PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=408150}

Sekret

The Secret
6,1 6 355
ocen
6,1 10 1 6355
Sekret
powrót do forum filmu Sekret

Paskudna propaganda wypełniona obrazami rodem z prasy rozpowszechnianej przez jehowszczyznę. Estetyka reklamy tv shopu. Nudna jak flaki z olejem, bo treść filmu można streścić w 5 zdaniach, które powtarzane są przez 1,5 godziny. Bałem się zasnąć, bo pewnie zawiera jakiś przekaz podprogowy, typu: cokolwiek by się nie działo, myśl, że jesteś szczęśliwy. Poznałem kilka osób, głównie poza granicami kraju, które żyją według tego schematu. Ich byt to pasmo nieszczęść, które oni usprawiedliwiali w wyjątkowo okrężny sposób. Nawet gdyby metoda miała skutkować, w Polsce na każdą myśl osoby, która czegoś chce, znajdą się 3, które w tym czasie myślą, żebyś tego nie miał... Martwi mnie korzystanie twórców (którzy tylko chcą być producentami; tak jak aktorzy, którzy siętu pojawiają, tylko chcą nimi być...) z kilku wielkich nazwisk do promocji swojej papki. W grobach się pewnie przewracają!

ocenił(a) film na 10
oczywazki

Och -zakładając nowy wątek dałeś mi (jako obrończy sekretu) do myślenia. Czego spodziewasz się, czego oczekujesz siejąc tu taki zamęt?
Aż jestem strasznie ciekaw (zanalizujmy zatem szczegółowo twoją wypowiedź, którą dopiero przeczytam i odpowiem z rozkoszą jak i na każde twoje dalsze pytanie, a nawet więcej -jeśli mam na celu wyłącznie brużdżenie tu i trolowanie, to też co trzeba odpowiem, że zastanowisz się 10x następnym razem nim coś tu spłodzisz). Tym czasem spadam bo muszę jeszcze coś zrobić -zatem do przeczytania być może wieczorem, czy w nocy:D

ocenił(a) film na 10
zjonizowany

Właśnie skasowałem stronę o objętości A-4 przygotowanej, no trochę kąśliwej odpowiedzi (jak na miarę obrony zbesztanych tutaj mocno wartości). Odpuszczam! Powodzenia i mam nadzieję, że znajdą się inni obrońcy sekretu, o ile w ogóle tego potrzebuje (bo kto jest ciekaw i w miarę pozytywniej nastawiony i tak obejrzy, a kto nie obeżnijże sto razy mu nie pomoże, bo wątpliwości, niepewność, brak wiary zabija proces pozytywnej kreacji). To niby łatwe ale trudne (potrzeba czasu) by wyćwiczyć kontrolę nad własnymi myślami, pozbyć się fałszywych przekonań sabotujących osiąganie celów. Sam mam takie z jedno i dlatego zapewne tu wróciłem (na dzień, dwa). Dziś dzień dziecka, a więc w ramach prezentu dla siebie i użytkowników /z którymi mógłbym się spierać/ znikam z forum na dłużej...

ocenił(a) film na 1
zjonizowany

Też kombinowałem jakby Cię tutaj dalej nie poszczypać, ale im dłużej czekałem z odpowiedzią, tym bardziej odechiewało mi się pisać czegokolwiek o tym filmie. Mógłbym na każde zdanie Twoje czy kogolwiek coś odpowiedzieć, ale po co? Was nie przekonam, mnie nie przekonacie. Jeśli pomnożysz swoje zarobki tak wielce jak pisałeś, proszę sekretarkę o pozdrowienia dla boga mamony...

ocenił(a) film na 10
oczywazki

Wiesz to z mojej strony było trochę przegięcie (z tą sekretarką) oczywiście mam wygórowane ambicje (ale niestety własnie chyba to mnie gubi, że chciałbym zbyt wiele na raz i za bardzo odrywam się od rzeczywistości). Wiesz postanowiłem stonować i zająć się czymś innym, czymś co mnie cieszy, co mogę zrobić naprawdę dla siebie, co lubię (a nie co lubią inni, i czym mógłbym się jakoś tam im przypodobać, zaskoczyć czy wykazać -czym zazwyczaj, najprościej zrobić wrażenie, to właśnie pieniędzmi -stąd te tematy, tak obecnie wszędzie, bo i pieniądz pożądany u nas w nie za bogatym, post komunistycznym, kraju obecnie drenowanym przez kogo innego). W każdym razie zmieniam taktykę i idąc za książką "proś a będzie Ci dane" raczej dbam o samopoczucie...
znalazłem małą pasję i raczej na tym nie zarobię, ale dużo weń włożę czasu i pieniędzy, o ile będą na tyle nadmiarowe by robić taki póki co zbytek luksusu jak inteligentny dom z prawdziwego zdarzenia /gdy mieszka się samemu i na uboczu, nie miewając gości więc nawet nie było by komu się tym pochwalić:P Za to samo dłubanie w tym temacie może być ciekawe gdy się tym od dziecka interesuję (prosta elektronika i ulepszenia instalacji elektrycznych). W życiu najważniejsza jest chyba autentyczność, bycie sobą, w zgodzie z prawdziwymi pragnieniami (a nie na zewnątrz jakieś maski pozorów i zwracania uwagi angażując się w stereotypowe cele jak samo zarabianie dla samych pieniędzy). No nie wiem, ale tak sobie myślę, że faktycznie szybko się tu nie pochwalę, iż coś mi się spełniło własnie ze względu na samo prawo przyciągania i sekret. Jeśli już to raczej dlatego, że zaczynam podchodzić do życia na ludzie (jak do gry) kierując się w stronę osiągnięcia wewnętrznej satysfakcji, a nie rezultatów na zewnątrz (czy wg. ambicji innych, dóbr stereotypowych, co nie znaczy, że to się zupełnie nie pokrywa). Podobno najlepszym sposobem zarobienia jest zająć się tym co się kocha (no niestety, jeszcze nie mam odwagi, nie czuję się na siłach, ale może za rok, o ile mi się znudzi praca dla samych pieniędzy, odłożę je i zaryzykuję ew. pracę za darmo -bo kto wie, jeśli się nie sprawdzę w tym co lubię to może nikt nie zechce mi zapłacić, a próbować można i przez pół roku, gdy się już zacznie, powie A to dalej idzie z rozpędu -wiadomo, wszędzie ważne jest doświadczenie i kalifikacje, czego mi na razie za grosz brakuje -tylko lubię o tym dużo gadać, ale do profesjonalizmu to daleko:) Mówią, że gdy się coś zaczyna, trzeba uzbroić się w cierpliwość, inwestować czas... i pogodzić z brakiem finansowych wyników. Cóż póki co mimo wszystko spróbuję każdej drogi -nie wiem gdzie dojdę bo sam nie wiem czego chce dokładnie. Może to czego chcę naprawdę to już mam i dlatego mało co mi się chce tak w ogóle (problemy z motywacją). Bo dużo od życia nie oczekuje, mając dziwną uwagę, która szybuje, tj. żutuje się w dane zajęcie, że inne się nie liczą (to taka specyfika czasowego wyłączania się z rzeczywistosci, która po prostu tak jakby sie nie liczy, a wiec nie ma też potrzeb jeśli jest tylko zajęcie, pozwalające na realizowanie się twórcze). Dziwne prawda -po co mi te bogactwa -pomyślałem -to raczej dlatego, że to takie okoliczności, tradycja, kierunek i, że niemal wszyscy w koło o tym myślą, więc i ja na zasadzie owczego pędu. To trochę śmieszne co piszę (może wydawać się, że funduje sobie autosabotarz, bo w końcu postanowiłem się wykazać w tej dziedzinie z czarnej owcy w rodzinie stać się najjaśniej świecącą jakby gwiazdą -a dla nich zdaje się liczyć tylko kasa -bo niby to poczucie bezpieczeństwa). Cóż wyszło na to, że mimo wieku mieszka we mnie jakieś niepewne i niezdecydowane dziecko, które przygląda się innym i nie do końca ich rozumie ale i potrzebuje akceptacji wiec nie jest pewne -czego słuchać, czy wewnętrznego głosu serca czy zewnętrznego wołania całego tego społecznego środowiska. Co do forum i ew. sporów w dyskusji przy jakiejkolwiek okazji -faktycznie dała mi do myślenia wprost rewolucjonizująca je książka: „Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi” +szczerze polecam np. tu jest streszczenie: http://nlplodz.com.pl/abstrakty/streszczenie1.pdf (a gdzieś na CH jest cała w jednym pliku mp3:) Słucha się lub czyta z pasją, za jednym tchnieniem (na wielu przykładach zdradza proste sekrety psychologii , jak osiągnąć wiele dając np. tylko swą uwagę w rozmowie). To kultowa pozycja, bestseller z lat 30-tych.

ocenił(a) film na 1
zjonizowany

Faktycznie mocno się rozpędziłeś jesli chodzi o sekretarkę, chociaż potraktowałem to raczej jako żart niższych lotów, niż przepowiednia faktów. Zwróciłem za to uwagę na treść - jawną i ukrytą - tego co piszesz. Wszędzie przewijają się pieniądze, bogactwo, dobra materialne, a nawet wykorzystanie ludzkich zasobów jako służby! Osoba, która uznaje siebie za prekursora pewnych myśli, za artystę, jest daleko poza tą pustą sfęrą! Nawet gdy nie chcesz ulegasz tej płyciźnie, osiadasz na mieliźnie materializmu... To jeden z moich głównych zarzutów również wobec tego filmu! Pod przykrywką ciężkiej pracy umysłu ukrytę są tylko proste zachcianki kapitalistycznego i konsumpcyjnego społeczeństwa, jakże dalekie od ludzi szerzej rozwiniętej jaźni. Czytam powtórnie Twojego posta, żeby odpisywać na bieżący tekst, zdanie po zdaniu i omijając kwestie finansowe przeskoczyłem pół tekstu. Do tego nadal skręca mnie od arcyprostych błędów! Z jednej strony mocno karygodne, bo trafiają się akurat w pospolitych wyrazach, a wszystkie "dys-przypadłości" traktuję za umysłowe lenistwo, z drugiej strony może jako przejaw inteligencji, przejawiającej się przez niechęć do powtarzalności, jednak powinno to tworzyć ogólny chaos, tu błędy pojawiają się w zsynchronizowanej częstwtliwości! Jednak nie o tym... Przeczytałem znów następne zdanie, po czym przeskakuję kolejne trzy... Myślę, że jeśli uda Ci się bardziej wykroczyć poza psychologię (która nota bene nie jest nauką!) tylko pieniądza (w której to brodzi ohydnie ten film), to możemy jeszcze podyskutować na poziomie. "Osoba mieszkająca sama na uboczu" zastanawia się nad kroczeniem z tłumem? Wewnętrze sprzeczności zniszczyły już nie jednego, a łatwym łupem tej zasady padają ludzie z dobrych i majętnych rodzin, wychowanych w innych warunkach, doświadczający innych "problemów" dojrzewając. Z obserwacji swojego środowiska wiem, że większość z nich kończy faszerowana chemią, po której nie jesteś już sobą. Książka, którą polecasz jest takim banałem pełnym frazesów, że trudno mi nawet pisnąć na jej temat więcej. Proszę o nie polecanie mi pozycji: kultowych (zimny pot na plecach!) oraz bestsellerów (od czytania takich tworzy się wyraz twarzy śniętej krowy!). Do tego zauważ, ze większa część tych porad nie jest nieśmiertelna, a ich ważność i uniwersalność przekazu zostaje zagubiona po upływie dekady (szczególnie jeśli chodzi o ich przydatność wobec zdobywania środków materialnych i majątków, od których bezskutecznie starasz się uciec, starasz się wyprzeć z ukierunkowanej już bytowości)!

ocenił(a) film na 10
oczywazki

Masz wiele racji (wewnętrzny chaos i wiele sprzeczności do tej pory powstrzymywały mnie). Jednak jeśli chodzi o materię /o którą wiadomo trzeba dbać/ tym bardziej gdy łatwo ten temat umyka z oczu gdy jest się jedną z tych indywidualności oderwanych od przyziemnej rzeczywistości /też osobą tak wychowaną z dala od tematu gdzie o kwestii pieniędzy nie mówiło się w domu -po prostu jakby nie były istotne). Przez co doszło do wielu zabawnych sytuacji w mym życiu (gdzie brak asertywności i zapobiegliwości finansowej kontra chciwość i lisi spryt ludzi z którymi przyszło mi prowadzić interesy i jakby za każdym razem pieniądze szły i aż wyszły w jedną stronę, ode mnie do zera, aż na spory minus. Stąd moje obawy i chęć przegięcia w drugą stronę, w kierunku przeciwnym. Bo zwyczajnie trudno mi o tym myśleć, chciałbym mieć to całe zarabianie, utrzymywanie się z głowy (być jak za dawnych czasów, od tego wolnym). Gdy zdawałem maturę ojciec powtarzał mi, że nie będę musiał w życiu pracować i.. stało się zmarł przed czasem nie realizując swojej obietnicy, a wcześniej sprzedał małe biznesy generujące pasywny dochód. Więc zostałem jakby z niczym /nie licząc nie dokończonej inwestycji wartej kilka mln, ale której nie da się ugryźć bo wymaga wkładu i jest wspólna -rodziny/. Więc to jest moja bolączka -specyficzne ukształtowanie spojrzenia, na świat, na pracę i dobra. Mając na myśli bogactwo /staranie się o nie/ operują większą skalą <i faktycznie to z sekretarką to nie miał być żart -zlecanie prac, służba w domu to rzecz normalna> Dziś na mieście przysłuchałem się rozmowy dwóch kobiet, które rozmawiały o wybudowanym obok mnie osiedlu bloków narzekając na administrację, brak podjazdów, śliskie płytki. Lecz na końcu padła konkluzja typu "nie ważne jakie (czy ciasne) ale własne" Okazało się, że wcześniej miała perypetie z przeprowadzkami gdzie SMS-em jej wymówiono mieszkanie po 2 latach. Druga zapytała się ile teraz ma metrów -24 odrapała, informując że poprzednio też dwadzieścia kilka!
Wcześniej nawet nie przypuszczając, że są tak małe mieszkania (nie mając świadomości, że ludzie mogą mieć takie problemy z niepewnością wynajmowania) Pomyślałem sobie, kurcze jak ja nie doceniam tego co mam i jeśli nie mam wszystkiego na luks wstydzę się zapraszać gości -a mieszkam w pokoju który ma 80m2 i jeszcze korzystam z większego, który ma sto (nazywając go pracownią gdzie majsterkuje -a do nie dawna w poprzednim domu na ten cel miałem niecałą połowę tego na ten cel). Chcąc sobie, na wzór kumpla urządzić studnio fotograficzne w domu zastanawiam się na którym pietrze (tam w pracowni gdzie jest do sufitu ponad 3 metry, czy na poddaszu gdzie różnie, ale za to było by blisko 200m powierzchni bo nie ma jeszcze ścianek działowych). Nie chce pisać ile dom ma powierzchni bo trudno było by uwierzyć, ale co chciałem przez to powiedzieć, jakby usprawiedliwić się z potrzeb, które są ogromne bo odpowiednio to wykończyć, a nawet przebudować (bo moje gusta nie pokrywają się z niezwykłym praktycyzmem ojca -za małe tarasy, brak wierzy garaż tylko na 2 samochody /w poprzednim domu był większy/ gdzie nie zmieszczą się jeszcze narzędzia typu traktor ogrodniczy, odśnieżarka itp). Po prostu muszę bardzo dużo zarabiać aby nie być zdanym przez resztę życia odkładać by się normalnie urządzić, umeblować itp. (np. min 20 tyś.to potrzebne zrobić porządny trawnik wyrównując i podwyższając działkę o 40cm).
Dlatego pisząc tle o materializmie mam właściwie na myśli tylko samą stabilizacje, aby móc żyć normalnie (czyli za czasów gdy jeszcze żył ojciec i dbał o wszystko). Dlatego aby znów móc mieć z głowy martwienie się o pieniądze mym marzeniem jest otrzymywanie, najlepiej pasywnego dochodu w kwocie 50 tyś. m-c, lub jeśli miałbym na to angażować czas, pracować ileś godzin dziwnie to ze sto jako rekompensata poświecenia swego czasu -a czas jest tym co mamy najcenniejsze, to zeń składa się nasze życie. Stąd jednak przyznam potrzebne mi jest prawo przyciągania, bo nie zamierzam się męczyć nad zdobywaniem tego (do czego też w ogóle nie przywykłem). Jeśli chciałbym mieć wolną głowę i tworzyć coś co lubię bez względu na zysk, który z tego może być, to muszę w jakiś najlepszy możliwy sposób zwyczajne przyciągnąć do siebie pieniądze, solidnych ludzi /do pracy/ i okazje, okoliczności właśnie jak na tym filmie "sekret". Tylko pozostaje kwestia wiary, a nawet więcej -poczucie zasługiwania (to nad tym obecnie pracuję, bo wierzyć wierzę, ale wychowany w religij katolickiej /jakby gloryfikującej ubóstwo i bycie nie godnym/ jakoś mi z tym widać nadal trudno się pogodzić, że człowiek z natury zasługuje na bogactwo i obfitość czego tylko pragnie (aby było to dobre także dla innych). Dlatego postanowiłem dziś oprzeć się na zwięzłej i krótkiej książeczce "Sztuka wzbogacania się" , którą ponad sto lat temu napisał Wallace D. Wattles i bynajmniej jest bardzo aktualna (bo bazuje na sekrecie i sile ludzkiej woli, zaangażowania -aby każdy krok prowadzić do celu, a w wolnym czasie myśleć o tej wizji tak jakby się już ziściła). Stwierdziłem, że czas zrobić coś konkretnego w życiu (bogactwo materialne, pieniądz jest zasobem dającym największą wolność, który z łatwością przelać na wszelkie inne wartości lub wspomóc, przyspieszyć ich realizacje) to poświęcę się najpierw temu -wzbogaceniu. Faktycznie z tą książką (w stylu sekretu, ale też nie tylko) wydaje się to łatwe, a nawet nieuniknione.

Wiedz, iż piszę to trochę jak pamiętnik -niby zawracając się do Ciebie, ale tak raczej bardziej aby sie wygadać, sam przed sobą sformułować i uzasadnić swój cel, naszkicować drogę (zadeklarować się). Też po cichu liczę, że komuś się to przyda, zainspiruje, kto to jeszcze przeczyta. Nie chce pisać bloga, bo to wciąga, a szkoda mi czasu (więc nieraz rozgadam się tu na forum lub w mailach). No to na tyle -wiem, że nie uznajesz sekretu pogódź się proszę z mą naiwnością i pozwól mi mieć nadzieje, a czas pokaże /żałuję że to nie blog i mógłbym wtedy wrzucać fotki/ ale i tak gdy się powiedzie, nie omieszkam odnaleźć wątku i coś o tym napisać (może przekierować na bloga, jeśli kiedyś uznam opłacalność jego pisania:) Dla chcącego nie ma nic trudnego i nawet gdyby prawa wszechświata nie działały tak jak mówią wspominani autorzy, to stosując ich rady ukierunkujemy się na dany cel, na działanie (bo najgorsze jest zwątpienie, wtedy nawet nie zaczyna się drogi, która zwykle jest łatwa lecz wymaga systematyczności i czasu:) Pozdrawiam!

ocenił(a) film na 1
zjonizowany

Ależ umiesz nakłaść w jednym tekście słów informujących słuchacza, jaki jesteś super. :)

A monety nie wziąłeś i nie sprawdziłeś, że w najmniejszym stopniu nie jesteś w stanie wpływać na wynik doświadczenia losowego? (A wobec faktu, że rzeczywistość opiera się na zjawiskach kwantowych, które mają charakter losowy, nie wpływasz też na rzeczywistość)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones