PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=658802}

Przełęcz ocalonych

Hacksaw Ridge
8,1 233 842
oceny
8,1 10 1 233842
6,4 39
ocen krytyków
Przełęcz ocalonych
powrót do forum filmu Przełęcz ocalonych

krotko: straszny patos wylewajacy sie z ekranu, momentami wygladalo to kiczowato, poczatek filmu przeslodzony do granic mozliwosci - watek milosny, dorastanie glownego bohatera. Duzo slabych zartow i scen komediowych nie pasujacych do tematyki (szkolenie zolnierzy, co to bylo?). Fajne sceny batalistyczne tylko, ze wydawaly sie lekko sztuczne (krecone w studio?) i dodatkowo zepsute przez niektore sceny rodem z filmow akcji (superbohaterowie). Zakonczenie fajnie zrobione na +. Ogolnie slabo jak na Gibsona, spodziewalem sie filmu z krwi i kosci. Nie ten poziom co Szeregowiec czy FMJ

bad_motherfucker_2

A dla mnie Szeregowiec to straszny gniot

ocenił(a) film na 9
bad_motherfucker_2

-Patos w filmach jest potrzebny. Oczywiście w odpowiednich granicach. Jak dla mnie jej nie przekroczyli. Dla mnie przesadzoną sceną było wtedy kiedy mówił "Boże daj mi uratować jeszcze jednego", ale później się okazało, że to akurat było żywcem wycięte z tamtych zdarzeń
-"niektore sceny rodem z filmow akcji (superbohaterowie)" myślę, że gdyby wyjęto najbardziej niebezpieczne momenty jakie miał Doss podczas ratowania tych 75 osób, oraz z tego co robił później (a możesz o tym poczytać, bo jeszcze miał wiele niesamowitych akcji) to i tak by wszyscy twierdzili, ze przegiął. Nie była dla mnie realna scena gdy ciągnął na kocu przełożonego, a ten strzelał do Japończyków. Ale on zrobił wiele rzeczy "nierealnych" w rzeczywistości.
-trzeba też pamiętać, że film był niezależny z budżetem ponad 5-krotnie mniejszym niż np. Avatar, Piraci Z Karaibów 4, czy Avengers.
-z kręceniem w studiu to obraziłeś Gibsona:). Nie, nie kręcili w studiu. Gibson to jest jeszcze jeden z tych nielicznych, którym chce sie ruszyć tyłek ze studia. Możesz zobaczyć filmiki jak kręcili sceny batalistyczne (i nie tylko) w plenerze.
-Jak dla mnie sceny w baraku żołnierskim (seria żartów) było znakomicie nakręcona. W kinie utarło się jedyna słuszna wersja, ze takie szkolenia to lanie po dupie, wyśmiewanie i wszędzie wrzeszczący na wszystkich dowódca, który by tylko im pokazał. Mnie cieszy, ze Gibson i scenarzyście wymyślili to oryginalniej.
-Argumenty, że to źle, że film był połączeniem filmu miłosnego, komedii i wojennego nie rozumiem. Jak dla mnie to była zaleta, cecha filmu, którą osiągnęło wyjątkowo niewielu reżyserów.

ocenił(a) film na 6
sontagwoj

- ok, patos jest potrzebny ale bylo go tutaj zdecydowanie za duzo (scena w sadzie, wstrzymanie sie z atakiem do czasu zakonczenia modlitwy przez Dossa, koncowa scena na noszach) bylo to wrecz kiczowate. Czytalem biografie Dossa, byl on niewatpliwie bohaterem i kozakiem
-scena na kocu, scena gdy gosc robi sobie z trupa tarcze, niekonczace sie magazynki w karabinach
-sceny w baraku nie byly oryginalne, byla to kalka z FMJ tylko nieudana
-nie napisalem, ze to zle ze bylo takie polaczenie tylko, ze watek milosny byl slaby, dialogi na poziomie taniego romansu

ocenił(a) film na 9
bad_motherfucker_2

-ja byłem nastawiany, że patos będzie (jak w każdym amerykańskim filmie wojennym) i się pozytywnie rozczarowałem, że jest wyważony.
-Ostatnia scena na noszach to było bardziej zamknięcie filmu, opowieści, niż scena z wojny, choć mi też nie przypadła do gustu.
-o modlitwie (opisane na stronie poświęconej Dossowi):
"Wraz z kilkoma innymi ludźmi wspiął się na skałę. Każdy z nich miał ze sobą linę, którą przywiązali do głazów na krawędzi urwiska. Potem podciągnęli sieć i umocowali ją solidnie. Teraz cały pluton mógł wspiąć się na urwisko jednocześnie. Przygotowania dobiegły końca. Desmond i inni zeszli na dół. Gornto miał poprowadzić natarcie. Najważniejszym celem był wielki bunkier, znajdujący się w niewielkiej odległości od brzegu urwiska. To z tej dogodnej pozycji Japończycy mogli kierować ogniem z moździerzy. Gornto zebrał oddział weteranów, z trzema sierżantami na czele. Byli to Potts, Edgette i O’Cannell. Desmond zgłosił się na ochotnika.
(...)
—mogę być potrzebny. Ale chcę o coś prosić, poruczniku, zanim pójdziemy. W porządku, Doss, co takiego? — zapytał Gornto.
– Ja wierzę, proszę pana, że modlitwa jest najpewniejszą ochroną. Ludzie powinni krótko pomodlić się, zanim postawią nogi na skale.
Desmond miał na myśli, że należy dać czas na to, aby każdy, o ile pragnie, mógł pomodlić się sam w spokoju. Gornto jednak zwołał wszystkich i powiedział im, że Doss będzie modlił się za nich. Desmondowi nigdy na myśl nie przyszło, żeby wypowiadać jakieś formalne modlitwy, ale nie mógł dopuścić, by zaskoczenie zbiło go zupełnie z tropu. Wyszedł z szeregu i zaczął modlić się słowami, które płynęły wprost z serca."
-scena na kocu, przesadzona, choć kto wie, czy przy ratowaniu 75 ludzi taka nie miała miejsca w prostszej formie (poza tym że grease gun nie miał magazynka na 100 naboi... i że nie zastrzeliłby przy tym kilku Japończyków, a tylko dawał ogień osłonowy)
-tarcza z trupa myślę była używana w takich sytuacjach, jeśli ktoś był wystarczająco silny. Całkiem logiczne zachowanie w takiej sytuacji.
-Nie zgodzę sie, że scena z baraku to kopia FMJ. Kubrick specjalnie przerysowywał swoje filmy i ma to swój urok, ale podobało mi się to, ze w Przełęczy Ci żołnierze byli pokazani, nie jako psychole zakapiory, ale ludzie którzy mieli całkiem naturalne reakcje (złe, ale i dobre, które prawie nigdy w takich filmach nie występują, poza głównymi bohaterami).
"Kolejne dni okazały się nie lepsze od poprzedniego. Nocą w baraku szyderstwa nie ustawały. Chociaż teraz Desmond modlił się dopiero po zgaszeniu świateł, wciąż jeszcze co pewien czas jakiś but leciał w jego kierunku."

"Na próżno sierżant zajmujący się wyposażeniem, sierżant opiekujący się plutonem i kapitan dowodzący kompanią przekonywali go, aby wziął karabin. Szczupły szeregowiec uprzejmie odmawiał. Na przemian straszono go, krzyczano na niego, proszono i schlebiano. Rozumiał położenie swoich dowódców i nie miał zamiaru stwarzać kłopotów."

Historia jego miłości też jest opisana i choć się różni to jednak całość jest naprawdę podobna. Fragment:
"Pewnego sobotniego poranka jechał 200 mil do Waszyngtonu, gdzie wówczas pracowała Dorothy, aby się z nią spotkać.
Ludzie już schodzili się na nabożeństwo. Wprost przed nim siedziała ona. Upewnił się, że się nie myli i szepnął „Cześć!”, ale ona uciszyła go, nawet się nie odwracając. Jechał 200 mil, żeby usłyszeć „sza”.
Po nabożeństwie wiele osób wychodziło na zewnątrz i witało się z przyjaciółmi. Dorothy stała w towarzystwie dwojga młodych ludzi, którzy niedawno się pobrali. Gdy Desmond podszedł do niej, właśnie zapraszali ją na obiad. — Dorothy zje dziś obiad ze mną! — powiedział bez namysłu.
Dorothy spojrzała na niego ze zdziwieniem, ale nie zaprzeczy­ła. Byli razem na obiedzie i przez całe popołudnie, na kolacji rów­nież (...) przy pożegnaniu Dorothy powiedziała, że chętnie zobaczy go znowu, wracając przez całą drogę śpiewał z radości."

ocenił(a) film na 6
sontagwoj

Widze, ze film na prawde Ci sie spodobal i mozemy tak dyskutowac w nieskonczonosc, nie wiem czy widziales np. Szeregowca, Cienka czerwona, Pluton, Czas Apokalipsy, Listy z Iwo, filmy o podobnej tematyce ale o wiele lepiej zrobione, z duzo lepszym aktorstwem, bez slabych scen i kiczu. Przelecz jest co najwyzej niezla ale wg mnie ma wiele wad, o ktorych pisalem powyzej, nie dorownuje ww. Film do obejrzenia i tyle, nie bedzie zapamietany jako wielkie dzielo Pozdrawiam

ocenił(a) film na 9
bad_motherfucker_2

Widziałem część z tych co wymieniłeś. I dalej się nie zgodzę, że na przykład aktorstwo, było słabsze. Myślę, że to z tego wynika, że dla Ciebie filmy wojenne powinny mieć z góry ustaloną przybliżoną formę, a kiczowato wyszły jak dla mnie tylko dwie sceny (koniec-nosze, rydwan-koc). Mnie cieszy, że film był wojenny, ale właśnie niestandardowy, oraz to, że w przeciwieństwie do tych co wymieniłeś był mocno oparty na faktach, opowiadał o historii, która jak najbardziej zasługiwała na opowiedzenie. Z resztą w każdym z tych filmów co wymieniłeś też można się doszukać sporo wpadek (nie mówiąc o Cienkiej Czerwonej Linii co to chyba była nakręcona na doktorat z filozofii). Szeregowiec Ryan rzeczywiście jest i zostanie pewnie jeszcze długo liderem (choć też miał sporo patosu - co nie jest minusem!), ale mimo wszystko nie był na faktach.

ocenił(a) film na 8
bad_motherfucker_2

Sceny batalistyczne nie były kręcone w studio. Używano materiałów wybuchowych i innych "realnych" środków, na ogromnym planie, na świeżym powietrzu. I tyle warte są Twoje rozważania.

ocenił(a) film na 6
Karule

ok, sceny byly dobre ale uwazam, ze bylo pare filmow gdzie widzialem lepsze

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones