Czy też to ktoś zauważył? De Niro chyba wzorował się na Chłopcach z Ferajny w których sam grał. Zauważcie, że w obu jest historia młodego chłopaka, który ma plecy gangsterskie. I to, że ojciec się na to nie zgadza (tyle że w chłopcach zmienia zdanie ;)) W obu filmach pojawia się też narracja młodego. Można powiedzieć, że Prawo Bronxu jest bardziej szczegółowym urywkiem Chłopców z Ferajny, bo tu zajmowało to cały film, a tam 1/3.
Prawo Bronxu jest pod wieloma względami lepsze, zaś Chłopcy z Ferajny jest lepsze pod innymi wzgledami - oba filmy 9/10, rewelacja.
w "Prawie B." przede wszyskim kładzie sie nacisk na relacje ojciec- syn, chociaż na początku rzeczyescie mozna dostrzec podobieństwo.
Myślę, że De Niro wzorował się na Scorsese. Mi na początku skojarzyła się narracja w trakcie filmu, podobna trochę do tej, jaka była w Chłopcach z ferajny.
A jak na końcu zobaczyłem Joe Pesciego, to od razu miałem banana na gębie. Oczywiście z zachwytu:D
Podobieństwem były też sceny bójek z łagodną muzyką w tle, tak samo było w Chłopakach z Ferajny - napieprzają gościa a w tle Atlantis Donovana :D
Joe Pesci jak wszedł też wymiękłem - zjawił się niczym dobry duch i zarazem cała historia gangsterskiego kina :)
To przecież oczywiste! Dokumentalny charakter filmu, narracja głównego bohatera, który wprowadza widza w świat mafii (plus muzyka z epoki w tle)... No i ciekawa, wciągająca historia. Chłopcy - wiadomo lepsi, wręcz pionierscy, ale Prawo Bronxu też jest filmem wspaniałym.
Ja po tym filmie oczekiwałem dużo większej ilości podobieństw, niestety zawiodłem się i wynudziłem. Naprawdę musiałem się zmusić, żeby obejrzeć go w całości. Przy całym szacunku dla aktorów i rezysera.