Dopóty reżyser przedstawiał Rasputina jako postać dwuznaczną, dopóki film był bardzo dobry. Film był ciekawy jak długo trwało pytanie czy Rasputin to święty, czy zwykły cwaniak, który pojawił się we właściwym miejscu i czasie.
Niestety, w pewnym momencie wszystko wymknęło się spod kontroli reżysera. Rasputin po swojej śmierci okazał się świętym posłańcem złej nowiny, a carewicz umarł z jego imieniem na ustach.
Dla mnie szkoda, że fabuła nie została poprowadzona dwuznacznie do końca. Legenda Rasputina zwyciężyła, ale film na tym stracił- stąd 7/10 - kolejna porządna produkcja HBO
Z oceną się zgadzam, bo postawiłem taką samą, jednak myślę, że trochę dwuznaczności i tak pozostało, przynajmniej w moim odczuciu. Nie zapominaj, że narrator jest chłopcem, któremu Rasputin uratował życie, więc jego relacja jest z założenia chyba najbardziej subiektywna, jaka by mogła być. Co nie zmienia faktu, że istotnie mogliby dać więcej pytań. No i sama końcówka jakby tak bardziej na szybko zrobiona jak dla mnie.
Ja też wzięłabym poprawkę na narratora. Mały chłopak widzi pewne rzeczy inaczej, niż chociażby jego ojciec.