film widziałem kilka lat temu, a ostatnio - celem przypomnienia sięgnąłem po ten tytuł. Moje wrażenia nie zmieniły sie ogladajac go, w mojej głowie kołatała sie myśl, co by było gdyby sonny'ego zagrał mr. Pacino.. to by było Coś...
Na marginesie, dość czesto oglądajac różne filmy, mam podobne odczucia, przykładem może byc tu film "za linia wroga" ktory nie przypadł mi za bardzo do gustu (nie twierdze ze był nie wiadomo jak zrypany, ot taki sobie przecietny filmik), m.in. ze wzgledu na głownego bohatera - ten blondynek tak mnie wkur... widziałem w tej roli matta damona..