz, za każdym razem na koncu becze. I myśle, że zakonczenie bylo przemyślane... Zakonczenia nie musza byc suche, nie muszą Cie za każdym razem moralizować, Siedzac 48h tygodniowo za biurkiem warto czasem zobaczyć cos, przy czym nie trzeba sie głowić, co rozluźnia, co przypomina, że jeszcze jesteśmy ludzmi... Film jest piękny. Gra aktorska znakomita. A zakończenie... troche kiczu jeszcze nikomu nie zaszkodzilo.

Film mnie nie porwał, chociaż ma w sobie jakiś potencjał. Tylko ze względu na Spacey (bo go lubię) chciałam dać 6/10. Ale odwiodło mnie od tej oceny zakończenie. Wg. mnie bardzo przekombinowane, pełne jakiegoś niepotrzebnego pastosu. Nie podobało mi się.

Ja bym dał 6 ale Spacey wynosi ten film, młody też dał radę

Dokładnie to samo w moim przypadku podniosło ocenę tego filmu - wg mnie zbyt przegadany, nierealny, zakończenie miało być wzruszające, wyszło jednak tandetnie - a szkoda, bo film miał potencjał. Jednak tych dwóch aktorów podniosło wartość filmu chociaż o to jedno oczko. :)

Zabawne - oto nadeszły czasy w których problemy z alkoholem, narkotykami, przemocą domową (zarówno fizyczną i psychiczną), bezrobociem, ubóstwem i wszelkimi dramatami ludzkimi wywodzącymi się z wymienionych przesłanek, ludzie nazywają ''ckliwą, naiwną, nie wzruszającą bajeczką".
Wasze wypowiedzi są idealnym przykładem efektu kohorty. Dla większości koncepcja ''Podaj dalej" jest utopijna, z bardzo prostej przyczyny - w interpretowanej przez Was rzeczywistości coś takiego nigdy nie miało miejsca. Gdyby obrać taki tok myślenia - nie zaistniałyby żadne ruchy społeczne, żadne ruchy ludzkiej empatii ani próby wywarcia jakiegokolwiek wpływu na rzeczywistość społeczną (a przecież wszyscy doskonale wiemy, że to nieprawda).
Przed obejrzeniem filmu popełniłam bardzo poważny błąd - zagłębiłam się w treść tego tematu zmieniając swoje oczekiwania i nastawienie względem tego obrazu. Okazało się, że zamiast fikcyjnej papki, której się tak namiętnie doszukiwałam, otrzymałam bardzo dobry dramat o moralizatorskim charakterze. I trzeba być naprawdę skrajnym racjonalistą, żeby tego nie dostrzec. Z resztą sama założycielka tematu niejako odpowiada samej sobie na swoje własne zarzuty, twierdząc, że "Gdyby historia nie zdażyła się naprawdę, stwierdziłabym, ze reżyser jest jakimś wielkim nierealnym optymistą" odnośnie innej historii, tym razem opartej na faktach. Według tej koncepcji wystarczy przed seansem wyświetlić informację, że fabuła filmu została wzorowana na autentycznych wydarzeniach, aby większość widzów stwierdziła, że obraz nie jest "ckliwą bajeczką". Jeżeli ktoś za minus filmu fabularnego uznaje nieautentyczność fabuły, to powinien się zagłębiać tylko i wyłącznie w treści filmów dokumentalnych. Choć niekiedy nawet w nich roi się od odstępstw od realnego toku wydarzeń...

popieram

Również popieram

Pięknie powiedziane.

Nie zrozum mnie żle, to nie krytyka Twojej Osoby pesonalnie, żadna to wycieczka osobista, tylko mała refleksja... Właśnie przez takie myślenie, jakie reprezentujesz w wypowiedzi "podaj dalej" to utopia. Gdyby chociaż pięć procent ludzi wpadło na podobny "utopijny" pomysł, jak bohater filmu, jakiż piękny byłby ten nasz świat.
Zgadzam się w stu procentach ze Scarlett.

zgadzam się, pomysł całkiem fajny, ale już jego realizacja w postaci gotowego scenariusza jest taka... zwykła. Nie ma tam niczego, co pozwoliło by się zachwycić filmem. Nic szczególnie poruszającego, pociągającego, czy niezwykłego. Historia jest tak zbudowana, że nawet ten genialny pomysł, na który wpadł Trevor, nie jest czymś niezwykłym. Reżyseria również nie odznacza się niczym szczególnym, jest co najwyżej poprawna. Drugi film Mimi Leder, który oglądam i znów stwierdzam, że nie jest zły, ale wiele mi w nim brakuje.

Jednak bardzo podoba mi się motyw z blizną - bardzo fajnie zbudowany. W sumie jedyny poruszający element w filmie.

Ten film ma mieć cechy bajki. Przy wyolbrzymieniu i idealizacji widać pewne rzeczy lepiej. Tak w sumie banalna konwencja ma poruszyć widza, takie zanurzenie w banale ma spotęgować nierealistyczność tejże wizji lub porwać tych, którzy ulegną tej konwencji. Idę o zakład, że gdyby zrobić z tego jakiś naturalistyczny obraz jakie swego czasu robili włosi czy von Trier ten film stałby się po prostu kolejną pozycją gdzieś tam w archiwum. A pamiętam, że swego czasu w USA(i generalnie w świecie anglosaskim) wywołał dyskusję dość mocną(np. na temat szkoły, ochrony uczniów, przemocy domowej, alkoholizmie i paru innych rzeczach), i zaryzykuję stwierdzenie, że nawet dziś ów film porywa ludzi i zmusza do jakiegoś większego namysłu. To typowy film zaangażowany społecznie i nie artyzm ma być jego mocną stroną, tylko nośność przekazu i trwałość w kulturze co mu się udało dość dobrze dlatego dałem mu taką dobrą ocenę(plus Spacey świetnie zagrał a i Hunt się popisała jak na jej możliwości).

jak dla mnie: gra aktorska dobra, no i przesłanie jest bardzo ważne

bo to taki film nostalgia z 2000 roku. jak sie ma 10 lat to robi wrażenie, a potem nie ma sensu edytować oceny bo po co