Rozumiem, że w Polsce nazwa "Hacksaw Ridge" nikomu (lub prawie nikomu) nic nie mówi, ale przełęcz?! Przecież tam żadnej przełęczy nie było! Nawet tytułowe "Ridge" to jest grzbiet! "Grzbiet ocalonych", "Grań ocalonych", "Szeregowy Doss" - przecież każdy z tych tytułów byłby lepszy i przede wszystkim miałby coś wspólnego z filmem... Czy osoby wymyślające te tytuły naprawdę mają jakieś problemy z myśleniem?