Jak na american bubblegum remake to niczego sobie całkiem. Może dlatego, że realizował Japończyk, a ci znani są z umiaru i rozwagi jeżeli chodzi o efekty specjalne. A mogły z tego wyjść równie dobrze "Przerażacze", bo Amerykanie efektemi wręcz rzygają. Dobrze jednak, że tak się nie stało. Jednak wolę wersję oryginalną z 2004 roku. Tę obejrzałem z zainteresowaniem ze względu na Rachel Taylor przede wszystkim.