ale do oryginału mu daleko. Największym atutem są efekty specjalne, ale scenariusz słaby, a kreacje aktorskie przeciętne, postacie mało wyraziste. No i to typowo amerykańskie "w ostatniej chwili". To staje się nudne.
Pytanie do znawców elektyki - czy na statkach przypadkiem nie ma prądu stałego, którego porażenie jest mniej groźne? Fizykę miałem w zeszłym wieku, a specjalizuję się w innych dziedzinach...
Pytanie ogólne - co tam robił w jednej ze scen suchy ręcznik?
A jako ciekawostka - oba "Posejdony" (ten i ten z lat 70-tych) miały akcenty z "Dynastii" - w tym zagrał Gordon Thomson, a w tamtym Pamela Sue Martin.