Co za bezsensowna historia! Ta dziewczyna mnie tak wkurza, gdy słyszę co ona gada i jak manipuluje tą całą sytuacją i jeszcze ta radość jej i jej adwokata, że wzrośnie popyt na książkę, którą napisali, jak jej rodzice wystosowali pozew... Możliwe jest, że jako dziecko szukała miłości i nowego domu...Co ciekawe uciekła (UCIEKŁA! bo porwana nie została!!) niedługo po tym jak jej rodzice się rozstali, a ojciec znalazł sobie nową kobietę. Mogła poczuć się wtedy niekochana i, że jest nie jest już pępkiem świata, w końcu była jedynaczką. Syndrom sztokholmski mnie nie przekonuje. Tam przez dłuuugi czas czuła się dla kogoś najważniejsza, ten facet o nią dbał i dawał jej wszystko co chciała. Przez cały czas mówi o tym, że była w nim zakochana, aż do ostatnich dni byli razem, zaręczyli się.. Jak zobaczyła, że może na tym coś zyskać zrobiła z tego wszystkiego wielki szum wokół swojej osoby. Choć już normalnie wychodziła z domu, to nie miała zamiaru uciekać. PORWANIE to najmniej właściwe słowo jakie opisuje tą sprawę. A ten rzekomy porywacz prawdopodobnie też miał jakieś problemy emocjonalne skoro wszedł w związek z młodą dziewczynką i jedyne o co można go oskarżać to o współżycie z nią. Choć nie nazwałabym tego też wykorzystywaniem seksualnym, bo jak sama pisała w dzienniku, zaczęli to robić bo on ją do tego przekonał i się jej to spodobało... Ta cała historia to jakaś paranoja, nie wiem jak ktokolwiek moze tej głupiej babie wierzyć. We wszystkim co robi jest tak niewiarygodna. Teraz już liczy się dla niej tylko szum medialny i związany z tym obrót pieniężny wokół jej książki i jej historyjki. MASAKRA!